
Rafał Ziemkiewicz ostro skrytykował PiS za forsowaniem tezy o zamachu w Smoleńsku – nazwał działania partii "politycznym szaleństwem" i "sekciarskim testowaniem z wiary w zamach". Na reakcję nie trzeba było długo czekać. "Ziemkiewicz mimochodem ulega propagandowej manipulacji i daje sobie narzucić salonową narrację. Skoro dał się na to nabrać tak inteligentny publicysta, nie widzi, że tak wielu Polaków zostało uwiedzionych w ten sposób przez rząd i zaprzyjaźnione media" – ripostuje Samuel Pereira z "GPC".
Pierwsza teza przede wszystkim nie ma podstaw w stanie faktycznym. Nie znamy żadnych działań czy wypowiedzi Jarosława Kaczyńskiego i Antoniego Macierewicza, które by sugerowały, że tragiczny temat smoleński jest dla nich przedmiotem jakiejkolwiek gry. (…) Druga teza o wierze jest niestety skutkiem bardzo szkodliwej i jednocześnie niezwykle intensywnej kampanii społecznej. Już od ponad trzech lat jesteśmy nieustannie bombardowani propagandą, której treścią jest przekaz głoszący, że dociekliwość w sprawie Smoleńska to niemalże zbrodnia stanu, a wszystkie fakty w tej sprawie są znane i zostały wyłuszczone w raporcie Millera.
Pereira twierdzi, że teza o zamachu w Smoleńsku nie ma związku z wiarą, ale jest "wynikiem naukowego warsztatu". W tym sensie jego zdaniem Ziemkiewicz, który twierdzi inaczej, wpisuje się w wylansowany przez "Krytykę Polityczną" podział na "wierzących i niewierzących".

