Najpierw postulaty powołania komisji śledczej ds. raportu WSI, teraz donos do prokuratury na Antoniego Macierewicza – czy służby państwa i politycy próbują wyeliminować wiceprezesa PiS z polityki? Wojciech Maziarski postuluje, by to zrobić, ale nie rękoma polityków, tylko wyborców. Aleksander Smolar i Janina Paradowska ubolewają, że o teoriach Macierewicza nadal się mówi.
Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego składa do prokuratury zażalenie na umorzenie śledztwa ws. likwidacji Wojskowych Służb Informacyjnych. Zarzuca Antoniemu Macierewiczowi ujawnienie "tajnych" i "ściśle tajnych" danych, które naraziły agentów. Wcześniej żywa była dyskusja o powołaniu komisji śledczej w tej sprawie. Uciął ją dopiero Donald Tusk opowiadając się przeciw powołaniu takiego organu.
Trudno jednak wytłumaczyć dlaczego dopiero siedem lat po publikacji raportu ABW zorientowała się, że jej tajemnice wystawiono na szwank. Oczywiście impulsem do złożenia tej konkretnej skargi było umorzenie śledztwa w grudniu 2013 roku. Ale skoro zagrożenie było tak duże, szefowie ABW powinni byli złożyć zawiadomienie o podejrzeniu ujawnienia tajemnicy państwowej. Czy politycy PO za pomocą podległych im służb próbują wyeliminować Antoniego Macierewicza z życia publicznego?
"Macierewicz powinien być wyeliminowany z polityki"
Wiele emocji wzbudził w TOK FM Wojciech Maziarski, który apelował o zakończenie politycznej kariery szefa zespołu smoleńskiego. – Macierewicz jest problemem politycznym, który polega na tym, że człowiek, który szkodzi Polsce, który jest nieodpowiedzialny, który wprowadza zamieszanie, wykonuje kroki antykonstytucyjne. Ten człowiek powinien być wyeliminowany z polskiej polityki. Powinien być odsunięty na margines. Ale dopóki wyborcy takiej decyzji nie podejmą, politycy nic tutaj nie zrobią – oceniał.
Inni goście "Poranka TOK FM" bardzo ostro skrytykowali postulaty Maziarskiego. Piotr Semka z "Do Rzeczy" nazwał je "obrzydliwymi", a Tomasz Sekielski ocenił je jako "niebezpieczne". – Mówimy o polityku, który ma mandat wyborczy. To nie ma być komisja przeciwko Antoniemu Macierewiczowi, ale komisja, która ma odpowiedzieć, czy przestrzegano prawa – mówił prowadzący audycję.
"Macierewicz jest lekko niepoczytalny. A nawet nie lekko"
W rozmowie z naTemat Maziarski tłumaczy, że to prezes PiS jest obrońcą Macierewicza. – Dopóki notowania Prawa i Sprawiedliwości będą się utrzymywały na poziomie ponad 20 proc. i partia uzna, że Macierewicz przynosi jej korzyści, to on będzie obecny w polityce – wyjaśnia. Ocenia też, że media mogą odegrać rolę w pokazywaniu wyborcom jak szkodliwa jest działalność posła PiS. – Nie warto każdej głupoty, którą powie eksponować, tylko uznać, że Macierewicz jest lekko niepoczytalny. A nawet nie lekko – krytykuje Maziarski.
Ale to, do czego powinny się zdaniem Maziarskiego przyczynić media, nie powinno być udziałem państwa. – Nie ma spisku politycznego, by usunąć Macierewicza. Komisja czy inne pomysły biorą się z miotania i szarpania jego przeciwników, którzy nie wiedzą jak sobie z tą chorobą poradzić. Bo Macierewicz jest patologia polskiej polityki i trzeba to powiedzieć otwarcie – przekonuje publicysta "Gazety Wyborczej".
"To niszczy instytucje, które wykonują takie polityczne zadania"
– Znamy z przeszłości przypadki ludzi, którzy byli ewidentnie niezrównoważeni, głosili szalone tezy, zostali wyeliminowani przez wyborców, na przykład Stan Tymiński – przypomina Maziarski. – Macierewicz trwa od 25 lat, ale po części dzięki temu, że jest reanimowany przez Jarosława Kaczyńskiego i katastrofę Smoleńską. To ona naładowała mu polityczny akumulator do maksimum – wyjaśnia.
W zupełną niewinność służb nie wierzy Aleksander Smolar, prezes Fundacji Batorego. – Mam obawy, że to element walki politycznej. Wtedy, kiedy można było łatwo rozliczyć rządy PiS-u nic nie zrobiono. Donald Tusk uważał za cnotę tolerowanie szkodnika Kamińskiego, IPN-u w ówczesnym kształcie, tego, co zrobiono z mediami publicznymi. Nie zrobiono nic, by usunąć te złogi IV RP – krytykuje. – Boję się, że to nie szkodliwa rola Macierewicza w czasach rządów PiS jest przyczyną tego zawiadomienia ABW, ale polityka. A to niszczy instytucje, które wykonują takie polityczne zadania – krytykuje Smolar.
"Powinno się demaskować wszystkie kłamstwa takiego polityka"
Jednak zdaniem naszego rozmówcy tak naprawdę Platformie nie zależy na zupełnym zmarginalizowaniem Antoniego Macierewicza. – On jest dla PO wygodnym, zawsze pod ręką, narzędziem kompromitacji Kaczyńskiego. Wykorzystuje się go do nakręcania atmosfery zagrożenia – wyjaśnia politolog. – W normalnym systemie demokratycznym powinno się demaskować wszystkie kłamstwa takiego polityka, to powinno mieć też wpływ na wyniki głosowania – dodaje.
Sposobem na ograniczenie wpływu Macierewicza może też być blokada medialna, ale zdaniem Aleksandra Smolara dzisiaj jest ona niemożliwa. – Media kierują się zyskiem, sensacją, popularnością i lubią takie postacie, bo one dostarczają materiału, szczególnie w mediach 24-godzinnych – wyjaśnia. – Chociaż demaskowanie Macierewicza, jeśli przeprowadzone wiarygodnie, informowanie co on robi miałaby dużą wartość. Nie ma powodu, by o tym nie mówić – przekonuje.
"Prokuratura boi się sięgnąć wyżej"
W zaangażowanie służb i instytucji państwa w eliminację Macierewicza nie wierzy Janina Paradowska. – Nie sądzę, że przeciwnicy polityczni próbują usunąć Macierewicza za pomocą służb czy sądów. Nie mam skłonności do teorii spiskowych, chociaż dziwi mnie to, że ABW nagle się odezwała, bo decyzja prokuratury i tak została zaskarżona – mówi publicystka "Polityki".
Podejrzewa jednak, że likwidatora WSI nie spotka odpowiedzialność. – Ustawę przygotowywali Lech i Jarosław Kaczyński, prezydent złożył poprawkę o możliwości ujawnienia raportu. Kiedy Macierewicz go napisał, ujawnił go Lech Kaczyński, a kontrasygnował Jarosław Kaczyński, więc Macierewicz jest kryty ze wszystkich stron, a prokuratura boi się sięgnąć wyżej – wyjaśnia Janina Paradowska.
"Media powinny zacząć wreszcie bojkotować Macierewicza"
– To, że on jest szkodliwy dla państwa i polityki jest oczywiste. Ale nie wyobrażam sobie wypchania go poza margines polityki. To poseł i to tylko kwestia wyborców, oni mają do niego zaufanie, przekonuje ich i przedstawia taką uproszczoną wizję świata, którą oni akceptują – zauważa. – Media powinny zacząć wreszcie bojkotować Macierewicza, ale niestety biegną na każdą jego konferencję. Przez pewien czas były nim nawet w jakiś sposób zauroczone, relacjonując jego teorie jako mające jakieś podstawy. Dla mnie od początku było oczywiste, że to co on mówi, nie ma poparcia w faktach – dodaje Paradowska.
Publiczna aktywność Antoniego Macierewicza to niewątpliwie problem. Trudno znaleźć polityka, który tak mocno nadszarpnął zaufanie do państwa, jego procedur i instytucji. Ale takie są reguły demokracji – jeśli wyborcy nie uznają, że czas podziękować wiceprezesowi PiS, ten nadal będzie rzucał kolejne mocne, choć pozbawione podstaw, oskarżenia pod adresem politycznych przeciwników. Trudno jednak sądzić, że grono zwolenników Macierewicza kiedykolwiek stopnieje na tyle, by nie pozwolić mu wejść do Sejmu.