Byli ministrowie Jacek Rostowski i Michał Boni nie „pociągną” list Platformy Obywatelskiej w wyborach do Parlamentu Europejskiego. Wizerunkowo wręcz szkodzą partii. Tak wynika z badań zleconych przez PO, które mogą doprowadzić do wymiany niektórych kandydatów.
Wyniki badań trzymane są w partii Donalda Tuska w ścisłej tajemnicy. Zatrudnieni przez PO ankieterzy zapytali wyborców o ich stosunek do kandydatów, którzy najprawdopodobniej będą zajmowali pierwsze miejsca na listach wyborczych. Padały też nazwiska byłych ministrów, który typowani są do Parlamentu Europejskiego: Jacka Rostowskiego, Michała Boniego, Barbary Kudryckiej i Krystyny Szumilas.
I to właśnie dla nich, jak donosi „Gazeta Wyborcza”, zamówione analizy okazały się najbardziej niekorzystne. Nie są dobrze oceniani przez ludzi. „Są utożsamiani z rządem, a notowania rządu są bardzo niskie. Wyraźnie widać, że są obciążaniem dla PO, a nie wartością dodaną” – mówi „GW” jeden z polityków Platformy.
Najgorzej wypadli Rostowski i Boni. Pierwszy, jako były minister finansów, kojarzy się z podwyżką podatku VAT i krytykowanymi zmianami w OFE. Z kolei drugiemu wyborcy nie przypisują żadnych zasług (przez dwa lata był ministrem administracji i cyfryzacji).
Ci dwaj ministrowie testowani byli przez PO w różnych regionach. Rostowski ma największe szanse na miejsce w Warszawie. Wiadomo, że władze regionu są mu niechętne, bo uważają, że partia w stolicy powinna postawić na lewicującego polityka. Spekuluje się jednak, że sam premier Tusk będzie naciskał, by ostatecznie nazwisko Rostowskiego znalazło się na liście.
Rada krajowa PO ma ostatecznie zatwierdzić listy wyborcze 22 marca.