Kiedy Bronisław Komorowski zarządził wybory do Parlamentu Europejskiego, zaczęła się oficjalna kampania. Będzie skromniejsza niż pięć lat temu, bo partie oszczędzają na wybory prezydenckie i parlamentarne w 2015 roku. Ale każda będzie próbowała zaskoczyć czymś konkurencję i wyborców. Przedstawiciele największych partii zdradzają nam, jak będą walczyć o głosy.
Do wyborów do Parlamentu Europejskiego zostały jeszcze 73 dni. Kampania wyborcza dopiero się rozkręca, najwcześniej wystartowały mniejsze komitety. Ogłosiły już kandydatów, programy i rozpoczęły działania reklamowe. Z powodu skąpych środków będą starały się jak najskuteczniej wydać pieniądze.
Twój Ruch - Europa Plus
Na przykład ograniczając najmniej efektywne formy reklamy. – Nie chcemy całkowicie zrezygnować z billboardów, ale znacznie ograniczyć ich liczbę – przyznaje Andrzej Rozenek, rzecznik Twojego Ruchu. – Mamy wrażenie, że one denerwują wyborców i nie są już tak skuteczne jak dawniej. Teraz miasta pełne są kolorowych reklam i nikt nie zwraca na nie uwagi. Postawiliśmy na mobilne billboardy – wyjaśnia.
Mobilnych platform będzie kilkadziesiąt, każdego dnia będą pojawiać się w kilku kolejnych gminach. Dlatego zdaniem Rozenka ich zasięg będzie większy niż tradycyjnych reklam. – Kilka dni temu ruszyła nasza strona internetowa. Nie ukrywam, że bardzo lubimy Facebooka i Twittera, i tam będziemy intensywnie informować o naszych działaniach – deklaruje poseł Twojego Ruchu.
Tym bardziej, że nie wiadomo, czy komitet zdecyduje się na płatne spoty wyborcze. – Analizujemy ceny i wkrótce podejmiemy decyzję w tej sprawie – mówi Rozenek. To może być znak, że Twój Ruch nie ma zbyt dużych środków na agitację wyborczą. – Z tego co wiem, nie planujemy żadnej intensywnej zbiórki środków, także w internecie – dodaje.
Siłą Twojego Ruchu mają być nazwiska liderów. – Przewodniczący Palikot od kilku dni bierze udział w spotkaniach w okręgach naszych kandydatów. W kampanii aktywny udział weźmie też honorowy przewodniczący Aleksander Kwaśniewski. Wspiera naszych kandydatów i będzie to robił – zapewnia. Ale konkretów brak.
– Na kampanię centralną wydamy 400-500 tys. zł (promuje partię, nie konkretnych kandydatów) – mówi Łukasz Piłasiewicz, szef kampanii Europy Plus-Twojego Ruchu. – Ale poza tym kandydaci będą prowadzić intensywną kampanię na własną rękę i te środki centralne, to pewnie będzie nic w porównaniu z ich wpłatami – mówi. Danuta Wójcik, pełnomocnik finansowa komitetu dodaje: – Na kampanię wydamy 2-3 mln zł, z czego 1,2 mln będzie pochodziło ze środków komitetu. Reszta to wpłaty kandydatów.
Europa Plus chce wprowadzenia podatku od transakcji finansowych, z którego utrzymywałby się budżet UE. Poza tym nawołują do wprowadzenia euro, bardziej intensywnej ochrony klimatu i promowania alternatywnych źródeł energii.
Sojusz Lewicy Demokratycznej
Z billboardów nie rezygnuje za to lewicowa konkurencja Twojego Ruchu, czyli SLD. Wiadomo, że wykorzysta je nie tylko w zmaganiach o Brukselę, ale i o Warszawę. A właściwie już wykorzystała, finansując z funduszy komitetu w wyborach europejskich billboardy Sebastiana Wierzbickiego, kandydata na prezydenta stolicy. Choć sam Wierzbicki zapewnia, że SLD nie robi niczego wbrew prawu, jasne jest, że wykorzystała lukę w prawie wyborczym.
Kruczków prawnych partia nie musi wykorzystywać w promowaniu kandydatów do Brukseli. Od ogłoszenia daty wyborów można już otwarcie prowadzić kampanię. – Nasze działania podzieliliśmy na dwa etapy – zdradza Krzysztof Gawkowski, szef kampanii wyborczej SLD. – Do 11 kwietnia przeprowadzimy 1000 spotkań w regionach pod hasłem „Blisko ludzi”. Zresztą już około 300 spotkań się odbyło. Ostatniego dnia tej części zarejestrujemy naszych kandydatów w całej Polsce – ujawnia.
Drugi etap, bardziej medialny, rozpocznie się 13 kwietnia od inauguracji ogólnopolskiej kampanii połączonej ze świętowaniem 15-lecia SLD. – Przedstawimy wtedy nasz program na 40 dni kampanii i nasze hasło wyborcze – Chcemy przypominać wyborcom, że to SLD jest głównym autorem naszego wejścia do Unii Europejskiej. Poza tym chcemy być aktywni w Święto Pracy – dodaje sekretarz generalny Sojuszu. W interesie kampanii jest, by Leszkowi Millerowi poszło lepiej niż rok temu, kiedy musiał korzystać z pomocy suflera.
Wspomniane billboardy SLD pojawią się w polskich miastach dopiero w ostatniej fazie kampanii. – Reklamę outdoorową zaplanowaliśmy dopiero, kiedy będą wylosowane numery list wyborczych. Pojawią się pod koniec kwietnia. Na razie skupiamy się na działaniach lokalnych, dużą rolę odgrywają w nich miejscowe media – wyjaśnia Gawkowski.
Jak mówi w rozmowie z naTemat, Sojusz dysponuje na swoje działania podobnym budżetem jak pięć lat temu. Według raportu Fundacji Batorego wyniósł on 7 mln zł, a na reklamę w mediach wydano ponad 870 tys. zł.
Sojusz od początku roku pokazuje czego będzie można spodziewać się po jego kampanii. Liderzy partii nawołują do przywrócenia starego podziału terytorialnego z 49 województwami. Poza tym będą przypominać, że to SLD wprowadził Polskę do Unii. Skupi się też na bezrobociu i sposobach walki z nim.
Polskie Stronnictwa Ludowe
O ile w 2009 roku PSL wydał na kampanię niemal tyle, ile PO i PiS, w tym roku jego komitet będzie należał do najbiedniejszych. Partia planuje zamknąć wydatki w kwocie 3,5 mln zł. – Będziemy się opierać w dużej mierze na środkach własnych kandydatów – tłumaczy rzecznik ludowców Krzysztof Kosiński. – Wykorzystamy wszystkie tradycyjne środki prowadzenia kampanii, ale nie będziemy szaleć, bo nie mamy takich funduszy jak PiS czy PO. Ważny będzie kontakt bezpośredni, czyli to, co od zawsze nam wychodziło – mówi kandydat z okręgu okołowarszawskiego.
Młodzi kandydaci mają być też aktywni w internecie. – Uruchomiłem już specjalną stronę wyborczą, fan page na Facebooku, przygotowuję też animację komputerową promującą moją kandydaturę – wylicza Kosiński. – Inni młodzi i mało rozpoznawalni kandydaci zrobią pewnie podobnie – dodaje. Poza tym tradycyjne rozdawanie ulotek i plakaty.
To właściwie jedyne na co stać będzie PSL. – Na pewno skorzystamy z darmowego czasu antenowego przysługującego komitetom wyborczym. Płatne spoty też się pojawią, ale w ograniczonym zakresie. Nie mamy na nie pieniędzy, a poza tym raczej nie rozwijają debaty, tylko wywołują niepotrzebne emocje. Będą też billboardy, ale raczej promujące całą partię, a nie konkretnych kandydatów – wyjaśnia Krzysztof Kosiński.
Dobiega końca cykl regionalnych konwencji, na których prezentowani są kandydaci w poszczególnych okręgach. W planach jest też ogólnopolska impreza zaczynająca kampanię. – Planujemy też coś wyjątkowego, co wszystkich zaskoczy – mówi rzecznik PSL, ale nie chce zdradzać szczegółów. Czyżby kolejny hit, na miarę wyborczej piosenki z 2011 roku?
Platforma Obywatelska
Sporo problemów z kampanią może mieć Platforma Obywatelska, która po incydencie frankfurckim Jacka Protasiewicza straciła szefa sztabu. – Trochę straciliśmy głowę do kampanii wyborczej – mówił w bazie lotniczej w Siemirowicach Donald Tusk pytany o nowego szefa kampanii. – Zbyt poważne rzeczy dzieją się na Ukrainie. Możliwe, że w połowie tygodnia będzie nowy szef kampanii – dodawał Donald Tusk.
Wydaje się, że sporo w tym udawania, iż premiera tak pochłania Ukraina, że nie ma czasu na zajęcie się partią. Dobrze wie, że od wyniku, jaki PO osiągnie 25 maja mogą zależeć kolejne wybory. Ale rzeczywiście w partii nie widać na razie nadmiernego poddenerwowania. – Nie wiem, kto zostanie nowym szefem kampanii. Jakoś po 15 marca mamy zarząd, wtedy pewnie zapadnie decyzja – mówi Andrzej Halicki, szef PO na Mazowszu. – Ale spokojnie, jest sekretarz generalny Paweł Graś, który czuwa nad kampanią – dodaje.
I wiele argumentów przemawia za tym, żeby to właśnie były rzecznik rządu pokierował kampanią. – Nie mogę mówić o kampanii ogólnopolskiej, ale wiem jak wygląda na Mazowszu. Będziemy korzystać ze wszystkich dostępnych środków, czyli internetu, telewizji, billboardów. Część kandydatów z naszych dwóch okręgów będzie zapewne objęta kampanią centralną – mówi Andrzej Halicki.
Prawo i Sprawiedliwość
Prace nad kampanią prowadzi już za to z pełnym impetem Prawo i Sprawiedliwość. Szefem sztabu jest Andrzej Duda, ale w tworzenie kampanii zaangażowany jest też Tomasz Poręba, który kierował sztabem PiS w wyborach parlamentarnych w 2011 roku.
Jednak PiS, podobnie jak PO nie ogłosiło jeszcze list kandydatów. Nie wiadomo też, czy nie spróbuje zaoszczędzić możliwie dużo środków na kolejne wyborcze starcia. Z drugiej strony, nie chce, aby słabym wynikiem zniszczyć wizerunek lidera sondaży i pretendenta do objęcia rządów po 2015 roku. Dlatego w kampanii nie będzie brakowało ostrych zagrań. Tak jak i u innych komitetów. Bo jeśli brakuje pieniędzy, trzeba sobie radzić inaczej.