
Agnieszka Radwańska w życiowej formie! Polka wygrał wielki turniej w Miami, a w finale pokonała drugą rakietę świata, Rosjankę Marię Szarapową, 7:5, 6:4.
- Maria od pierwszej wymiany stara się przejąć inicjatywę, mocno uderza i idzie do przodu. Ja mam plan, aby zagrać bardzo agresywnie i w różny sposób atakować, zmieniać swoją grę - mówiła na przedmeczowej konferencji. Nie były to słowa rzucone na wiatr.
Szarapowa zaś uderzała z każdą kolejną chwilą coraz mocniej, ale wszystkie jej uderzenia wracały. Nie była w stanie stłamsić „Isi”.
W tym roku byliśmy już wcześniej świadkami jednego starcie Szarapowej z Radwańską. Na łamach prasy. Polka podczas ostatniego Australian Open skrytykowała Rosjankę za jej zachowanie na korcie. - Jestem przyzwyczajona do jęków rywalek. Zwłaszcza w przypadku Azarenki, znamy się przecież tyle lat. Jeśli chodzi o Szarapową, to cóż mogę powiedzieć? W jej wykonaniu bywa to denerwujące - stwierdziła w jednym z wywiadów Agnieszka. Natychmiast odpowiedziała jej Maria. - Radwańska? A czy ona nie jest czasem w Polsce? – zapytała podirytowana rosyjska tenisistka. Miała na myśli fakt, że nasza zawodniczka, wcześniej niż ona, odpadła z turnieju. Ta wymiana zdań pokazuje, że Polka coraz pewniej czuje się w środowisku tenisowym.
Po odparciu pierwszego zmasowanego ataku rywalki, zaczęła wprowadzać w życie własną taktykę. Wiedziała, że wysoką Rosjankę (188 cm) każda kolejna wymiana kosztuje sporo sił. Dlatego starała się przedłużać grę. W rezultacie zmęczona Szarapowa musiała ryzykować jeszcze bardziej. Taka gra musiała się dla niej źle skończyć.
Drugi set wyglądał podobnie. Obie panie konsekwentnie wygrywały swoje podania i nie zamierzały odpuścić ani na chwilę. Rosjanka była coraz bardziej zdziwiona postawą rywalki. Choć grała znakomicie, Polka dotrzymywała jej kroku. A przecież w poprzednich ośmiu spotkaniach między nimi, siedmiokrotnie zwycięsko wychodziła z nich Szarapowa.