Nie lubię "ulotkarzy". Czy naprawdę w Polsce nie ma innej pracy?
Nie lubię "ulotkarzy". Czy naprawdę w Polsce nie ma innej pracy? Fot. Marta Błażejowska / Agencja Gazeta

Nie znoszę rozdawania ulotek na ulicach. Nie lubię bałaganu, który powoduje to zjawisko oraz osób, które zachodzą mi drogę, aby zmusić mnie do wzięcia oferty reklamowej. Nie biorę ulotek, choć wiele osób od lat tłumaczy mi: "biorąc je dajesz tym ludziom pracę". Ale czy naprawdę pomogę komukolwiek biorąc kolejną informację o promocjach, z których nie chcę i nie mam zamiaru skorzystać?

REKLAMA
W przejściu, pod metrem lub na schodach - wszędzie tam mogą dopaść cię ulotkarze. Ich taktyka jest bardzo różnorodna i zmienia się sezonowo. Jedni chcą "zabić cię" swoją uprzejmości, drudzy zwracają uwagę kolorowym przebraniem lub muzyką, a jeszcze inni zajdą ci drogę i niemalże wcisną ulotkę w twoją dłoń. Niezależnie od sposobu dotarcia, nie lubię takiej formy marketingu, gdyż jest moim zdaniem zbyt bezpośredni.
Wiele osób bierze ulotki tylko po to, aby spełnić dobry w swoim mniemaniu uczynek. Dlaczego dobry? Bo lepiej jak rozdają ulotki niż kradną lub siedzą na bezrobociu. Są przynajmniej uczciwi i nie robią nikomu krzywdy. No nie robią. Ale pożytku żadnego też z nich nie ma. Nie rujnuje to mojego życia, ale zwyczajnie wkurza.
Ulotkarze darzą takie osoby jak ja równie gorącym uczuciem. Na forach internetowych można znaleźć listę żali wobec osób niebiorących ulotek i takich, które "naprawdę zniechęcają do takiej roboty". I o to właśnie chodzi.
Osoba rozdająca ulotki
Wpis na forum internetowym

Kieruję się w stronę kobiety, żeby wręczyć jej ulotkę, a ta już z 10 metrów się na mnie drze: "Dajcie mi spokój z tymi ulotkami! Mam was już dosyć!". Myślałem, że wybuchnę, ale myślę sobie, lepiej to olać. Paniusia ok. 30 lat, widać, że prawdziwej roboty nie zna, pewnie po znajomości ktoś jej załatwił w jakimś biurze i myśli, że może pomiatać innymi. CZYTAJ WIĘCEJ


Kobieta "drze się" bo ma dosyć. Wie, że za chwile zostanie jej wręczona kolejna ulotka, której nie chce. I choć mogła (powinna) to zrobić za pomocą zwykłego "nie, dziękuję", czasem trudno się dziwić zirytowanym ludziom. Inny rozdawacz ulotek pisze zaś:
Osoba rozdająca ulotki
Wpis na forum internetowym

Kiedyś rozdawałem ulotki (6zł za godzinę, nie na ilość). Wkurzające jest to, jak koleś idzie w twoją stronę, patrzy na ciebie, ty wystawiasz ulotkę a on cię mija jakbyś był powietrzem i nawet nie dzięki nie powie. Albo facet podchodzi i z pretensjami:
- Po co mi to dajesz?!?
- Bo mi za to płacą.
- Ale mi to niepotrzebne!
CZYTAJ WIĘCEJ


I ja tego człowieka rozumiem. Gdy mam wątpliwości przy podjęciu jakiejś decyzji, staram się zawsze uprościć sprawę najbardziej jak się da, aby otrzymać jasny obraz sytuacji. I tu zadaję sobie pytanie: Czy potrzebuję ulotki, którą ktoś chce mi wręczyć? Czy zapiszę się na kurs, wybiorę nowe oprawki okularów, których nie noszę, a może wpadnę do jubilera, aby obejrzeć promocyjne pierścionki? Raczej nie...
Dlatego nie biorę ulotek, które po kilku sekundach trafiłyby wprost do śmietnika, choć tysiące z nich kończą po prostu na chodniku. Zastanawiam się, dlaczego młodzi ludzie decydują się na taką pracę. Czy odpowiedź naprawdę brzmi "bo innej nie ma"? Czy studenci, bo zadziwiają mnie najbardziej, nie są w stanie wykonywać pracy, która pomaga ludziom, a nie przeszkadza?
Kilka dni temu stałem przy warszawskiej Rotundzie i obserwowałem miny osób, które mijały ulotkarzy. Jedni omijali ich szerokim łukiem, inni brali ulotkę, ale na ich twarzach najczęściej widać było grymas i zniesmaczenie pt. "znowu nie jestem asertywny". Wiele osób bierze ulotki, bo – jak twierdzą – odruchowo odpowiadają w ten sposób na wyciągniętą do nich rękę. Nie wyobrażam sobie wykonywać pracy, która przeszkadza innym ludziom. Czym moim zdaniem mogliby się zająć ulotkarze?
Każdy może wykonywać pracę, która będzie na swój sposób użyteczna społecznie. Mam na myśli pracownika MPO, osobę która grabi liście, czy też ekspedienta. Bez przerwy widzę ogłoszenia w sklepach, które szukają sprzedawców. Nawet studenci bez żadnego doświadczenia w handlu mogą znaleźć pracę w takim sklepie (ja znalazłem). Fakt, nie jest to łatwa praca i też narażasz się na humory klientów. Ale sprzedawca w sklepie pomaga innym osobom, a nie zachodzi im drogę wciskając ulotkę.
Czy osoby rozdające ulotki słusznie się irytują? Jednemu z żalących się na forum ulotkarzy odpowiada na to pytanie internauta - Marcin.
Marcin
Wpis na forum internetowym

Piszesz, że wkurzającym jest to, że ktoś cię traktuje jak powietrze. Pragnę ci uświadomić, że wybrałeś sobie pracę, która - podobnie jak np. składanie ofert przez telefony czy roznoszenie reklam - jest w mniejszym lub większym stopniu uciążliwa dla innych osób. Nie oczekuj zatem (a już na pewno nie wymagaj z pretensją w głosie), że będziesz wielką sympatią darzony przez osoby, którym celowo i z własnej woli przeszkadzasz. CZYTAJ WIĘCEJ


Owszem, robię wyjątki. Czasem widzę również starsze osoby, w wieku mojej babci, które rozdają ulotki. Przyznaję, że wtedy nie zastanawiam się i praktycznie zawsze biorę od nich wszystko, co rozdają. Oni często nie mają szans na inną pracę i zapewne nie staliby na mrozie, gdyby nie zmusiła ich do tego skandalicznie niska emerytura. Do sklepu nikt ich nie zatrudni, a i sił mogłoby im zabraknąć. Ale co obok tych osób robią młodzi ludzie, którzy z uśmiechem i w rytm muzyki rozdają ulotki? Uczą się podstaw marketingu?
Tak naprawdę to nie jest tak, że nie lubię ulotkarzy. Wręcz przeciwnie. Wierzę, że mogą wykonywać pracę, która nie tylko nie będzie przeszkadzała mi w przejściu chodnikiem, ale wręcz będzie pomagała innym osobom. Będzie potrzebna i użyteczna. Są inne prace, które nawet w wieku 19-25 lat dają młodym szanse na rozwój kariery, również, a może przede wszystkim bez ukończonych studiów.
Ile można zarobić przy rozdawaniu ogłoszeń? Dwa pierwsze ogłoszenia z Warszawy, na które trafiłem gwarantują zarobek na poziomie 9-10 złotych za godzinę brutto. Trudno nie zgodzić się z argumentem, że lepiej rozdawać ulotki niż kraść. Ale dlaczego równać w dół? Czemu osoby wykonujące tę pracę miałyby kraść? Szukajmy lepszych alternatyw, a nie gorszych.
Szanuję pracę każdego człowieka. Jednak wydaje mi się, że osoby decydujące się na rozdawanie ulotek trochę nie szanują swojej pracy. Wynagrodzenie które otrzymują jest bardzo niskie, a największymi zwycięzcami są promowane w ten sposób firmy. Okazuje się bowiem, że najczęściej wymienianym źródłem informacji o istnieniu szkoły językowej jest dziś właśnie ulotka.