Rafał Ziemkiewicz ostro skrytykował PiS za forsowaniem tezy o zamachu w Smoleńsku – nazwał działania partii "politycznym szaleństwem" i "sekciarskim testowaniem z wiary w zamach". Na reakcję nie trzeba było długo czekać. "Ziemkiewicz mimochodem ulega propagandowej manipulacji i daje sobie narzucić salonową narrację. Skoro dał się na to nabrać tak inteligentny publicysta, nie widzi, że tak wielu Polaków zostało uwiedzionych w ten sposób przez rząd i zaprzyjaźnione media" – ripostuje Samuel Pereira z "GPC".
Ataku na smoleńską politykę PiS z prawej strony nikt się chyba nie spodziewał. Tymczasem to sam Rafał Ziemkiewicz na łamach "Do Rzeczy" wyliczył błędy, które popełnia w sprawie katastrofy partia Jarosława Kaczyńskiego. "Zamiast skupić się na punktowaniu oczywistych mielizn oficjalnej narracji i rozliczać winy rządu, opozycja forsuje teorię o zamachu bombowym" – dziwi się publicysta.
Jak pisze, nie wolno stawiać tak daleko idącej tezy, nie mając na nią niezbitych dowód. Ziemkiewicz jest zaś przekonany, że wbrew zapewnieniom "wtórujących Antoniemu Macierewiczowi opozycyjnych mediów", dowodów na zamach nie ma. W dalszej części tekstu punktuje nieścisłości w narracji Macierewicza, jak np. łączenie twierdzenia o rozpadzie samolotu w powietrzu z rewelacjami o pasażerach, którzy mogli przeżyć.
A skąd taka właśnie taktyka PiS? "Udowodnienie, że Tusk zgrzeszył 'tylko' nieudolnością, małością, głupotą nawet, nie wystarczy. Przełom może przynieść - tak przynajmniej prezes PiS zdaje się zakładać - jedynie przekonanie Polaków, że Tusk, i Komorowski, i wszyscy ich stronnicy są współwinni straszliwej zdrady i zbrodni" – kończy Ziemkiewicz.
Samuel Pereira z "Gazety Polskiej Codziennie", jak sam pisze, "przecierał oczy ze zdumienia" podczas lektury tekstu publicysty "Do Rzeczy". W odpowiedzi opublikowanej na Niezalezna.pl protestuje przeciwko temu, że "wytrawny publicysta uległ narracji salonu i uznał, ze osoby mówiące o zamachu w Smoleńsku są kimś w rodzaju sekciarzy".
"Nie jest prawdą, że Jarosław Kaczyński razem z Antonim Macierewiczem 'testują sojuszników', grając Smoleńskiem. Podobnie nieprawdziwe – a nawet kuriozalne - jest stwierdzenie, że w ogóle istnieje coś takiego jak smoleńska 'wiara'" – przekonuje Pereira.
Pereira twierdzi, że teza o zamachu w Smoleńsku nie ma związku z wiarą, ale jest "wynikiem naukowego warsztatu". W tym sensie jego zdaniem Ziemkiewicz, który twierdzi inaczej, wpisuje się w wylansowany przez "Krytykę Polityczną" podział na "wierzących i niewierzących".
Na koniec Pereira podkreśla, że publikacja Ziemkiewicza szkodzi sprawie wyjaśnienia katastrofy i "polsko-polskiemu pojednaniu". "Nic tak nie pogłębia przepaści między Polakami, jak podtrzymywanie tezy o wierze smoleńskiej" – ocenia.
Pierwsza teza przede wszystkim nie ma podstaw w stanie faktycznym. Nie znamy żadnych działań czy wypowiedzi Jarosława Kaczyńskiego i Antoniego Macierewicza, które by sugerowały, że tragiczny temat smoleński jest dla nich przedmiotem jakiejkolwiek gry. (…) Druga teza o wierze jest niestety skutkiem bardzo szkodliwej i jednocześnie niezwykle intensywnej kampanii społecznej. Już od ponad trzech lat jesteśmy nieustannie bombardowani propagandą, której treścią jest przekaz głoszący, że dociekliwość w sprawie Smoleńska to niemalże zbrodnia stanu, a wszystkie fakty w tej sprawie są znane i zostały wyłuszczone w raporcie Millera.