
Tłamsi nas wciąż spuścizna Peerelu, w którym jak ktoś się czegoś dorobił, to zazwyczaj albo miał powiązania z władzą, albo robił to na czarno lub szaro. Kilkadziesiąt lat takich doświadczeń zaowocowało w podświadomości ludzi przekonaniem, że nie można dorobić się uczciwie.
Sołowow podkreśla, że taka mentalność niesie za sobą poważne konsekwencje. Z tego powodu, jego zdaniem, Polacy nie podejmują ryzyka, nie biorą spraw w swoje ręce, w efekcie – nie zarabiają i oczekują, że godne życie zapewni im ktoś inny. Przyjmują więc postawę roszczeniową.
W Polsce Pan Bóg kocha biednych. Bycie bogatym jest nieetyczne, niemoralne, często uważa się, że duże pieniądze można zarobić tylko nieuczciwie. Nasza mentalność raczej potępia bycie bogatym, uważa to za podejrzane. CZYTAJ WIĘCEJ
Również Leszek Czarnecki twierdzi, że mamy problem z taką mentalnością. Jak wyjaśnia, w Polsce "istnieje dość powszechne mniemanie, że robienie biznesu i zarabianie pieniędzy jest czymś wstydliwym".
Dla mnie to kwestia umowy społecznej — obywatele czy firmy płacą pewną daninę na rzecz państwa i w zamian oczekują określonego poziomu usług: bezpieczeństwa, stabilności, infrastruktury itd. Jeżeli korzysta się z tych wszystkich przywilejów żyjąc w jakimś państwie lub prowadzi się w nim biznes, to oczywiście trzeba ponosić koszty, bo inaczej jest się pasożytem. Ale jeżeli z tego wszystkiego się nie korzysta, bo żyje się gdzie indziej, to nie ma podstaw do płacenia podatków.
Jednocześnie Czarnecki przyznaje, że przedsiębiorcy mogą, w zamian za płacenie CIT, oczekiwać, że państwo stworzy im dobre warunki do prowadzenia biznesu. Biznesmen twierdzi, że niestety, ale w Polsce system prawno-podatkowy nie jest zbyt przyjazny, co powoduje, że przedsiębiorcy żyją w poczuciu niepewności i stanie "permanentnego zagrożenia".
Wywiady z oboma biznesmenami można przeczytać na stronie "Pulsu Biznesu": Michał Sołowow; rozmowa z Leszkiem Czarneckim.