– Chwała Antoniemu Macierewiczowi za to, co zrobił w sprawie katastrofy smoleńskiej. Dzięki niemu ujawniono wiele nowych faktów. A porażki? Zdarzały się, jak z hipotezą, że trzy osoby przeżyły tę katastrofę – mówi w "Bez autoryzacji" wiceprezes PiS Adam Lipiński.
Dwa lata temu w zamach w Smoleńsku wierzyło 12 proc. Polaków. Dziś wierzy 23 proc. Skąd ta zmiana? I do której grupy pan należy: wierzących czy niewierzących?
Ja nie jestem w żadnej grupie ludzi, którzy w tej w sprawie w coś "wierzą". Bo nie chodzi tutaj o wiarę, tylko o fakty, także o rzetelność śledztwa. Polacy widzą, że do strony polskiej są olbrzymie zarzuty. Śledztwo zostało przeprowadzone źle, oddane Rosjanom. Przez cztery lata słyszeliśmy różne sprzeczne informacje dotyczące kilku wątków katastrofy smoleńskiej, podważane były nawet ustalenia polskiej komisji Millera, co nie wypadało wiarygodnie. Więc jeśli przez cztery lata polski rząd zbudował taki obraz niewiarygodnych działań, nie ma się co dziwić, że dziś tyle ludzi wierzy w zamach. Poza tym wszyscy doskonale widzą, że część polskich polityków i publicystów haniebnie uwierzyła w to, co w swoim raporcie napisali Rosjanie.
Czyli rosnąca wiara w zamach wynika raczej z wątpliwości, co do śledztwa, a nie z rzekomo istniejących dowodów na taką tezę?
To bardziej złożona kwestia. Na zamach wskazuje przede wszystkim atmosfera wokół Smoleńska. Sposób działania strony rosyjskiej uprawnia do tezy, że Rosjanie mataczyli, kłamali i celowo wprowadzali w błąd opinię publiczną. To daje z kolei pretekst do przypuszczeń, że dokonali zamachu, a teraz próbują to zakamuflować. Są też oczywiście ustalenia. Antoni Macierewicz wraz ze swoimi ekspertami wiarygodnie wytłumaczył, że mogło dojść do działań zewnętrznych, a katastrofy wcale nie spowodowała "pancerna brzoza". Co ciekawe, nawet polska prokuratura tego nie wykluczyła i powiedziała, że wątek dotyczący udziału osób trzecich trzeba badać.
Może pan powiedzieć, że w Smoleńsku na 100 proc. doszło do zamachu?
Nie, stuprocentowych dowodów nie ma, bo niestety Antoni Macierewicz ma ograniczone pole działania. Ale okoliczności, analizy i badania bardzo mocno wskazują, że taki właśnie był scenariusz wydarzeń z 10 kwietnia 2010 roku.
Macierewicz mówił na początku, że nie zaprezentuje niczego, na co nie miałby potwierdzenia w dowodach. W takim razie co z tezą, że trzy osoby przeżyły katastrofę?
Wie pan, zadaniem państwa polskiego było doprowadzenie do wyjaśnienia przyczyn Smoleńska. Robiono to w sposób nieudolny i zakładany, więc Macierewicz podjął wielki trud, by dojść do prawdy. Zrobił bardzo wiele, odniósł masę sukcesów i chwała mu za to. Ta jego działalność spowodowała wściekłość strony rządowej i potworny atak na niego. A przecież gdyby strona rządowa zrobiła więcej w tej sprawie, Macierewicz nie musiałby powoływać swojej komisji.
Powtórzę: co z tezą, że trzy osoby przeżyły katastrofę? To porażka pańskiego kolegi z partii? Kłamał mówiąc o tym?
Nie chodzi o kłamstwo. Po prostu nie dysponował instrumentami, którymi dysponuje państwo polskie. Stawia różne hipotezy, ujawnia dane. Oczywiście wiele tez się nie sprawdziło, a w tym i ta o osobach, które przeżyły katastrofę. To porażka, ale po stronie Macierewicza jest mnóstwo sukcesów. Jeszcze raz: chwała mu za to. Powinniśmy mu wszyscy dziękować.