To nadzór budowlany okazuje się obecnie najskuteczniejszą instytucją w walce z osławionymi lokalami Cocomo. W Lublinie urzędnicy właśnie znaleźli sposób, by dość mocno utrudnić życie właścicielowi tej sieci i pomóc mieszkańcom tamtejszego Krakowskiego Przedmieścia, którzy mają dość takiego sąsiedztwa.
Sieć lokali ze striptizem Cocomo ma coraz to nowe problemy. Prokuratorzy właśnie na nowo przyglądają się relacjom klientów, którzy bawiąc w Cocomo tracili kontakt ze świadomością i budzili się z gigantycznymi rachunkami za szampana i drinki. Jeżeli śledczy, a potem sądy postanowią pomóc im wyjść z długów minie jednak wiele czasu.
Dużo szybciej osławione lokale mogą zniknąć z krajobrazu polskich miast dzięki kruczkom prawnym. Takim, jak ten, który właśnie z powodzeniem zastosowali mieszkańcy Krakowskiego Przedmieścia w Lublinie. To właśnie w tej prestiżowej lokalizacji działa w mieście Cocomo. Legendarne już panie z różowymi parasolkami nagabują tam do wizyty w klubie całymi dniami, co wyjątkowo mocno działało na nerwy sąsiadom tego przybytku.
Lublinianie długo i bezskutecznie apelowali do władz miejskich, aż ktoś wpadł na nieco inny pomysł. Działalność Cocomo w zabytkowej kamienicy zakwestionowano przed Powiatowym Inspektoratem Nadzoru Budowlanego. I okazało się, że klub w Lublinie złamał zasady dotyczące zagospodarowania tej nieruchomości. Lokal działa bowiem na piętrze budynku, na którym to niezgodne z prawem jest świadczenie usług. Powinny być tam jedynie mieszkania.
Na razie decyzja powiatowego inspektora nadzoru budowlanego jest nieprawomocna, ale wiele wskazuje na to, iż Cocomo w Lublinie nie ma szans na przetrwanie w tej formie na prestiżowym Krakowskim Przedmieściu. Nie mając prawa do działania na piętrze kamienicy prawdopodobnie będzie musiało zniknąć z serca lubelskiej starówki wraz z naganiaczkami, które dotąd stanowiły nową, wątpliwą atrakcję turystyczną.