Zbliża się kolejny finał Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Tradycyjnie na ulice wyjdą tysiące woluntariuszy z puszkami. Znów usłyszymy o rekordowej zbiórce pieniędzy i o sporadycznych napaściach na zbierających. Do tego dojdzie też oczywiście standardowe wiadro pomyj, które na organizatorów wyleją głównie prawicowi publicyści. I choć ja sam za Owsiakiem nie przepadam, to nie narzekam. Po prostu nie daję mu pieniędzy.
Płacisz – wymagasz. To taka prosta zasada biznesowa. Płacę podatki, więc mam prawo oczekiwać czegoś od państwa. Kupuję konkretny produkt, chcę jakości i gwarancji. Tak też powinno być w przypadku WOŚP. Ci, którzy płacą mają prawo od Jerzego Owsiaka wymagać.
Kiedyś byłem wielkim przeciwnikiem WOŚP. Jeśli pojawiała się jakakolwiek dyskusja na temat dobroczynności Owsiaka, od razu atakowałem. Nie znaczy to, że teraz się nawróciłem. Nadal mam pewne, wyrobione zdanie, ale unikam bezsensownej krytyki. Nie uważam Jerzego Owsiaka za autorytet moralny. Nie mam zamiaru go w wielu kwestiach słuchać. Postrzegam go jako skutecznego, wręcz wybitnego sprzedawcę, który potrafi zebrać pieniądze na określony cel. Mogę nie zgadzać się z jego poglądami, ale nie oznacza to, że będę narzekał na jego akcje. Zwłaszcza, że po prostu nie daję na nią pieniędzy.
Nikt nie zabiera mi pieniędzy Wielka Orkiestra nie jest organizowana za moje pieniądze. Ci, którzy ją lubią i jej potrzebują, mogą w niej uczestniczyć. Nie ma przymusu. To tak, jak z chodzeniem do Kościoła. Ostatnio ksiądz przy okazji kolędy pocałował klamkę od moich drzwi, nie próbował wciskać się przez dziurkę od klucza. Tak samo Owsiak też nie próbuje wciskać się do mojego portfela. Daje mi taką możliwość, ale nie konieczność.
Oczywiście pewne akcje mogą się nie do końca podobać. Tak było w przypadku syrenek, które dekorowały warszawską strefę kibica podczas Euro 2012. Miasto wyremontowało je, a następnie przekazało Wielkiej Orkiestrze. Ta je zlicytowała i zebrała ponad 90 tysięcy złotych. OK, można mieć zastrzeżenia, że zrobiono to za publiczne pieniądze. Ale z drugiej strony, co by się stało z tymi syrenkami, gdyby nie aukcja WOŚP, i co złego jest w tym, że miasto zainwestowało w sprzęt medyczny? W końcu część wyposażenia zakupionego przez WOŚP powróci m.in. do stołecznych placówek.
Ten zły Woodstock
Przez Owsiaka organizowany jest także "Przystanek Woodstock". Nie jestem fanem tego festiwalu, po prostu nie jest w moim klimacie, a opowieści raczej mnie od niego odstraszały. Poziom patologii wydaje się większy niż w niejednym środowisku kibicowskim. Ale skoro innym (w tym samym uczestnikom) to nie przeszkadza, to czemu ja mam protestować? Czy to ja wydaję pieniądze na "Woodstock"? Zbiórki i obecność jest obowiązkowa? Nie, więc nie narzekam.
Przecież to nie Owsiak rozdaje alkohol, wciska narkotyki i kradnie buty uczestnikom festiwalu. On sam nie może za wszystkich odpowiadać. Wybaczcie po raz kolejny okołopiłkarskie nawiązanie, ale tak samo kluby piłkarskie nie mogą odpowiadać za wszystkie wybryki swoich kibiców na stadionach.
Z drugiej strony, dzięki Owsiakowi "coś" się dzieje. Coś dobrego. I właśnie dlatego nie będę namawiał nikogo do bojkotu Orkiestry. Dzięki niemu w całej Polsce raz do roku odbywają się tysiące imprez, koncertów. Zespoły muzyczne i kabarety mają okazję do zaprezentowania swoich możliwości. A wszystko to z dobroczynnością w tle. To także pozytywny aspekt, który warto podkreślić. Jeśli ktoś nie chce wspierać WOŚP, nie ma sprawy, przecież są setki innych akcji. Ta jest po prostu największa.
Czy Owsiak zasługuje na swoje wynagrodzenie?
Dywagacje na temat tego, czy WOŚP jest dobry, czy zły nie mają większego sensu. Głównym celem jest zbiórka pieniędzy na cel charytatywny. I właśnie to się dzieje. Czy którakolwiek z obdarowanych placówek dostałaby tyle darmowego sprzętu, gdyby nie WOŚP? Nie sądzę.
A czy jest coś złego w tym, że Owsiak na Orkiestrze zarabia? Bo w końcu za to jest często atakowany. Działalność charytatywna potrafi sporo kosztować, nie tylko czasu i poświęcenia. A skoro ktoś dzień w dzień pracuje na rzecz Fundacji, powinien się z czegoś utrzymywać. Poza tym nikt nigdy nie powiedział, że działacze charytatywni muszą żyć jak asceci. Skoro wybrał taki zawód i jest w tym szalenie dobry, to niby czemu miałby na tym nie zarobić. Za dobrą pracę należy się wynagrodzenie.
Zresztą krytykować Owsiaka mogą osoby, które powierzają WOŚP swoje pieniądze. Jeśli ja ich nie dałem, to przeciwko czemu protestuję? Że inni dają, że chcą? Każdy ma prawo robić ze swoimi pieniędzmi co tylko chce. A osoby pokroju pewnego prawicowego publicysty niech nie rozrywają szat, bo naprawdę nie ma sensu. Sam przecież nie zgadzam się z Owsiakiem, ale nie mam zamiaru atakować go za jego działalność. W końcu nawet na nią nie płacę.