Żyjecie? Najwyraźniej tak, skoro udało się wam wygramolić spod kołdry lub stołu i dotrzeć do komputera. To oznacza, że wczoraj nie daliście rady na tyle się upodlić, aby cały dzień spędzić na powolnym umieraniu w łóżku. Warto to uczcić i wyjść z domu. Mimo że 1 stycznia jest jednym z martwych punktów w kalendarzu, kiedy to urzędy, banki i sklepy są zamknięte (a komisariaty i izby przyjęć w szpitalach wręcz przeciwnie), istnieje na szczęście wiele miejsc, które z chęcią przygarną do swoich ciepłych wnętrz sylwestrowych rozbitków.
Co najlepiej leczy kaca? Dobre śniadanie w dobrym towarzystwie. Pierwszy dzień roku jest wprost stworzony dla leniwych śniadań na mieście, podczas których można stworzyć wspólnie ze znajomymi jedną wersję wydarzeń z imprezy mającej miejsce poprzedniej nocy. Nie wszystkie restauracje są dziś czynne, lecz te, które otwierają dziś swoje drzwi, dla zmęczonych imprezowiczów szykują specjalne śniadania.
Leniwe śniadanie noworoczne w Momu, na Placu Teatralnym rozpocznie się o dziesiątej, a skończy kilka minut przed północą. Dzięki temu każdy, niezależnie od tego, czy wstał grzecznie rano, czy zwlecze się z łóżka dopiero po szesnastej, będzie mógł posilić się między innymi: jajkami po benedyktyńsku i kac burgerem - czymkolwiek on jest, ufam, że smakuje dobrze.
Popularne Charlotte na Placu Zbawiciela nie musi nawet niczego zmieniać w swojej ofercie. Tamtejsze śniadania, złożone głównie w wypiekanego na miejscu pieczywa oraz kremów czekoladowych i marmolad, są dostępne codziennie, od otwarcia lokalu aż do 23:30.
Amatorzy pieczywa są dzisiaj mile widziani także na Książęcej 6, w Christian’s Bakerhouse i pobliskiej Szpilce, na Placu Trzech Krzyży. Lokal ten może i ma czasy świetności za sobą, ale serwowane w nim wielkie buły śniadaniowe postawiły na nogi niejednego "poszkodowanego".
Natomiast na modnie brzmiący brunch zaprasza 12 Stolików na Kruczej oraz Leniviec na Poznańskiej. Za to na obiad o drugiej w nocy i śniadanie o dziewiętnastej należy wybrać się do Warszawy Wschodniej, czynnej codziennie, przez 24 godziny. Tam na szczęście nikt nie patrzy z ironicznym uśmieszkiem na gości domagających się bladym świtem steku z łososia.
Jeden dzień to za mało
Ci, którzy nie wybawili się wystarczająco i chcieliby przedłużyć Sylwestra o kolejną noc, również nie mogą narzekać. Oprócz zabawy na domówkach, których ustawowy dzień wolny nie dotyczy, mają szansę praktykować w knajpach nieśmiertelną metodę zwalczania klina klinem, czyli pozbywania się kaca poprzez dalsze picie alkoholu.
"Na jednego" warto wpaść na Plac Zbawiciela. Czynna zawsze, kiedy inne knajpy "wymiękają" i niezmiennie pełna ludzi Warszawska, to idealna destynacja, aby zacząć oraz skończyć Sylwestra bis. Tradycyjne przekąski "pod alkohol" i wódka w konkurencyjnej cenie (5 złotych), to zestaw, na który nie trzeba nikogo długo zapraszać. Jeszcze tańszą wódkę można znaleźć w Pijalni Wódki i Piwa na Krakowskim Przedmieściu, w przeniesionych pod Rotundę Przekąskach Zakąskach, oraz w sąsiadującym z Placem Zamkowym, Barze Warszawa (4 złote za kieliszek).
Wracając jednak znowu na Plac Zbawiciela, z Warszawskiej warto przenieść się do Planu B, gdzie podobnie jak w pierwszej miejscówce, nie brakuje ludzi, alkoholu i muzyki, a także sali dla palących, która w zimny wieczór jest dla palaczy wybawieniem. W Planie B, który jest większy od wspomnianych wcześniej lokali, jest także miejsce na rytmiczne przestępowanie z nogi na nogę.
A gdzie jeszcze będzie można dzisiaj tańczyć? Wszystko zależy od tego jak bardzo Sylwester poturbował pracowników klubu i czy mają siłę dzisiaj się otwierać. Najlepiej sprawdzać na bieżąco fanpage ulubionych miejscówek. To pozwoli uchronić się przed "pocałowaniem klamki" w trakcie prób powtórzenia wczorajszej zabawy.