Parę dni temu internet eksplodował. Stało się: Kanye West dopiął swego i jego ukochana, Kim Kardashian, trafiła na okładkę amerykańskiej edycji magazynu „Vogue” . Magazynu znanego na całym świecie z tego, że jest „Biblią mody” oraz z tego, że zarządza nim demoniczna Anna Wintour, która nigdy nie wpuści na swoje łamy niegodnej miana ikony mody celebrytki. Nigdy nie mów nigdy. Na świat mody spadł blady strach – wypada się pokazać z takim „Vogue’iem” czy nie wypada?
Autorką zdjęcia na kwietniowej okładce jest jedna z najlepszych amerykańskich fotografek Annie Leibovitz. Zasłynęła ona ze zdjęć znanych ludzi publikowanych między innymi na łamach „Vanity Fair”. I właśnie, gdyby to o okładkę celebryckiego „Vanity Fair” chodziło, problemu by nie było. No ale mówimy o „Vogue’u”.
Podobno Kanye West, który od jakiegoś czasu prężnie działa także na modowej scenie, okładkę u Wintour miał wychodzić. Raperowi zależało, żeby w showbiznesie osiągnąć ten sam status, którym szczycą się Beyonce i Jay-Z. Para równie znana, ale o wiele bardziej stylowa i szanowana. Okładka w "Vogue" byłaby więc informacją dla świata: my też, my też! No i stało się, a sama Anna Wintour broni tego wyboru.
– Jedną z przyjemności bycia redaktor "Vogue'a", pisma z tak długą tradycją, jest możliwość prezentowania sylwetek ludzi, którzy definiują kulturę, wywołują twórczy ferment, kształtują świat i zmieniają sposób, w jaki go postrzegamy. Myślę, że wszyscy się zgodzimy, że taką rolę pełnią aktualnie Kim i Kanye – twierdzi Wintour.
Chyba jednak nie wszyscy. Znany bloger BryanBoy uderzył w dramatyczny ton: "24 lata lata wierności amerykańskiemu "Vogue'owi" i takie coś. Potrzebuję xanaxu". Aktorka Sarah Michelle Gellar ogłosiła bojkot pisząc na Twitterze: "rezygnuję z subskrypcji, kto ze mną?"
O co tyle hałasu? Zaledwie miesiąc wcześniej kontrowersje wzbudzało pojawianie się na okładce trochę większej niż rozmiar zero Leny Dunham. Ta ambitna dziewczyna z "Dziewczyn" (serial HBO) też raziła faszionistki. Może dlatego w marcu Wintour sięgnęła po gwiazdę "sprawdzoną": szczupłą, stylową, przebojową Rihannę. Zresztą wokalistki już od dłuższego czasu królowały na okładkach modowych magazynów. Ikonami mody okrzyknięto poza Rihanną także Lady Gagę i Florence Welsch, a także – nie bez oporów – Adele.
Koniec końców okładka Kim nie powinna nikogo dziwić. Skoro mówiło się o niej od jakiegoś czasu, stała się symulakrycznym bytem popkultury – i tak już istniała nie istniejąc. Poza tym coś musiało przebić słynne oscarowe selfie Ellen DeGeneres. Dobrze mówią, źle mówią – ważne, żeby mówili. Na tej płaszczyźnie sukces oczywiście murowany, ale czy ten numer ma szansę się dobrze sprzedawać. Tu wątpię.
Poza tym, że – jak ogłaszają już na Twitterze – trendsetterzy nie będą chcieli się pokazać z okładką, której twarzą jest gwiazda reality show, pozostaje kwestia, czy ten drogi magazyn kupią czytelnicy. Okładka brzydka nie jest, ale o Kim i Kanye wiadomo już wszystko, a nawet więcej, więc po co przepłacać? Wystarczy ją obejrzeć w internecie. Tu zresztą znaleźć można znacznie więcej: liczne przeróbki i memy oparte na zdjęciu #WorldsMostTalkedAboutCouple. Gazety, czasopisma i moda mają to do siebie, że szybko przychodzi nowy sezon i kolejny numer – być może najgorsze dopiero przed nami, w maju.