Były minister środowiska w rządach Prawa i Sprawiedliwości Jan Szyszko nie ma nic do zarzucenia Adamowi Hofmanowi, który przygotowywał kampanię referendalną w Warszawie. Nie chce też komentować zachowania prof. Jacka Rońdy, który przyznał się do kłamstwa w wywiadzie w TVP1. – Jego sprawą zajmie się uczelniana komisja etyki i to jest dobre rozwiązanie – mówi w "Bez autoryzacji".
Dzień dobry. Zgadza się pan z diagnozą kampanii referendalnej w Warszawie przedstawioną w "Naszym Dzienniku"? Krytykowana jest sama partia, a szczególnie Adam Hofman.
Nie znam artykułu z "Naszego Dziennika". Niestety ostatnie dni byłem daleko od Warszawy.
W tym artykule padają zarzuty, że PiS pozwolił sobie narzucić warunki gry, kampanię partii ocenia się jako "niemrawą", a prof. Glińskiego nazywa zgraną kartą. Autor ma rację?
Nie mam zielonego pojęcia, o co pan pyta. Mogę powiedzieć jedynie, że ponad 90 proc. głosujących głosowało za odwołaniem pani prezydent Gronkiewicz-Waltz. Zasadne jest pytanie dlaczego koalicja rządząca, łącznie z prezydentem i premierem, nawoływała do niegłosowania. Nawoływania do głosowania dałoby prawdziwy obraz poparcia, jakim cieszy się pani prezydent. Dlaczego koalicja naraziła się na zniekształcenie wyników głosowania?
Jak pan ocenia Adama Hofmana jako rzecznika PiS i jako człowieka? Wiele osób zarzuca mu niepohamowane ambicje i koniunkturalizm.
Ja mu niczego nie zarzucałem. Z tym pytaniem proszę skierować się do tych, jak Pan mówi, którzy mu zarzucali.
Czyli rozumiem, że według Pana Adam Hofman spisał się podczas tej kampanii dobrze, a jego praca jako rzecznika partii nie pozostawia zastrzeżeń?
Na to pytanie już odpowiedziałem.
Żałuje pan, że nie odbędzie się konferencja naukowa u prof. Michała Kleibera?
Żałuję, że do tej pory nie zakończyło się śledztwo i do tej pory wrak samolotu nie znajduje się w Polsce. Żałuję tego, że już w kilkanaście minut po katastrofie zaczęto rozpowszechniać w oficjalnych środka masowego przekazu informacje, że jest to wina pilotów. Żałuję tego, że już w kilkanaście minut po katastrofie upowszechniona była w TV lista osób, którzy mieli być pasażerami
Profesor Kleiber był uznawany za jedną z niewielu osób, które mogły uwiarygodnić tezy zespołu Antoniego Macierewicza. Zespołu, który ma coraz większe kłopoty z wiarygodnością. Naprawdę uważa pan, że odwrócenie się plecami prof. Kleibera nie jest stratą dla zespołu Macierewicza?
Profesor Kleiber jest członkiem rzeczywistym Polskiej Akademii Nauk i jej prezesem. Ma prawo podejmować różne decyzje. Ma też prawo wypowiadać się na tematy, na jakich się zna. Nie wiem, czy zespół Antoniego Macierewicza potrzebuje jakiegoś zewnętrznego uwiarygodnienia.
Jak pan, profesor, ocenia zachowanie innego profesor Jacka Rońdy, który przyznał się do kłamstwa w sprawie wysokości tupolewa podczas podchodzenia do lądowania w Smoleńsku?
Nie wiem do czego przyznał a do czego nie przyznał się Pan Profesor. Proszę to pytanie skierować do niego.
Profesor Rońda przyznał się, że w wywiadzie telewizyjnym z Piotrem Kraśką skłamał, czy też jak on to nazwał "blefował", na temat wysokości tupolewa. Przyznał się do błędu, przeprosił, teraz zajmie się nim komisja etyki na jego uczelni. Naukowcowi przystoi publicznie kłamać na temat faktów?
Stawia pan pytanie z tezą. Nie znam profesora Rońdy osobiście, więc nie chcę wypowiadać się na jego temat. Jak pan zauważył jego sprawą zajmie się uczelniana komisja etyki i to jest dobre rozwiązanie.
Czego spodziewa się pan po rozpoczynającej się dzisiaj II Konferencji Smoleńskiej? Pojawią się niezbite dowody na to, że to był zamach?