– Jacek Rostowski zapomniał o tym, że minister finansów musi rządzić myśląc o obecnym i następnym pokoleniu, a nie tylko o następnej kadencji. A dziś rząd skoncentrował się na uprawianiu władzy dla władzy, a nie władzy dla reform – mówi poseł PiS i członek sejmowej komisji gospodarki Maks Kraczkowski w "Bez Autoryzacji".
Mija tydzień, od kiedy pojawiły się taśmy Jacka Protasiewicza. Dzisiaj mówi się głównie o tym, czy Schetyna zostanie w PO i o przyszłości partii. O tym, że mogło dojść do korupcji – nie. To zamiatanie sprawy pod dywan?
Maks Kraczkowski, PiS: W każdym państwie demokratycznym może się zdarzyć, że funkcjonariusze publiczni stykają się z problemami korupcyjnymi. Prawdziwy problem robi się wtedy, gdy takie sprawy zamiata się pod dywan i przykrywa siatką innych problemów, wymyślonych przez propagandzistów obozu władzy. O temacie głównym, korupcji, już się nie mówi.
Ten konkretny przypadek proponowania posad za poparcie politycznych powinien być wyjaśniony po to, by takie historie były jednoznacznie uważane za naganne i oznaczały koniec nawet nabardziej obiecujących karier politycznych. Tymczasem w tej sprawie po jednej stronie stawia się tych, którzy ujawniają aferę i tych, którzy składają oferty i tym samym łamią standardy! To przypomina przesłanie: "pierzmy brudy we własnym towarzystwie". Po jednej stronie stawia się tych, którzy ujawniają i tych, którzy składają oferty. Moim zdaniem chodzi o to, by dowody na takie incydenty nie docierały do sfery publicznej.
Czyli PO chce ukrócić ujawnianie afer, a nie samą korupcję, jeśli takowa występuje?
Odnoszę wrażenie, że PO nie będzie starała się rozwiązać problemu korupcji, tylko rozwiązać problem przenikania informacji o tym do sfery publicznej.
To co zrobić, żeby nie było więcej posad w KGHM w zamian za poparcie? Prywatyzacja?
Rządzący dzisiaj polską politycy z bezwstydną, udawaną szczerością mówią, że skoro jest problem w spółkach, to trzeba je sprzedać. Porównując: czy mając problemy z dziećmi oddaje się je domu dziecka? Może lepiej jest się zastanowić, jak funkcjonuje system wychowania? Podobnie jest ze spółkami.
Najprostsza definicja korupcji to ta Banku Światowego: czerpanie korzyści prywatnych w związku z pełnieniem funkcji publicznej. Dlatego nie możemy ograniczać problemu tylko do spółek. Również obsada stanowisk w gabinetach politycznych ministrów pozostawia wiele do życznia, jeśli chodzi o przejrzystość doboru kadr. Sam w tej sprawie interpelowałem i dowiedziałem się, że jest grono osób, które zostały zatrudnione w gabinetach politycznych, choć nie spełniają norm prawnych wymaganych na te stanowiska.
Metodą nie jest więc prywatyzacja, bo przedmiotem korupcji mogą być też stanowiska polityczne. Potrzebne są rozwiązania systemowe.
Na przykład?
Jasne postawienie sprawy karania osób, które biorą udział w procedurach korupcyjnych, takie rozwiązania są w Kodeksie Karnym. Czemu politycy PO udają, że nie wiedzą, że powoływanie się na wpływy w spółkach skarbu państwa to przestępstwo? Czemu są wobec swoich kolegów tacy pobłażliwi? I czemu robią się surowi dopiero, gdy takie informacje dotyczą ich rywali politycznych?
Poza tym, zostaje kwestia odpowiedzialności zarządów spółek, które pozwalają na zrobienie z firmy areny dla walki buldogów politycznych o dobrze płatne etaty. W jaki sposób minister skarbu państwa potraktuje KGHM i osoby odpowiadające tam za ład korporacyjny, za proces rekrutacji? W jaki sposób zostanie zweryfikowana lista wstyduPO? We władzach licznych spółek skarbu państwa zasiadają przecież ludzie bez kompetencji, ale ze "zdolnościami" rodzinnymi.
Czyli za tej kadencji takich rozwiązań się nie doczekamy. Zostawiając korupcję – Komisja Europejska informuje, że dzięki reformie OFE Polska będzie miała nadwyżkę budżetową...
Przede wszysktim to nie reforma. Reforma to długotrwały, ewolucyjny proces przekształcania jakiegoś elementu poliycznego, ale nie naruszający głównych zasad i reguł tego elementu. Zmiany w OFE to nie reforma – to nagła, jednostronna zmiana umowy społecznej, narzucona siłą głosów koalicji rządzącej. Nie ma tu stopniowości, żadnego procesu dającego obywatelom możliwość przygotowania się na zmiany. Rząd nie daje czasu partnerom społecznym na uczciwą dyskusję. Gdy trwały debaty o OFE, rząd już wpisywał do budżetu na kolejny rok pieniądze z z tych zmian!
Co to za dyskusja, jeśli w jednej sali toczą się rozmowy o zmianach, a w kolejnej sali już głosuje się nad dokumentami, które zawierają skutki tych zmian? To śmieszne. Jeśli zwrócimy na to uwagę, zdamy sobie sprawę jak fasadowa jest dyskusja nad wprowadzaniem zmian w systemie emerytalnym w Polsce. To łamie jakiekolwiek reguły dobrej legislacji, ale i współżycia społecznego obywateli oraz sfery politycznej. To pokazuje, że w polityce liczy się tak naprawdę jak będzie głosowała sejmowa większość. Wszystkie instrumenty dyskusji to fikcja - trzeba odsiedzieć swoje pół godziny na spotkaniu i wyjść. Tym bardziej, że propaganda władzy sprowadza dyskusję nad kształtem OFE do sporu ideologicznego między Jackiem Rostowskim i prof. Leszkiem Balcerowiczem, nie zostawiając miejsca na interes obywateli.
Pana zdaniem Jacek Rostowski i jego ministerstwo nie informuje obywateli w odpowiedni sposób na temat OFE?
Najlepszą recenzję wystawił ministrowi finansów jego były współpracownik, prof. Stanisław Gomułka. On porównał Rostowskiego do Hilarego Minca, który za komuny zwalczał wszelkie przejawy wolnego rynku, jeszcze pozostałości po II RP. To porównanie bardzo ostre, ale z drugiej strony niezwykle obrazowe.
Proszę zwrócić uwagę, że nawet sprawozdawczość przybiera w Polsce charakter fikcyjny, tak samo jak dyskusje. Podczas informacji dla Sejmu o skutkach ustawy o ubezpieczeniach społecznych prezentowane były dokumenty, których wiarygodność pozostawiała wiele do życzenia. Kiedy przedstawiano informacje na temat zysków OFE w 2012 roku, okazało się, że dane KNF na ten temat są zupełnie inne. Statystyka ustąpiła miejsca propagandzie, a rzetelność ustąpiła miejsca utrzymaniu się przy władzy. Odnoszę wrażenie, że Jacek Rostowski zapomniał o tym, że minister finansów musi rządzić myśląc o obecnym i następnym pokoleniu, a nie tylko o następnej kadencji. A dziś rząd skoncentrował się na uprawianiu władzy dla władzy, a nie władzy dla reform.