
Wyobraźmy sobie, co Antoni Macierewicz powiedziałby, gdyby jakiś dziennikarz oskarżył o współpracę z SB członka rządowej komisji do spraw wyjaśnienia katastrofy smoleńskiej. Okazuje się bowiem, że gdy oskarżony jest członek komisji Macierewicza, to poseł Macierewicz – główny polski lustrator – nie widzi żadnego problemu. Mimo że gołym okiem widać, iże w paru punktach wyjaśnienia prof. Cieszewskiego nie trzymają się kupy (na blogu opisał to dziennikarz Krzysztof Leski). Napisaliśmy przemówienie, które Antoni Macierewicz wygłosiłby, gdyby jakieś prawicowe medium oskarżyło o współpracę z SB członka rządowego zespołu.
Najbardziej obciąża Wałęsę to, że wtedy, gdy mógł uwolnić siebie i nas wszystkich, gdy został prezydentem, wtedy dołożył swoją cegiełkę do zniewolenia społeczeństwa. Ten trąd esbecki obciąża nas do dzisiaj.
Można było spodziewać się takiego obrotu spraw. Działania rządowego zespołu wyjaśniającego katastrofę smoleńską od początku były przychylne Rosji i służyły ukrywaniu udziału rosyjskich służb specjalnych w zamachu w Smoleńsku. Teraz widać, że rządowy zespół znajdował się pod wpływami rosyjskiej agentury i wreszcie jest na to dowód.
Macierewicz: Jeśli jeden z właścicieli stacji telewizyjnych zgodził się być w latach 80. agentem Departamentu I MSW...
O kim pan mówi?
O panu Solorzu.
Tłumaczenia, że ten człowiek "uciekł do Kanady przed SB" to jest jakaś kpina. W tamtych czasach nie można było tak po prostu wyjechać z kraju bez pomocy agentury albo partyjnych aparatczyków. Wyjazd pana profesora do Kanady odbył się prawdopodobnie za wiedzą i zgodą jeśli nie Moskwy, to moskiewskich służbistów znajdujących się w Polsce. Radzę państwu sięgnąć do bloga dziennikarza Krzysztofa Leskiego. Leski napisał dziś, że profesor X opowiada bajeczki, że sobie wziął paszport i wyjechał za granicę. Przed 1985 rokiem na paszport czekało się do 6 tygodni. Nie można było trzymać go w domu. Czy profesor X uważa, że jesteśmy naiwni i uwierzymy w jego wyjaśnienia?
Część tych osób to byli członkowie PZPR, tego sowieckiego namiestnictwa. No i większość spośród nich była w przeszłości agentami sowieckich służb specjalnych.
Obecność takiej osoby w rządowym zespole, badającym przyczyny największej tragedii w historii III RP, to skandal. To jest jak wpuszczenie lisa do kurnika albo wilka do owczarni. Jeśli w rządowym zespole pracują byli sowieccy agenci, a w ich przypadku nigdy nie należy podejrzewać, że zerwali swoje kontakty ze służbami, to oznacza to skandal na międzynarodową skalę. To oznacza, że praca całego zespołu jest kompletnie niewiarygodna.
Macierewicz o słowach Czempińskiego, że współzakładał PO Trudno się dziwić, że osoby - czy to wcześniej, czy obecnie - związane z PO reagują nerwowo na wypowiedzi Czempińskiego. Przecież z partią tą są związani także uczciwi ludzie, którzy dali się zwieść i oto dowiadują się teraz, że wspierali - jedni krócej, inni do dzisiaj - partię, która powstała z inspiracji TAKŻE byłych funkcjonariuszy SB. To jest moralnie kompromitujące, a w wymiarze politycznym katastrofalne dla Polski.
Rosjanie mogli kierować pracami zespołu lub wpływać na nie i tym samym ukrywać wszelkie winy strony rosyjskiej dotyczące katastrofy.
Ta skandaliczna sytuacja pokazuje, że po rozpadzie ZSRR agenci namiastki tego imperium wciąż mają się dobrze w polskich strukturach administracyjnych i polityce. Nie spodziewaliśmy się jednak po rządzie Donalda Tuska, że może do zespołu o tak ważnej misji delegować byłych esbeków i sowieckich zaparzańców.
Andrzej Olechowski cieszy się nieustającą sympatią i wsparciem nie tylko Czempińskiego, ale także innych środowisk funkcjonariuszy dawnych służb komunistycznych. W rozmowie, o której mówimy, były szef UOP nie ukrywał, że start Olechowskiego w wyborach prezydenckich jest dla niego bardzo ważny. Właśnie z nim oraz z Pawłem Piskorskim byli esbecy wiążą ogromne nadzieje na spełnienie swoich oczekiwań.
Udział komunistycznych agentów w polskim życiu publicznym na takim szczeblu pokazuje, jak daleko ten zbrodniczy system jest w stanie się posunąć, by zaszkodzić Polsce i jej niepodległości. Na tym przykładzie widać, że dla Rosji jesteśmy tylko strefą wpływów, a nie suwerennym krajem, tu już nawet słowo "kondominium" nie jest odpowiednie, skoro byli esbecy mogą pracować przy takiej katastrofie, która wydarzyła się na terytorium ich dawnych, a może i obecnych, mocodawców.
To był po prostu człowiek drugiej strony, jak to niektórzy nazywają – taki śpioch. To jest nawiązanie do agenta-śpiocha. Ktoś przez wiele lat nie wypełnia swojej funkcji, potem dostaje sygnał i zaczyna pracować jako agent.
Żądamy od gabinetu Donalda Tuska natychmiastowego rozwiązania zespołu, w którym była komunistyczna agentura ma swoje istotne wpływy oraz unieważnienia wszelkich raportów oraz ocen dotyczących katastrofy smoleńskiej, a stworzonych przez w.w. Zespół. Jednocześnie oczekujemy od premiera przeprosin dla ofiar katastrofy i wszystkich Polaków za to, że przez trzy lata wmawiano im nieprawdy tworzone przez ludzi niewiarygodnych i niegodnych zaufania, byłych współpracowników zbrodniczego reżimu.
W sprawie ITI jest także relacja pana Klemby złożona publicznie w 2001 roku w wywiadzie telewizyjnym. Nikt na to nie chciał zwrócić uwagi, ale pan Klemba powiedział wtedy jasno, że ITI i pan Walter byli finansowani z FOZZ i byli związani z Zarządem II. To są jednak sprawy, nad którymi przechodzicie państwo do porządku dziennego.
Prawo i Sprawiedliwość zaproponuje teraz powołanie nowego zespołu pod moim przewodnictwem, złożonego z niezależnych ekspertów, dobranych wspólnie przez wszystkie partie polityczne. Pragniemy wyrazić przy okazji niepokój, że rząd dopuszcza – świadomie lub nie, jeśli świadomie, to można mówić nawet o dymisji – udział sowieckich agentów w pracach jednego z najważniejszych zespołów w historii Polski. Pokazuje to też, że tamta opcja polityczna wciąż skażona jest wpływami rozmaitych zewnętrznych sił, jeśli przez tyle czasu ukrywano esbecką przeszłość tego człowieka.
W czerwcu 2006 roku Kazimierz Marcinkiewicz jako szef rządu PiS zdymisjonował Zytę Gilowską z funkcji ministra finansów. Zrobił to błyskawicznie tuż po tym, gdy Rzecznik Interesu Publicznego oskarżył prof. Gilowską o współpracę z SB. Prof. Gilowska okazała się być niewinna.
****************************************************
Antoni Macierewicz skomentował już doniesienia na temat prof. Cieszewskiego. Jak stwierdził w programie nie pokazano całego dziennika spawy. Podkreślił, że sam prof. Cieszewski i "znajomy historyk" Macierewicza wystąpili do IPN o ujawnienie dokumentów na temat profesora już we wrześniu, ale do tej pory Instytut nie odpowiedział.

