Ewa przez 38 lat swojego życie zmagała się z otyłością. Nie mogła znaleźć partnera, a ludzie ze wsi wyśmiewali ją i nazywali "grubaską". Jej największym marzeniem było to, aby wreszcie stać się szczupłą i atrakcyjną kobietą. Miały w tym pomóc tabletki z internetu, które zawierały główkę tasiemca... Kupiła je i połknęła. Kilka. W ubiegły poniedziałek rodzina pożegnała Ewę na cmentarzu. Jej organizm po prostu nie wytrzymał.
Trudno wyobrazić sobie, aby ktoś był na tyle zdesperowany z powodu swojej otyłości, aby sięgnął po tabletki zawierające pasożyta. Niektórzy powiedzą, że głupota ludzka nie zna granic. Jednak to nie głupota, a cierpienie z powodu nieudanej walki z nadwagę sprawiły, że Ewa zdecydowała się zrobić absolutnie wszystko, bez względu na cenę.
Ewa była samotna i nie potrafiła znaleźć wystarczająco silnej motywacji, aby zadbać o siebie i dom w należyty sposób. Od dzieciństwa miała tendencję do tycia, przez co jej życie w małej miejscowości było trudne. – Nie wiem, czy to była sprawa hormonów, czy apetytu, ale trzeba przyznać że wyglądała potwornie, szczególnie między 29 a 35 rokiem życia. Wszyscy zwracali jej uwagę, że powinna zacząć się ruszać, biegać - cokolwiek. Ale ona nie słuchała – mówi jej siostra Marlena.
Ewa nie potrafiła zmienić swojej wagi, natomiast bardzo odczuwała presję otoczenia. – Każdy jej dokuczał, jak to na wsi. Poszła do sklepu, usłyszała że wygląda źle. Nawet znajomi powtarzali, że musi coś ze sobą zrobić, bo wygląda obrzydliwie – mówi Marlena.
Nadzieja na zmianę
Gdy Ewa miała 38 lat, w jej życiu pojawiła się szansa na zmianę. Poznała pewnego mężczyznę, na którym chciała zrobić wrażenie. Była w stanie zrobić wiele, aby nie zaprzepaścić szansy, która się przed nią pojawiła. Czuła, że musi schudnąć, bo inaczej trudno będzie jej zatrzymać przy sobie poznanego niedawno partnera.
Półtora roku temu Ewa zadzwoniła do siostry i pochwaliła się, że znalazła "super specyfik" na odchudzanie w internecie. Super specyfikiem okazały się tabletki, które miały zawierać główkę tasiemca. – Powiedziałam jej wtedy, że to głupi pomysł, ale nie posłuchała i go zamówiła – opowiada Marlena. Jej siostra zaczęła zażywać codziennie zielone tabletki, a efekty były zaskakująco dobre. – Na początku trochę się bała. Wielokrotnie zresztą dzwoniła do mnie, że się źle czuje, że boli ją głowa i nie ma siły pracować. Jedyne na co ma ochotę, to sen – wspomina Marlena. Tabletki działały jednak na tyle dobrze, że kontynuowała "kurację". Kilogramy spadały, a znajomi mówili, że chudnie w oczach.
To jednak ciągle było za mało. Ewa nadal miała bardzo niską samoocenę. Gdy stawała przed lustrem w towarzystwie swojej siostry, mówiła, że czuje się "obleśna i gruba". Nie dawała sobie wytłumaczyć, że jest wartościową kobietą i że wygląd nie jest najważniejszy. Wciąż powtarzała, że nie może na siebie patrzeć. – Patrzę na siebie z obrzydzeniem i muszę schudnąć – powtarzała jak mantrę. Do czasu.
Pierwszy raz trafiła do szpitala już po trzech miesiącach. – Cały czas jadła i mówiła że czuje się tak, jakby miała coś w przełyku. – wspomina Marlena. Lekarze nie wiedzieli, co robić, bo nie mogli rozpoznać dolegliwości. Wykryli w jej organizmie paciorkowca, ale to nie wyjaśniało stanu jej zdrowia. W końcu przyznała się, że zażywa tabletki kupione w internecie. Po kolejnych badaniach okazało się, że nosi w sobie pasożyta. Lekarze powiedzieli jej wprost: jeśli dalej będzie zażywała środki z internetu, straci życie, bo tasiemiec zniszczy jej wnętrzności.
Wróciło zdrowie, wróciły kilogramy
Lekarzom udało się pomóc kobiecie w pokonaniu tasiemca. Ewa wróciła do normalnego życia i czuła się już zupełnie dobrze. Szybko okazało się jednak, że bez tabletek znowu zaczyna tyć. Zaczęła więc zażywać je ponownie, o czym już nikogo z rodziny nie poinformowała.
Czuła się coraz gorzej, ale chudła. – Ostatni raz widziałam ją w grudniu, na Święta. Przekonywała mnie wtedy, że czuje się dobrze. Po jakimś czasie przyznała jednak, że już nie daje sobie rady z życiem. Zapisaliśmy ją do psychologa, ale nie lubiła do niego chodzić. Nigdy nie powiedziała nikomu, że czuje się tak źle, że musi trafić do lekarza. Któregoś dnia po prostu zemdlała i zabrało ją pogotowie. Była już na skraju wyczerpania – mówi Marlena.
W końcu przyznała się rodzinie, że znowu się odchudza i zażywa te same środki z internetu. Jej ojciec znalazł w domu opakowania od tabletek, które zabrał do szpitala, by pokazać lekarzom. Znajdowały się w nich pochodne amfetaminy i właśnie ten składnik w największym stopniu doprowadził do wycieńczenia jej organizmu. Kobieta oprócz pasożyta, nieświadomie faszerowała się narkotykami.
Swoje ostatnie dni Ewa spędziła na OIOM-ie. Dostała tak dużego nadciśnienia, że serce nie wytrzymało – dostała wylewu. Lekarzom nie udało się jej uratować. Przyczyną śmierci było ogólne wycieńczenie organizmu, czyli uśmiercenie się przez głód. Zanim Ewa zaczęła zażywać tabletki ważyła 130 kilogramów. Gdy umierała tych kilogramów było tylko 70.
Pogrzeb Ewy odbył się w zeszły poniedziałek. Jej rodzice będą starali się dotrzeć do osób, które sprzedały jej tabletki. Jej komputer trafił już do policyjnej ekspertyzy.
Mimo wszystko, Marlena twierdzi, że jej siostra była przed śmiercią szczęśliwa. W końcu osiągnęła wymarzoną przez siebie wagę.
Wbrew poglądom wielu osób tasiemce nie odżywiają się jednak jedzeniem, które trafia do żołądka, a przyczyniają się tylko do wyniszczania organizmu, pobierając składniki, które są niezbędne do jego prawidłowego funkcjonowania. Spośród wielu gatunków tego pasożyta, w Polsce najczęściej spotyka się tasiemca nieuzbrojonego i uzbrojonego CZYTAJ WIĘCEJ
Zuzanna Mroczkowska
Dietetyk
Następstwa przyjęcia larw tasiemca są niezwykle niebezpieczne dla zdrowia. Pierwsze objawy to zawroty i silne bóle głowy, mdłości, wymioty, biegunki, zaparcia, drgawki, częste infekcje, ogólne uczucie osłabienia, postępująca anemia i awitaminoza CZYTAJ WIĘCEJ