Zdymisjonowany w lipcu 2012 roku minister rolnictwa Marek Sawicki właśnie w blasku fleszy wrócił na stanowisko. Problem w tym, że zarzuty za które odszedł z rządu wcale nie zostały wyjaśnione. Czy dla premiera żadnego znaczenia nie mają druzgocące wyniki kontroli jego własnej kancelarii w Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa?
Marek Sawicki, minister rolnictwa z ramienia PSL-u musiał opuścić stanowisko w cieniu afery korupcyjnej. Od 17 lipca 2012 roku, kiedy poinformował o złożeniu dymisji do 14 marca 2014 roku, kiedy pojawiła się informacja, że to Sawicki zastąpi Stanisława Kalembę minęło 605 dni.
Tyle czasu polityk PSL miał na oczyszczenie się z zarzutów, które spadły na niego po aferze taśmowej. Oczywiście w dużej mierze jego dymisja była spowodowana odpowiedzialnością polityczną, za to, co robili jego podwładni. Sawicki niekoniecznie musiał o tym wiedzieć, ale zaniechania nadzoru ze strony Ministerstwa Rolnictwa były niewątpliwe.
O wyczynach Sawickiego głośno było już w 2009 roku. Wtedy to dziennikarze TVN dowiedli, że powołując się na wpływy u ministra można załatwić sobie pracę w podległej mu Agencji Rynku Rolnego.
Jednak bombą były taśmy Serafina. Wynika z nich, że Sawicki co najmniej wiedział o niektórych nagannych praktykach w podległych mu agencjach i spółkach. Nie wiadomo, czy niektórymi nie kierował sam.
Przeciwnicy polityczni i komentatorzy uderzają w premiera za to, że zgodził się na powrót ministra, wokół którego nadal nie brakuje niejasności.
Wykazano, że powiązania rodzinne dotyczyły połowy wiceprezesów, jednej trzeciej dyrektorów pracujących w centrali i jednej czwartej dyrektorów i ich zastępców w oddziałach regionalnych. „Zatrudnianie członków rodziny oraz osób bliskich w ARiMR było zjawiskiem powszechnym i powszechnie akceptowanym przez Kierownictwo Agencji” – czytamy w raporcie podpisanym. Awansowano też osoby, które nie miały ku temu uprawnień lub odpowiedniego stażu pracy.
Resort Marka Sawickiego zignorował 28 informacji o nieprawidłowościach w ARiMR. Zarzucono też, że wydanie 1,8 mln zł na spoty z Markiem Sawickim i prezesem ARiMR Tomaszem Kołodziejem było bezcelowe i służyło autopromocji polityków. Plan komunikacji zatwierdził sam Sawicki.
Spoty emitowano w czasie kampanii wyborczej do parlamentu w 2011 roku i podczas Euro 2012, czyli kilka miesięcy przed kongresem wyborczym PSL, na którym Sawicki miał walczyć o przywództwo z Waldemarem Pawlakiem. Ale i to było za mało – ARiMR wydała 25 tys. zł na opłacenie Sawickiemu wywiadu opublikowanego na kilka tygodni przed wyborami w dwutygodniku „Gala”.
Postępowanie prowadziły też warszawska prokuratura i CBA. Badano nieprawidłowości finansowe w samym Elewarrze, pochylono się też nad ewentualną odpowiedzialnością ministra.
Prokuratura część śledztwa umorzyła, w drugiej części postawiono jeden zarzut. – Śledztwo w sprawie spółki Elewarr zostało zakończone, postawiono zarzut przekroczenia uprawnień Lucjanowi Z., wiceprezesowi Agencji Rynku Rolnego [nadal pracuje w ARR – przyp. red.] – mówi Przemysław Nowak, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie. – Ze sprawy wydzielono wątek podejrzenia niedopełnienia obowiązków przez funkcjonariusz Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi – dodaje.
Chodzi o brak reakcji resortu na wyniki kontroli w Elewarrze, które naświetliły patologie tam występujące jeszcze przed wybuchem afery. To ten wątek śledztwa mógł dotknąć bezpośrednio Marka Sawickiego. – Ten wątek został umorzony 6 listopada 2013 roku. Umorzenie jest prawomocne i obecnie żadne postępowanie wobec pana Sawickiego nie jest prowadzone – wyjaśnia prokurator Nowak.
Drugie postępowanie wszczęto w 2013 roku, kiedy opublikowano wspomniany już raport z kontroli Kancelarii Premiera w ARiMR. – Uznaliśmy, że uzasadnione jest podejrzenie popełnienia przestępstwa i przekazaliśmy sprawę do Prokuratora Generalnego, który z kolei przekazał ją Prokuraturze Okręgowej w Warszawie – mówi Jacek Dobrzyński, rzecznik CBA. – Prokuratura wszczęła śledztwo w tej sprawie i prowadzenie czynności z nim związanych przekazała CBA. Teraz wszystkie dokumenty są już w prokuraturze – wyjaśnia.
Ale, jak dowiadujemy się w prokuraturze, postępowanie jest jeszcze na bardzo wczesnym etapie. – Biorąc pod uwagę to, co wiemy na tym etapie postępowania pan Marek Sawicki może występować jako świadek – relacjonuje rzecznik warszawskiej Prokuratury Okręgowej.
I raczej na tym się skończy. – Badamy nieprawidłowości związane z wydawaniem środków na spoty telewizyjne, w których występował pan Sawicki. Ale tutaj nie występuje jako strona, musielibyśmy mieć dowody na to, że to on naciskał na sfinansowanie tych spotów. A takich dowodów nie mamy – ucina Przemysław Nowak.
Wszystko wskazuje więc na to, że z prawnego punktu widzenia Sawickiemu nic nie grozi. Ale zadziwiające jest, że Donald Tusk nie zwraca najmniejszej uwagi na wyniki kontroli swojej Kancelarii w Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa. Już one wystarczająco mocno obciążają Sawickiego i powinny przekreślić jego karierę w administracji państwowej.
Bo SKL wiesz jak startuje? Więc oni po wszystkich możliwych opcjach. I teraz niektórzy z wciśniętych do agencji to są, to są z PiS-u, nawet nie z PJN. WS: I co, Marek nie reaguje na to? WŁ: Nie, on to popiera. On tak każe robić. Tak każe robić. CZYTAJ WIĘCEJ
@KonradPiasecki bo tam PDT wygłaszał do niego rożne zdania typu "nigdy nie wrócisz". Ale wiesz jak jest ;) zawsze można zmienić zdanie ;)
Już zapomniano za co zaledwie rok temu odwołano ministra Sawickiego. Za partyjniactwo w podległych agencjach, za kolesiostwo w spółkach skarbu państwa, za prywatę w ELEWARZE. Właśnie za styl ukraiński, który jest cechą główną PSL-u. CZYTAJ WIĘCEJ
Beata Szydło
wiceprezes Prawa i Sprawiedliwości
- Nie może być tak, że osoba, która odchodzi ze swojego stanowiska w atmosferze afery, miałaby powrócić na stanowisko, to niepojęta sprawa. To pokazuje że wojna i wojenki partyjne w PSL-u nabierają takiego tempa, że zatraciły już umiar CZYTAJ WIĘCEJ
Jacek Dobrzyński
rzecznik CBA w odpowiedzi na pytania naTemat
W sprawie, o którą Pan pyta, CBA prowadziło postępowanie kontrolne od 19 lipca 2012 roku. Kontrola dotyczyła przestrzegania wybranych procedur rozporządzania mieniem przez spółkę Elewarr, z siedzibą w Warszawie. Sprawdzane były także wydatki na koszty zarządu i kierowania spółką w latach 2008-2012. Postepowanie zakończyło się 19 września. Zgromadzone w trakcie kontroli materiały przekazano do Prokuratury Okręgowej w Warszawie, która prowadziła w tej sprawie śledztwo.