
Marcin Prokop i Szymon Hołownia znów w duecie. Panowie napisali książkę pt. "Wszystko w porządku. Układamy sobie życie". Para prezenterów telewizyjnych postanowiła się w niej obnażyć. "5 groupies, które bardzo chciałbym poznać, Szymon nawrócić, a nasz wydawca wyciąć z tej książki w imię ochrony przyzwoitych czytelników przed zgorszeniem" – to tytuł jednego z rozdziałów, który wiele mówi o poziomie szczerości, jaki autorzy prezentują w swoim dziele
REKLAMA
Książka to zbiór felietonów, w których autorzy po prostu przedstawiają swój punkt widzenia świata. Pomysł banalny, ale chyba trafny, bo któż nie chciałby wiedzieć, co panowie z telewizji sądzą o katastrofie smoleńskiej albo o tym, co jeden z nich robi po godzinie 22.
Momentami książka jest genialna, bo autorzy wpadają na pomysły, które mogłyby zrewolucjonizować świat. Zaproponowali na przykład, żeby każdemu sędziemu i każdemu zawodnikowi podczas meczu piłkarskiego przyczepić do ciała mały mikrofonik i każde wypowiedziane słowo transmitować na antenę. A jeśli taka opcja nie byłaby możliwa, to może chociaż dałoby się ustawić dwie wersje komentarza - jedną tradycyjną w stylu "niestety nasz bramkarz się nie popisał" i drugą szczerą, a przez to nieco niepoprawną politycznie w rodzaju "jak mogłeś ch***u coś takiego puścić?". Domyślam się, że ta ostatnia propozycja wyszła spod pióra Marcina Prokopa.
Trzeba autorom książki pogratulować spostrzegawczości, bo na czynniki pierwsze rozebrali ekspertów od wszystkiego, którzy często pojawiają się w telewizji. Co trzeba robić, żeby za takiego eksperta uchodzić? Oto krótki poradnik. 1. Udawaj zatroskanego. 2. Powtarzaj ostatnie pytanie zadającego. 3. Znajdź sobie rekwizyt (w tym miejscu umieszczono w książce zdjęcie Janusza Palikota z wibratorem i pistoletem). To chyba też pan Prokop wymyślił.
A jeśli już o telewizji mowa, panowie zaprezentowali światu listę swoich ulubionych seriali. I tu już nie jest tak ciekawie. Bo Prokop z Hołownią lubią "Breaking Bad", który pojawia się we wszystkich zestawieniach seriali z przedrostkiem "naj". Para prezenterów lubi też "Dextera", "Rodzinę Soprano" i "Słoneczny patrol". Wszyscy to lubią. Nuda.
Dużo w książce jest o muzyce. Hołownia zdradza, że nigdy nie polubi zespołu Anal Cunt. Myślicie, że to przez nazwę? Prokop natomiast tęskni za latami 60., kiedy muzyka jeszcze coś zmieniała w świecie. Mnie natomiast najbardziej podobała się lista "bogów, którzy zawiedli". Od razu na myśl przyszedł mi Axl Rose z Guns n' Roses. No i rzeczywiście, znalazł się na trzecim miejscu listy. Na początku lat 90. był rzeczywiście bogiem, biegał po scenie przez trzy godziny bez zadyszki, a dziś nawet kiedy siedzi w studiu i udziela wywiadu amerykańskiemu komikowi dyszy i sapie przygnieciony ciężarem brzucha, który mu wyrósł od czasu wydania albumu "The Spaghetti Incident". Na pierwszym był popowy piosenkarz Demis Roussos.
Jak na książkę dwóch intelektualistów przystało, także i ta publikacja zawiera zbiór aforyzmów. Wprawdzie wynotowanych z murów i tablic, ale z braku laku dobre i to. Zacytuję jeden, moim zdaniem najlepszy. "Życie zacina się po czterdziestce" - ja nic o tym jeszcze nie wiem, bo jestem w sile wieku, nic mi się nie zacina, a wręcz przeciwnie, za bardzo gna mnie do przodu, ale wydaje mi się, że napis, skąd by nie był spisany, zawiera w sobie głęboką prawdę.
Jak widać, najnowsza książka Szymona Hołowni i Marcina Prokopa jest właściwie o wszystkim i o niczym. To nie jest zarzut, sami autorzy uważają taki zlepek tematów za atut publikacji. To idealna książka na weekend.
P.S. Zawsze się zastanawiałem, jak wygląda praca dwóch autorów nad jedną książką. Zapewne nie tak, że jeden trzyma kartkę, a drugi długopis, chociaż kto wie. Jak dochodzą do porozumienia, kiedy pojawiają się sporne kwestie? Jak decydują, o czym pisać, a o czym nie? W końcu, jak wstrzemięźliwy Szymon Hołownia poradził sobie z ostrym często językiem Marcina Prokopa?
