
Czy Kremlowi udało się pozbyć jednej z kontrowersyjnych artystek zespołu Pussy Riot, które trafiły do łagrów za protest przeciwko Władimirowi Putinowi i wpływom rosyjskiej Cerkwi? Tego obawiają się przyjaciele liderki Pussy Riot Nadieżdy Tołkonninkowej, która zniknęła po przeniesieniu jej z kolonii karnej w Mordowi.
PUNK is NOT a CRIME
Wyrok orzeczony za pokojowe wyrażanie swoich poglądów jasno pokazuje determinację rosyjskich władz w rozprawianiu się z każdym głosem krytyki i każdym przejawem buntu. Władze rosyjskie stosują argumenty w stylu „same są sobie winne” CZYTAJ WIĘCEJ
W ocenia męża Nadieżdy Tołokonnikowej do uralskiego więzienia nakazano ją wtrącić na rozkaz samego Kremla. - Chcą ją odciąć od świata zewnętrznego - przekonuje Verzilov. Choć jednocześnie podkreśla, iż być może losy jego żony są jeszcze bardziej dramatyczne. Opuszczając kolonię karną w Mordowii Tołokonnikowa była skrajnie wycieńczona po wielodniowej głodówce, a daleka podróż do Czelabińska mogła tragicznie odbić się na jej zdrowiu.
Droga krzyżowa Pussy Riot, czyli konsekwencje głupoty
Dwa lata łagru to kara zbyt surowa. W moim przekonaniu niewspółmierna do czynu i nierozważna także z punktu widzenia rosyjskiego wymiaru sprawiedliwości. Zastanawia mnie jednak, dlaczego opinia publiczna tak łatwo zapomina o okolicznościach zajścia – wydawałoby się, że w gruncie rzeczy nietrudnych do oceny. CZYTAJ WIĘCEJ
Za kratami nadal irytują jednak rosyjski reżim. Dzięki grypserskiej korespondencji udało im się nawet udzielić wywiadu dla renomowanego magazynu "GQ", w którym Nadieżda Tołokonnikowa i Marija Alochina opowiadały o ciężkich warunkach panujących w rosyjskich więzieniach.
Źródło: BBC.co.uk


