Minął nieco ponad rok odkąd pięciokrotny mistrz paraolimpijski miał zastrzelić swoją narzeczoną Reevy Steenkamp. Teraz rozpoczął się jego proces. Oskarżonemu grozi dożywocie, a o zwolnienie warunkowe będzie mógł się ubiegać dopiero po 25 latach odsiadki. – Niewinny, proszę pani – powiedział do sędzi Thokozile Masipie.
Ubrany w ciemny garnitur, białą koszulę i krawat w towarzystwie krewnych - Oskar Pistorius stanął wreszcie przed sądem. Najsłynniejszy na świecie niepełnosprawny atleta będzie odpowiadał za zabójstwo swojej dziewczyny w ubiegłoroczne walentynki. Po usłyszeniu zarzutów i potwierdzeniu, że je zrozumiał powiedział do sędzi, że jest niewinny.
Jeśli jednak sąd uzna inaczej, Pistorius będzie prawdopodobnie siedział za kratami do końca życia. Proces ma być wyjątkowo szybki, przynajmniej w porównaniu do polskich warunków, gdyż jego zakończenie planowane jest na 20 marca. Został nawet uruchomiony specjalny kanał, na którym będzie można śledzić jego przebieg.
Pistorius będzie się starał przekonać sąd, że morderstwo jego narzeczonej było nieszczęśliwym wypadkiem. Od początku bowiem jego linią obrony jest twierdzenie, że oddając strzały był przekonany, że strzela do włamywacza. Śledczy powątpiewają jednak w ten scenariusz, gdyż dysponują nagraniami z okolicznego monitoringu. Również sasiedzi twierdzą, że na chwilę przed zdarzeniem słyszeli kłótnie Pistorusa z Reevy Steenkamp.