
Mylą się ci, którzy sądzą, że Wojciech Jaruzelski leży chory w swoim domu i nie w głowie mu czynna polityka. Zdaniem Małgorzaty Gosiewskiej z PiS, generał doradza prezydentowi Komorowskiemu.
REKLAMA
Małgorzata Gosiewska z Prawa i Sprawiedliwości w programie "Kropka nad i" rozmawiała z Moniką Olejnik na temat sytuacji na Ukrainie. W pewnym momencie rozmowa zeszła na temat polskiej reakcji na zajścia u naszych wschodnich sąsiadów. Posłanka wypowiadała się na temat scenariuszy, jakie powinny podjąć polskie władze. Jej zdaniem jako pierwsi powinniśmy wprowadzić sankcje, a potem działać na szczeblu Parlamentu Europejskiego.
Prowadząca spytała, dlaczego w takim razie prezes PiS konsekwentnie nie przychodzi na spotkania Rady Bezpieczeństwa Narodowego. - Jakie ta rada ma znaczenie? Nie padają na niej żadne ważne słowa, a prezes Kaczyński nie przekonałby do niczego Komorowskiego - mówiła Gosiewska. I dodała, że to dlatego iż prezydent ma "doradców jakich ma, czyli m.in. pana Jaruzelskiego".
Wyraźnie zaskoczona Monika Olejnik pytała w jaki sposób ciężko chory generał Jaruzelski miałby doradzać Bronisławowi Komorowskiemu. - Przecież wcześniej był zapraszany na spotkania z prezydentem - ripostowała posłanka PiS.
Co ma wspólnego Jaruzelski z Ukrainą? Tego już parlamentarzystka nie zdradziła. - On jest znaczącym elementem polityki Pałacu Prezydenckiego. Przykro mi, że pani redaktor pewnych rzeczy nie dostrzega - skwitowała Gosiewska. Może w takim razie Wy dostrzegacie te związki?
Małgorzata Gosiewska nie chciała się także szerzej odnosić do zarzutów rodziców Przemysława Gosiewskiego, którzy chcą, by pierwsza żona ich syna zrzekła się nazwiska. Posłana mówiła, że nie chce sobie nawet wyobrażać, co musi czuć rodzic po stracie dziecka. A za nią mają świadczyć wyniki pracy w parlamencie, dlatego jeśli władze Prawa i Sprawiedliwości uznają, że ma startować w wyborach do PE, przyjmie tę ofertę.
