Arabscy szejkowie mają wybudować 40-piętrowy hotel w Augustowie, gdzie do tej pory najwyższy budynek ma... 4 piętra. Pomysł może wydawać się kontrowersyjny, na szczęście dla miłośników przyrody i przeciwników drapacza chmur mamy dobre wieści. Szejkowie już wiele razy chcieli sypnąć w Polsce groszem, ale efektów nie widać.
Polska od dawna powinna opływać w petrodolarach. Tak wynika z informacji, które co jakiś czas pojawiają się na łamach naszych mediów. Dofinansowane miały zostać kluby piłkarskie. Mówiono o budowie dziesiątek hoteli, inwestowaniu w Polskie uzdrowisko. Powstać nawet miało 50tysięczne miasto. Jak dotąd żadna z tych inwestycji nie została zrealizowana. Jednak nadal co jakiś czas samorządowcy i politycy dumnie oświadczają, że arabscy inwestorzy są zainteresowani Polską.
Przez 10 lat nic nie powstało za petrodolary. Dlatego też dopóki "Wieża Augustowska" nie będzie górowała nad Suwalszczyzną nie ma co się przejmować tym, czy to ekologiczne, czy nie. Poniżej macie podobne inwestycje, które nie doszły do skutku.
1. 50 tysięczne miasto pod Chrzanowem
W 2008 roku wiele osób wpadło w zachwyt nad planami arabskich inwestorów.Firma Limitless, należąca do Dubai World, spółki zarządzanej przez sułtana Ahmeda Bin Sulayema miała w okolicach Chrzanowa wybudować 50 tysięczne miasto. Według ówczesnych ekspertów lokalizacja miejscowości, tuż obok wsi Balin, była idealna. To dlatego, że mieściła się ona obok ważnych szlaków komunikacyjnych. Bez dokonywania dodatkowych inwestycji miasto miałoby połączenie kolejowe (obok przebiega trasa Kraków – Katowice), autostradowe (położenie przy autostradzie A4), a także niedaleko położone są dwa lotniska (Balice i Pyrzowice).
Tyle, że arabskie miasto choć miało powstać, tak do dnia dzisiejszego nie powstało. Sześć lat minęło i nie zobaczyliśmy ani jednego Szejka na terenie małopolski, który uroczyście by wmurowywał kamień węgielny pod budowę "Nowego Miasta" (nazwa projektu). Nawet nie ujawniono dokładnych planów, tylko przedstawiono wstępne szkice.
2. Stocznie
W przeszłości Polska była stoczniową potęgą. Niestety, dziś dawne fabryki statków raczej stoją puste. Częściej służą za miejsce do kręcenia programów survivalowych Beara Gryllsa. Choć Francuzi i Niemcy uratowali swoje stocznie przed unijną kasacją, nasi politycy nie kiwnęli nawet palcem. Zamiast walczyć o to, by Unia dotowała nasz przemysł, uznano, że znajdą się zagraniczni inwestorzy. Nadzieję pokładano w szejkach z Kataru.
Inwestorzy z półwyspu arabskiego mieli zainwestować a to w Stocznię Szczecińską, a to Stocznię Gdańską. Ówczesny minister skarbu Aleksander Grad przekonywał, że szejkowie wpompują miliardy dolarów w nasz przemysł. Tymczasem skończyło się na niczym. Tak jak stocznie miały problemy, tak mają je dalej. A petrodolary są wydawane w innych państwach świata.
3. Hotele na Euro
Dwa lata temu gościliśmy u siebie piłkarskie Mistrzostwa Europy. Do Polski przyjechali kibice z całej Europy, by wspierać swoje reprezentacje narodowe. Specjalnie z ich powodu miało powstać ponad 500 hoteli, które mieli między innymi wybudować arabscy szejkowie. Takie były zapowiedzi między innymi ówczesnego ministra sportu Mirosława Drzewieckiego.
Arabskich partnerów miał znaleźć premier Donald Tusk podczas swoich zagranicznych wizyt. Drzewiecki miał natomiast przywieźć i pokazać szejkom plany. Wydawało się, że formalnością będzie dobicie targu. Trzeba było jedynie czekać na potwierdzenie miast gospodarzy Euro 2012. Tyle że na nic się zdały szumne zapowiedzi. Nie Szejkowie, a inwestorzy z innych krajów postawili hotele, w których nocowali goście Mistrzostw Europy w piłce nożnej.
4. Dwory i Pałace
Szejkowie mieli być zainteresowani kupnem polskich pałaców. Agencja Nieruchomości Rolnych posiada na sprzedaż prawie tysiąc nieruchomości w tym liczne dwory, pałace. Od lat stoją odłogiem i wiele z nich wymaga gruntownej renowacji. Ceny wywoławcze dla zabytkowych, XIX-wiecznych budynków mogą wynosić mniej niż pół miliona złotych. Dlatego wyrażono nadzieję, że inwestorzy z Arabii Saudyjskiej i innych krajów arabskich skuszą się na taką ofertę i za grosze wykupią te nieruchomości.
Ówczesny prezes ANR Tomasz Nawrocki informował o tym, że polskie dwory i pałace robiły na szejkach piorunujące wrażenie. Tymczasem do dziś ci majętni panowie, obsypani złotem i brylantami (autentyczna relacja Nawrockiego) nie wydali ani grosza na te inwestycje. Jedyni obcokrajowcy, którzy inwestują w polskie pałace pochodzą z krajów Unii Europejskiej, jak np. biograf Robbiego Williamsa, Jim Parton, który za własne pieniądze od lat restauruje pałac w Piotrowicach Nyskich.
5. Uzdrowiska
Nie tylko pałace czy hotele miały trafić w ręce szejków. Od lat mówi się o potrzebie doinwestowania polskich uzdrowisk. Kto miałby dostarczyć fundusze potrzebne na to, by przeprowadzić potrzebne renowacje? Wiadomo, arabski worek z petrodolarami. Tak przynajmniej każdemu samorządowcowi się wydaje.
Możemy nawet podać bezpośredni przykład. Dwa lata temu blisko Skierniewic miało powstać uzdrowisko. Miasto otrzymało odpowiednie zgody ministerstwa zdrowia, ale nie miało inwestora. Po targach nieruchomości w Monachium miejscowi urzędnicy chwalili się, że przyszło kilka zapytań ze strony przedstawicieli firm z Emiratów Arabskich. Problem tylko taki, że żadna z tych rozmów nie została sfinalizowana. Do dziś na stronach Urzędu Miasta można znaleźć propozycje dla inwestorów chętnych do wybudowania uzdrowiska.
6. Podkarpacka plantacja kukurydzy
Sporo pisaliśmy o nieruchomościach. Pora przejść do rolnictwa. Tu też szejkowie mieli sypnąć groszem. Jak się okazuje, rok temu arabscy inwestorzy zachwyceni polskim rolnictwem mieli pod Rzeszowem założyć plantację kukurydzy. O tej możliwości poinformował prezydent tego miasta. Zresztą po wizycie w Dubaju natychmiastowo rozpoczął poszukiwania terenów dla potencjalnego inwestora.
Nie próbujemy wyśmiewać marzenia samorządowca. Zwłaszcza, że Podkarpacie jest idealnym miejscem do hodowania kukurydzy. Niemniej, informacji o tym, że do Polski ściągnięto w tej sprawie arabskiego inwestora, nie udało mi się znaleźć. Do dziś szejk dosiadający konia czystej, arabskiej krwi nie objechał żadnej plantacji na Podkarpaciu.
7. Petrodolarami w piłkarską ekstraklasę
Ostatnim punktem w tej szejkowej wyliczance są kluby piłkarskie. Otóż arabscy inwestorzy mieliby być tymi, którzy wyciągnęliby naszą piłkę z letargu i skierowali ją w kierunku europejskiej elity. Wśród potencjalnych „inwestycji” od dawna wymieniana jest Legia Warszawa. Dwa lata temu spekulowano na temat kupna klubu przez Arabów. Natomiast po tym, jak Bogusław Leśnodorski i Dariusz Mioduski kupili Legię Warszawa, pojawiła się informacja o tym, że zrobili to tylko po to, by zespół odsprzedać szejkom. Jednak mimo licznych plotek, na razie Legia nie zmienia właściciela.
Podobnie jest w przypadku Ruchu Chorzów. W lutym „Przegląd Sportowy” informował o tym, że śląski klub być może będzie mógł liczyć na wsparcie inwestorów z półwyspu arabskiego. Miasto Chorzów prowadziło spotkania z katarskimi firmami, które przy okazji rozmów na temat różnych inwestycji mieli także zapewnić, że wesprą „Niebieskich”. Jednak tak jak Ruch borykał się z problemami finansowymi, tak i dziś się z nimi boryka.
Podsumowanie
Każdemu wydaje się, że jedyne rośliny, jakie rosną na półwyspie arabskim to drzewa mamonowe. Wystarczy, że szejk wyjdzie do ogrodu, zerwie parę banknotów i rzuci je bez zastanowienia w daną inwestycję. Rzeczywistość jest zgoła inna. W przypadku klubów piłkarskich, raczej wątpliwe, żeby mieli oni zamiar „wykupić” mistrzostwo Polski, bo to prestiż wręcz ujemny. Podobnie szejkowie mogą uznać inwestowanie w różne hotele czy uzdrowiska za nierentowny zakup. Bo co z tego, że powstanie coś luksusowego, skoro infrastruktura, która do niej prowadzi jest zaniedbana? Inwestycja się nie zwróci.
Szejkowie inwestują, a nie rzucają pieniędzmi. Jednak logika polskiego polityka wydaje się być taka: potrzeba pieniędzy na inwestycję, to może szejk zapłaci. W końcu ma miliardy na koncie. W tym czasie zamiast marzyć o szejkach, te same osoby mogłyby poświęcić swoją energię na to, by znaleźć rozwiązania lokalne. Niestety częściej wydaje się, że łatwiej wysłać szejka do sadu z drzewami mamonowca. Tyle że co z tego, skoro te pieniądze i tak nie docierają do Polski.