Niedawno wrócił temat finansowania partii. Przy okazji rozmów o tym politycy zawsze zapewniają, że chcą jasnych finansów. Ale gdy organizacja Watchdog poprosiła o informacje na temat wydatków za styczeń i luty wszystkich partii w Sejmie, PO, SLD, PiS, PSL i Twój Ruch jak jeden mąż... odmówiły. I gęsto się tłumaczą.
Sieć Obywatelska Watchdog, która politykom mówi: "sprawdzam", poprosiła wszystkie partie o faktury i umowy za opłacone usługi za styczeń i luty. PiS, PO, SLD, Twój Ruch i PSL - zgodnie jak nigdy - odmówiły. Platforma Obywatelska tłumaczyła na przykład, że dane o wydatkach "nie stanowią informacji publicznej" - donosi "Rzeczpospolita".
PiS wykręcił się w podobny sposób - twierdząc, że prawnie ma obowiązek udostępniać tylko dokumenty urzędowe, a umowy i faktury dokumentami urzędowymi nie są. SLD użyło takiego samego wyjaśnienia. Twój Ruch i PSL nawet nie raczyły odpowiedzieć.
Watchdog chciał sprawdzić finanse partii po wiosennej aferze z zegarkami Sławomira Nowaka. Organizacji nie spodobały się też doniesienia, jakoby PiS ze środków partyjnych opłacał honoraria adwokatów zajmujących się śledztwem smoleńskim. Prokuratura w tym przypadku ostatecznie stwierdziła, że prawa nie złamano, bo pieniądze pochodziły ze składek członkowskich.
W związku z tym, że partie odmówiły podania informacji o wydatkach, Watchdog złożył do prokuratury doniesienie o podejrzeniu naruszenia artykułu 23 ustawy o dostępie do informacji publicznej. Prokuratury (dwie rejonowe w Warszawie) już wszczęły w tej sprawie postępowanie. Warto dodać, że Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie uznał, że Watchdog ma rację - i wydatki partii są informacją publiczną. WSA zadecydował tak po otrzymaniu skargi na PiS.
"Rz" nie udało się skontaktować z ludźmi odpowiedzialnymi za udostępnianie takich informacji. Jedynie Dariusz Joński z SLD stwierdził, że nie wie czemu jego partia udzieliła takiej odpowiedzi - bo Sojusz, jak twierdzi rzecznik, nigdy nie ukrywał swoich finansów.