Kardynał Nycz skrytykował księży za przyzwolenie na "profanację kościołów". Chodzi m.in. o pokaz mody Macieja Zienia, który odbył się w stołecznej świątyni
Kardynał Nycz skrytykował księży za przyzwolenie na "profanację kościołów". Chodzi m.in. o pokaz mody Macieja Zienia, który odbył się w stołecznej świątyni Fot. Przemek Wierzchowski / AG

Metropolita warszawski kardynał Kazimierz Nycz w liście na Boże Narodzenie skrytykował kapłanów za to, że pozwalają na "profanowanie miejsc świętych". Jak napisał, profanacją był pokaz mody Macieja Zienia w warszawskiej świątyni św. Augustyna, a duchownym w tym i innych przypadkach zabrakło wyobraźni.

REKLAMA
Kardynał Nycz w liście do księży przypomniał, że każde odbywające się w kościele wydarzenie powinno być konsultowane z kanclerzem kurii. Ten zaś ma sprawdzić "czystość zamiarów, scenariusze i zgodność z zasadami użyczania kościołów i innych miejsc świętych na inne cele niż religijno-liturgiczne". Metropolita wyraźnie zaznaczył, że te zasady będą w najbliższym czasie powtarzane, by uniknąć skandalu jak ten z pokazem mody.
"Ksiądz proboszcz do końca nie zdawał sobie sprawy z tego, jak będzie wyglądał ten pokaz" – tak w rozmowie z "Rzeczpospolitą" aferę z Maciejem Zieniem w roli głównej komentował biskup Rafał Markowski, rzecznik archidiecezji. Zaznaczył, że w tamtym przypadku zabrakło właśnie bardziej szczegółowych konsultacji, a projektant wprowadził parafię w błąd sugerując, że organizuje pokaz sukni ślubnych.
W dokumencie, w którym pojawiają się słowa napomnienia dla księży, kardynał Nycz odnosi się też do sprawy biskupa Piotra Jareckiego, który w ubiegłym roku będąc pod wpływem alkoholu uderzył samochodem w latarnię. Metropolita prosi duchownych o modlitwę za biskupa.
"Pozostał jeszcze rok jego wyłączenia się z bieżącej pracy biskupa pomocniczego" – przypomina Nycz (biskup Jarecki został skazany na pół roku więzienia z zawieszeniem na dwa lata). Dodaje, że hierarcha wciąż angażuje się w życie Kościoła "w Polsce i poza jej granicami".
Co robi? Wiadomo tylko tyle, że przebywa w Stanach Zjednoczonych. Wątpliwe jednak, by po upływie kary wrócił do kraju. "W Polsce jest przecież spalony" – potwierdza informator "Rz". 
Źródło: "Rzeczpospolita"