Przemysław Wipler twierdzi, że został pobity przez policjantów
Przemysław Wipler twierdzi, że został pobity przez policjantów Fot. TVN24

Przemysław Wipler chwilę po godzinie 16 zorganizował konferencję prasową, na której przedstawił swoją wersję nocnych wydarzeń. Były poseł PiS mówił, że poszedł z przyjaciółmi na kolację, by uczcić to, iż dziecko, którego spodziewa się jego żona, jest zdrowe. Po wyjściu z lokalu Wipler próbował powstrzymać uliczną bójkę i wtedy został zaatakowany. Jak sam przyznaje, nie wiedział wówczas przez kogo. – Kopano mnie w kroczę, bito, polewano gazem – mówił. Poniżej zapis z konferencji.

REKLAMA
"Dzisiaj o godzinie 6 rano do mojej żony zapukało dwóch policjantów, którzy powiedzieli mojej żonie: "pani mąż został pobity i leży w szpitalu". Gdy byłem w szpitalu, kiedy poddawano mnie badaniom, dwóch policjantów, którzy tam byli, cały czas, kilkanaście razy powtarzało: "to nie my panu to zrobiliśmy".
Teraz czytam w mediach, że uderzyłem się o krawężnik. Widzicie państwo moją twarz, moje ręce, mój łokieć Nie można, uderzając się o krawężnik, rozbić sobie jednocześnie łokcia, twarzy i rąk.
Wczoraj postanowiłem spotkać się z przyjaciółmi. Żona poszła ostatnio do lekarza, ponieważ już jakiś czas temu dowiedzieliśmy się, że będziemy mieć piąte dziecko. Podczas badania okazało się, że dziecko jest zdrowe, a ja postanowiłem, że przez resztę ciąży oraz w okresie karmienia piersią, w ramach solidaryzmu z żoną, również nie będę pił alkoholu. Powiedziałem, że idę na wino z kolegami, ale od jutra nie będę pił.
logo
Twitter.com

Razem z przyjaciółmi poszedłem na kolację z winem oraz na drinka. Gdy wychodziłem i zbierałem się do tego, by pojechać do domu, zauważyłem, że przed lokalem dzieje się coś niepokojącego, że byłą tam awantura. Ja w niej nie uczestniczyłem, nie widziałem, czy biorą w niej udział klienci i policja, czy klienci i bramkarze. Wiedziałem po prostu, że dzieją się niepokojące rzeczy i, jak zwykle w takich sytuacjach, włączyłem się, próbowałem włączyć się tak, aby sprawa się zakończyła.
Od razu dostałem gazem, przewrócono mnie, kopano mnie w głowę, klęczano na mnie, oblewano mnie jakimś gazem, bito, byłem kopany w krocze, w plecy, po nogach. Dość szybko przestałem widzieć cokolwiek. Dopiero w szpitalu stwierdzono uszkodzenie rogówki. W szpitalu opisano, co się zdarzyło i nie jest to uderzenie o krawężnik. Zostałem brutalnie pobity, złożę zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa. O 17:30 idę na obdukcję lekarską.
logo
Twitter.com

Gdy zaczęto mnie bić, zacząłem wołać policję, bo nie wiedziałem, kim byli ci ludzie, czy mieli kamizelki z napisem "Policja". (...). Gdy powiedziałem, że jestem posłem, że mogę wyjąć legitymację, zostałem spryskany gazem. Od momentu, gdy zacząłem być bity, do momentu, gdy wylądowałem w szpitalu, to był dla mnie koszmar, więc proszę mnie teraz o szczegóły nie pytać. Wierzę, że był tam monitoring, wierzę że zostanie opublikowane nagranie z monitoringu. (...).
Miałem tyle alkoholu we krwi, ile przy mojej wadze ma się po wypiciu jednego wina. Te 1,4 promila to jest tyle, ile osoba stukilogramowa ma po wypiciu jednej butelki wina".
*******
Zapis z monitoringu nie zostanie opublikowany?
Tymczasem Komenda Stołeczna Policji poinformowała nas, że przekazała już zebrane w sprawie posła Wiplera materiały, w tym zapis z monitoringu, prokuraturze. Policja uznaje ów zapis za materiał dowodowy i nie zamierza go upublicznić. Podkreśla jedynie, iż to, co na nim widać, w pełni potwierdza relacje funkcjonariuszy.
Rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie prok. Przemysław Nowak powiedział natomiast, że śledczy nie podjęli jeszcze żadnych decyzji w związku ze sprawą Wiplera. Dzisiaj do prokuratury wpłynęła tylko część materiałów, więc wszelkie postanowienia dotyczące awantury z udziałem posła zapadną najwcześniej w czwartek. Prok. Nowak nie potrafił powiedzieć, czy nagranie z monitoringu zostanie opublikowane. Decyzja w tej kwestii zostanie podjęta później.