
Wy, narodowcy, nie jesteście równi innym stronnictwom politycznym, działającym w demokratyczny sposób. Wasze poglądy, przemoc i narzucanie siłą swojego światopoglądu nie są równe partiom i organizacjom, które chcąc zmienić kraj, przekonują innych do swoich racji w cywilizowanej debacie i i rywalizują o głosy Polaków.
Wasze metody działania, bicie i poniżanie ludzi, nastawanie na ich życie, zdrowie i mienie, wasz język, język przemocy i nienawiści, musi budzić pogardę i sprzeciw każdego przyzwoitego człowieka.
CZYTAJ WIĘCEJ
Dziennikarka podkreśliła, że "nie przyłoży już ręki do promowania (nawet niechcący) i reklamy tych ludzi".
Inni dziennikarze, których o to pytamy, też niespecjalnie popierają pomysł Elizy Michalik. Konrad Piasecki mówi nam: – Nie przychylam się do takich rozwiązań i sam też nie deklaruję, że nigdy tej i tej osoby nie zaproszę do programu. Rzeczywistość jest bardziej skomplikowana i gdybym narzucał sobie taki kaganiec, to szybko zostałbym sam, bez gości – tłumaczy dziennikarz RMF FM.
Również Tomasz Sekielski uważa, że niezapraszanie skrajnych narodowców do programu niczego nie rozwiąże – a już na pewno nie sprawi, że będzie mniej agresji na ulicach. – Ja uważam, że trzeba rozmawiać. Jeśli ci ludzie nie będą mieli głosu, to takie zadymy, jak w trakcie Święta Niepodległości, będą się powtarzać coraz częściej. I w skutkach, oby nie, ale będą jeszcze gorsze – ocenia Sekielski.
Jedynie Jacek Żakowski zgadza się w pewnym stopniu z Elizą Michalik. Publicystka twierdzi, że "ludzi, którzy organizują przemoc na ulicach" nie należy zapraszać do mediów. – Ci, którzy nie szanują zasad demokracji i stosują przemoc, nie powinni być traktowani na równi, także w mediach, z tymi, którzy demokrację szanują – przekonuje.