
"Broń palna w celu ochrony miru domowego" – taką kategorię chce wprowadzić do ustawy o broni i amunicji Ruch Obywatelski Miłośników Broni. Właśnie rozesłał do czołowych polityków i wszystkich klubów parlamentarnych gotowy projekt w sprawie. – Bezpośrednim bodźcem były wydarzenia na Ukrainie. W internecie odzew jest duży, więc liczę, że to poparcie społeczne zostanie dostrzeżone przez posłów. Najwyższy czas – mówi naTemat Andrzej Turczyn, wiceprezes ROMB.
– Nie bardzo wierzę w rozsądek polityków, natomiast oni podejmują działania, jeśli mają się do kogo wdzięczyć. Pomyślałem, że taki projekt zyska teraz poparcie obywateli, a wtedy także Sejm może się tym zainteresować – tłumaczy Turczyn, adwokat z Koszalina, który sam napisał projekt.
Powinno być już tak od dawna, lecz nasz rząd ma nas za idiotów, którzy jak dostaną broń, to wyjdą na ulicę i będą się nawzajem zabijać. Jakoś w wielu państwach można uzyskać takie pozwolenie bez najmniejszego problemu i ludzie się nawzajem nie mordują.
"Nie chcemy powszechnego dostępu"
Ostatni raz podobny pomysł padł na przełomie 2009 i 2010 roku, kiedy sejmowa komisja Przyjazne Państwo pracowała nad szeroką zmianą ustawy o broni i amunicji. Jej propozycja zakładała, że będą trzy rodzaje pozwoleń na posiadanie broni palnej, w tym tzw. "obywatelska karta broni", która będzie uprawniała do posiadania pistoletów gazowych, broni łowieckiej i historycznej. Powodem złożenia wniosku o taką kartą mogła by być właśnie "ochrona miru domowego".
I właśnie to, z punktu widzenia zwolenników dalszej liberalizacji przepisów, jest największy problem. Pojedynczy posłowie mogą deklarować wolę pracy nad ustawą (kilka lat temu m.in. poseł PO Krzysztof Czuma chciał szerszego dostępu), ale są nikłe szanse, że większość na to pozwoli. – To mimo wszystko nie jest dobry moment. Wydawałoby się, że po napadach na mieszkania, po sytuacjach, gdy ktoś użył broni w obronie własnej, prędzej będzie sprzyjająca atmosfera. A jednak do tej pory nic się nie zmieniło – narzeka Borowczak.

