
Jechałeś na gapę? Złapali cię? Na Facebooku powstały giełdy, na których możesz odkupić ważny bilet i uniknąć zapłacenia kary. Czy to działa? Na pewno nie w Warszawie. Tu od dawna obowiązują imienne karty miejskie ze zdjęciami. Jednak ludzie wciąż są gotowi kupić „ważne bilety”. Sprawdzamy, jak jest w innych miastach.
REKLAMA
Pasażer jechał na gapę i został na tym złapany. Jednak zamiast zapłacić karę, zaczął kombinować. Na odpowiedniej stronie wystawił ogłoszenie, że szuka biletu na daną trasę i godzinę. Dosyć szybko odezwała się osoba, która zaproponowała go za drobną opłatą. Panowie się dogadali, pasażer zaniósł bilet, zareklamował mandat i kara została anulowana. To historia z życia wzięta. W całej Polsce można je liczyć w dziesiątki, albo i setki.
Podobnych przykładów można znaleźć wiele. Wchodzimy na stronę „Bilety ZTM dla Gapowiczów”. Wiele osób pisze tu, że potrzebują bilety. Kilkanaście wpisów typu: „Proszę, kupię bilecik”; „Ulgowy, zapłacę. PROOOOSZĘ”. Niektóre z nich wpisują trasę, inne informują, że potrzebują biletu dobowego. Jednych złapano w autobusie, innych w metrze. Każdy desperacko kombinuje, jak uniknąć zapłacenia kary. W Warszawie jednak to nie zadziała.
W Warszawie w taki sposób nie unikniesz zapłacenia kary
– Przecież od dawna nie można w taki sposób zareklamować mandatu – mówi mi Michał, znajomy kontroler biletów. – Tylko osoby z imienną kartą miejską mogą się odwoływać od kary. Tak więc jeśli nie masz takiego biletu, to nie unikniesz zapłacenia kary. Takie próby są kompletnie bez sensu – opowiada mi Michał.
Anulować karę można jedynie po okazaniu – w ciągu 7 dni kalendarzowych – imiennego biletu 30-dniowego lub 90-dniowego zakodowanego na spersonalizowanej Warszawskiej Karcie Miejskiej. CZYTAJ WIĘCEJ
regulamin ZTM
Drugi z kontrolerów, Tomasz, dodaje, że czasami pojawiają się osoby, które mają nielegalnie doładowane karty i próbują odwoływać się od kary. – Takiego pasażera zabiera już policja – opowiada.
Warszawa Warszawą. Jednak w innych miastach w ten sposób nadal można uniknąć zapłacenia kary. Jak chociażby w Szczecinie, skąd pochodzi wspomniany na początku gapowicz. Bilet kupił za pośrednictwem profilu „Szczecin: Sprzedam/Kupię Bilet”. Przy jego pomocy można kupować bilety sieciowe (miesięczne) zeznaczkiem, który określa ich ważność. Zapytaliśmy się tamtejszy Zarząd Dróg i Transportu Miejskiego, czy wie o tym forum.
– Jesteśmy świadomi i śledzimy tę stronę – mówi nam Andrzej Kuc, kierownik działu kontroli biletów w Szczecinie. – Już podjęliśmy pewne kroki, by ukrócić ten proceder. Weszła uchwała, która mówi, że kasjerki podczas sprzedaży biletów muszą wpisywać numer znaczka. Dzięki temu nie będzie możliwości, by ktoś odsprzedał poprzez forum swój bilet – opowiada nam Kuc.
W innych miastach też można kupić "bilet do kolekcji"
Problem odsprzedawania biletów nie tyczy się wyłącznie Warszawy i Szczecina. Na Facebooku można znaleźć wiele stron, bądź grup zadedykowanych „kolekcjonerom biletów”. Zaledwie parę dni temu powstała taka strona w Trójmieście. Podobne działają dla mieszkańców Płocka i Rzeszowa.
Trzeba jednak powiedzieć wprost, że takie grupy otwarcie namawiają do oszustwa. Moderatorzy oczywiście „tłumaczą”, że to strony dla kolekcjonerów. Takie wyjaśnienia można włożyć między bajki. Podobnie „kolekcjonowano” dopalacze. Niestety w naszym kraju to słowo nabiera zupełnie innego znaczenia.
Nie miałeś ważnego biletu? Szkoda było ci wydać parę groszy? To teraz płać. Prawda jest taka, że za wszystkich cwaniaków, którzy korzystają z tych stron płaci reszta pasażerów.

