"Część naszego wojska w sprawie kampanii z literą "W" straciło wiarę. Politycy PiS zaczęli się publicznie od tego dystansować. Tak w polityce robić nie można, zwłaszcza w kampanii" – przekonuje na łamach "Rzeczpospolitej" rzecznik PiS Adam Hofman. Jak twierdzi, referendum stało się dla wielu osób w partii i poza nią pretekstem, by w niego uderzyć.
W ostatnich dniach głośno było o tym, że Hofman może stracić stanowisko rzecznika PiS, po tym jak nie udało się odwołać prezydent Warszawy Hanny Gronkiewicz-Waltz, a kampanijna akcja z literą "W", której autorstwo mu się przypisuje, została bardzo krytycznie oceniona.
Sam polityk w wywiadzie dla "Rz" przyznaje, że nawet jego partyjni koledzy nie wykazywali entuzjazmu wobec tego elementu kampanii. "Wystraszyli się pod ostrzałem mediów. Dlatego na samym końcu tego etapu musieliśmy odwołać się do cywilnego nurtu Powstania. Te odwołania trafiły do wyborców o wyższym zasobie kulturowym, czyli do inteligencji. Ale atak na 'W' wystraszył ludzi prostszych, głównie dlatego, że nie dostali czytelnego sygnału od nas, jak radzić sobie z tym atakiem, bo zobaczyli wahanie w naszych szeregach" – ocenia Hofman.
Twierdzi także, że "niektórzy" chcą kampanię wykorzystać przeciwko niemu. "Część jest w PiS, a część chce do PiS wrócić i traktują to jako swoją szansę" – zaznacza, wyraźnie czyniąc aluzję do Adama Bielana, którego typuje się na nowego rzecznika PiS.
Hofman narzeka również na "napięcia na prawicowym zapleczu medialnym". "Mamy problem: z jednej strony zintegrowany system medialny, który zwalcza PiS. Niestety po naszej stronie takiej integracji brakuje" – mówi, stawiając jednocześnie tezę, że dla "sprawy" byłoby lepiej, gdyby doszło do paktu pokoju wśród katolików. "Bo mamy przeciwko sobie hordę pogan i barbarzyńców" – kwituje polityk.
Hofman o "strategii tysiąca Wietnamów"
W internecie furorę robi jednak inny fragment jego wypowiedzi.
Zasoby medialne PiS są siłą rzeczy mocno ograniczone - miejsc w mediach jest kilkanaście a parlamentarzystów PiS 200. Dziennikarze mają swoje preferencje, sami wybierają gości do programów, Pan doskonale wie jak to działa. Wprowadzamy procedury, robimy szkolenia medialne, obiektywni specjaliści z zewnątrz wskazywali tych którzy w mediach wypadają najlepiej, a i tak w każdej partii politycy którzy nie chodzą do mediów, subiektywnie uważają że to wina rzecznika. Nie mam o to żalu.
źródło: "Rzeczpospolita"
Adam Hofman
Dla "Rzeczpospolitej"
Spójrzmy na cały ostatni czas. W ostatnim roku realizowaliśmy strategię tysiąca Wietnamów — ścigaliśmy Platformę wszędzie, gdzie się da i wiązaliśmy ją w ważne potyczki: Rybnik, Elbląg, Podkarpacie. W sprawie Smoleńska przycisnęliśmy PO do ściany - pokazaliśmy ich kłamstwa. Udało się nam trwale prześcignąć PO w sondażach. W Warszawie Platforma musiała wezwać swych zwolenników, aby nie głosowali i ściągać na pomoc prezydenta Komorowskiego, który pokazał, że jest prezydentem jednej partii. CZYTAJ WIĘCEJ