Shisha okazuje się być dużo bardziej szkodliwa niż papierosy.
Shisha okazuje się być dużo bardziej szkodliwa niż papierosy. Fot. Sebastian Rzepiel / Agencja Gazeta

Nie śmierdzi, jest delikatna, wręcz kusi owocowym aromatem. Shisha. Produkt z importu, który podbił nasz rynek, a dla wielu jej zwolenników jest "tym zdrowszym" zamiennikiem klasycznych papierosów. Dlaczego? Bo podobno nie szkodzi. Nic bardziej mylnego – eksperci z Światowej Organizacji Zdrowia alarmują, że godzina spędzona na paleniu fajki wodnej, to jak wypalenie ponad stu papierosów na raz.

REKLAMA
Zwyczaj dzielenia się shishą ze znajomymi jest silnie związany z bliskowschodnią kulturą, ale z roku na rok staje się co raz bardziej popularny w naszym kraju. W ciągu kilku minionych lat powstało wiele lokali, które w swoich usługach proponują fajkę wodną. Już za kilkanaście złotych można zamówić ją do piwa, drinka czy kebaba. W większych miastach (i nie tylko) funkcjonują też specjalne lokale, które kuszą bliskowschodnim wystrojem i bogatym wyborem tytoniu.
Rozkoszować możemy się tam "smakiem" i zapachem arbuza, banana, truskawki, a nawet mięty z czekoladą. Podobnie łatwo jak zapalić na mieście, jest dziś zakupić swoją własną fajkę wodną – ceny w internecie zaczynają się już od 29zł za małą, trzydziestocentymetrową shishę, a kończą nawet na ofertach za kilkaset złotych. Tyle zapłacimy więc za tę większą (80 cm lub więcej) i wykonaną z lepszej jakości materiałów fajkę.
Opowiem ci bajkę, jak kot palił fajkę
Jeszcze nie tak dawno shisha była produktem nieznanym, przywożonym do Polski sporadycznie. Na przykład przez wujka, który wakacje spędził w Egipcie lub Turcji i zafascynował się sensualnym aromatem tytoniu, który roznosił się po tamtejszych lokalach. Podobnie ciężko jak samą fajkę było zakupić melasę (tak nazywa się ten specjalny tytoń) czy węgielki drzewne. Dziś shisha to produkt wyjątkowo popularny, znajduje się już w wielu polskich domach i jest określany mianem doskonałego sposobu na urozmaicenie spotkań, domowych przyjęć, imprez czy po prostu leniwego wieczoru przed telewizorem.
Shisha, której korzenie sięgają ziem indyjskich, perskich i tureckich, to nic innego jak fajka wodna ze szklanym dnem, którego zwieńczeniem jest, umieszczony w specjalnym naczynku, owocowy tytoń pokryty folią i rozgrzany węglem drzewnym. Po rozpaleniu węgla dym tytoniowy przechodzi przez szklane naczynie wypełnione wodą i jest wdychany przez palacza za pomocą specjalnej, wmontowanej w fajkę rurki.
Fenomen przywiezionej z Bliskiego Wschodu fajki wodnej nie tkwi jedynie w jej funkcjonalności, fantastycznym zapachu i smaku tytoniu (który rzeczywiście smakuje o niebo lepiej niż papierosy). Ludzie palą shishę, bo wierzą, że wszystkie szkodliwe substancje rozpuszczają się w wodzie, a to czyni naszą fajkę zdrowszą niż papierosy. Wniosek zatem nasuwa się sam – skoro coś jest relatywnie tanie, rozluźnia, smakuje, pachnie i nie drażni pozostałych domowników – czemu tego nie kupić.
Zwłaszcza, że w przeciwieństwie do papierosów, zapach tytoniu z fajki wodnej nie osiądzie na ubraniach, a wydychany dym jest gęstszy, bardziej okazały i "cieszy oko"? Zatem palmy shishę w zastępstwie za papierosy – grzmią jej zwolennicy. Niestety. Pora rozwiać ten silnie funkcjonujący wśród ludzi mit. Shisha szkodzi. I to dużo bardziej niż klasyczne papierosy.
Smoking kills?
Z badań przeprowadzonych przez Światową Organizację Zdrowia (WHO) wynika, że godzina palenia fajki wodnej może być tak samo szkodliwa dla naszego zdrowia, jak wypalenie od stu do nawet dwustu papierosów na raz. Dym z tytoniu przeznaczonego dla fajki wodnej zawiera bowiem dokładnie takie same toksyny jak ten, który znajduje się w papierosach. I nie, nie rozpuszcza się w wodzie. Entuzjaści palenia shishy tłumaczą, że w momencie, w którym dym miesza się z wodą i trafia do naszych ust, zostaje oczyszczony z większości szkodliwych dla zdrowia substancji. Nie ma jednak żadnych badań, które mogłyby potwierdzić tę tezę.
Qasim Choudhory
NHS Stop Smoking Sernice

Jest też inny, bardziej negatywny efekt palenia fajki wodnej. Bardzo często z jednego ustnika dym wdycha kilka osób, co sprzyja przekazywaniu infekcji. CZYTAJ WIĘCEJ


– Przeciętny palacz papierosów z każdym wdechem przyjmuje do swojego organizmu około 0.5 litra dymu. Palacz fajki wodnej na raz wdycha zaś od 0.6 do 1 litra dymu – mówią badacze ze Światowej Organizacji Zdrowia. Problem polega na tym, że shishę pali się dużo dłużej niż papierosa. Średni "seans" palenia fajki wodnej trwa średnio od godziny do dwóch. Zatem ilość "buchów" (szacowanych na około 200 podczas jednej "sesji") oraz litrów dymu wciągniętego do naszych płuc po zsumowaniu daje przerażającą sumę.
Paul Hooper
Departmen of Health WHO

Otworzyliśmy usta z wrażenia, kiedy zobaczyliśmy wyniki. Nie można interpretować ich inaczej jak tylko że shisha jest niebezpieczna dla zdrowia. Trzeba jednak zaznaczyć, że fajka wodna stwarza ryzyko dla tych, którzy używają jej często. Tak czy siak okazuje się, że jest ona 400-450 razy bardziej niebezpieczna niż papieros. CZYTAJ WIĘCEJ

raport WHO

W obronie shishy staje Bartosz Kosiorek, właściciel sklepu theshisha.pl. – Te badania dotyczą jednorazowego wprowadzenia dymu do płuc i tu rzeczywiście shisha wypada gorzej od papierosów. Należy jednak pamiętać, że fajkę wodną palimy okazjonalnie, raz na jakiś czas, a jeśli czynnie palimy papierosy, to robimy to codziennie. Zatem ilość szkodliwych substancji wprowadzanych w takim wypadku do naszego organizmu przemawia na niekorzyść papierosów, nie shishy. Co innego gdybyśmy fajkę wodną palili codziennie i to w dużych ilościach – mówi. To jednak zdarza się bardzo rzadko. Nasz rozmówca zwraca także uwagę, że w przeciwieństwie do papierosów, palenie shishy nie uzależnia.
Palenie tytoniu, zarówno w formie klasycznego papierosa jak i fajki wodnej szkodzi. Nie ma ku temu żadnych wątpliwości. Nie można więc oszukiwać się, że jest inaczej – każdy rodzaj tytoniu wprowadzany do naszego organizmu w mniejszej lub większej ilości będzie miał szkodliwy wpływ na nasze zdrowie. Co zatem zrobić? Ograniczyć palenie czegokolwiek do minimum.