"Nasz Dziennik" należący do o. Tadeusza Rydzyka w ciągu ostatnich kilku miesięcy dość śmiało obala tezy dotyczące Smoleńska, stawiane przez zespół Antoniego Macierewicza. Nieoficjalnie mówi się, że jest to efekt walki redemptorysty z PiS-em o miejsca na listach do eurowyborów.
Ojciec Rydzyk i jego media latami szły w parze z PiS. Radio Maryja i "Nasz Dziennik" wspierały Prawo i Sprawiedliwość, a w zamian ojciec Rydzyk - przynajmniej nieoficjalnie - mógł mieć wpływ na kształt list wyborczych i lobbować za swoimi ulubionymi politykami. Wygląda jednak na to, że współpraca ta idzie coraz gorzej. Jak pisze "Gazeta Wyborcza", gazeta Rydzyka od grudnia aż trzy razy zadawała Antoniemu Macierewiczowi "poważne ciosy".
Najpierw, w grudniu, "Nasz Dziennik" przypomniał czytelnikom o tym, że według badań na wraku tupolewa nie znaleziono materiałów wybuchowych. Wówczas Macierewicz głosił zaś teorię o "dwóch lub więcej wybuchach", które miały być przyczyną tragedii.
Drugi raz "ND" pisał o raporcie polskich archeologów, którzy zajmowali się tragedią na miejscu, na jesieni 2010 roku. Według "Gazety Polskiej" i mediów braci Karnowskich raport był jednym z dowodów na wybuch. Archeolodzy bowiem znaleźli tam ok. 30 tysięcy szczątków. Dla Macierewicza miał to być dowód na to, że samolot ulegał rozpadowi jeszcze podczas lotu. "Nasz Dziennik" narzucił w swoim tekście zupełnie inną narrację: że to na skutek uderzenia w ziemię samolot rozpadł się na tyle części, bo właśnie w miejscu wypadku szczątków było najwięcej.
Trzeci cios "Nasz Dziennik" zadał w marcu. Chodzi o teorie prof. Cieszewskiego, który twierdził, że brzoza, o którą miał zahaczyć samolot, była ścięta parę dni przed katastrofą. Gazeta o. Rydzyka przypomniała badania polskich fizyków, którzy byli w Smoleńsku, a którzy stwierdzili, że to, co dla profesora było koroną ściętej brzozy, de facto jest stertą desek.
Skąd nagle taka zmiana kursu?
Jak pisze "Wyborcza", nieoficjalnie powody są dwa. Pierwszy to konflikt Rydzyka ze środowiskiem "Gazety Polskiej", trwający od 2007 roku. "GP" wówczas negatywnie zlustrowała abp. Stanisława Wielgusa, co oburzyło Rydzyka.
Druga kwestia to, oczywiście, wybory do europarlamentu. Na listach PiS nie znalazł się żaden kojarzony z Tadeuszem Rydzykiem polityk. Jednak posłowie Prawa i Sprawiedliwości, zapytani o różnicę zdań Macierewicza i "Naszego Dziennika", twierdzą, że to nic takiego. Zaś konflikt o miejsca na listach w tle poseł Bartosz Kownacki, często bywalec Radia Maryja, komentuje krótko: "niepoważna teza".