
Na pół miliona szacuje się liczbę zakażeń w polskich szpitalach. Nie odbiegamy od światowej średniej, ale w przeciwieństwie do najbardziej rozwiniętych krajów nasze szpitale nie badają pacjentów pod tym kątem zbyt dokładnie. Po pierwsze to kosztuje, po drugie boją się, że wyższa wykrywalność zepsuje ich reputację. Lepiej nie wiedzieć.
W USA prowadzi się szczegółowe statystyki dotyczące bakterii najczęściej wywołujących zakażenia szpitalne i rodzaju leczenia, przy którym do nich dochodzi, np. osobno analizuje się zakażenia przy wszczepianiu by-passów, a osobno przy usuwaniu pęcherzyka żółciowego. W ocenie ECDC jednej trzeciej zakażeń szpitalnych można uniknąć, poprawiając warunki higieny. CZYTAJ WIĘCEJ
Co prawda, w ostatnich kilkunastu latach nastąpił w tej dziedzinie postęp, ale wciąż jeszcze wiele jest do zrobienia. Przede wszystkim trzeba upowszechnić badania, na które dzisiaj szpitale nie mają pieniędzy. Poza tym powinna powstać baz danych na temat wszystkich, nawet pojedynczych zakażeń. Dzięki temu poprawi się standard leczenia.
Źródło: "Gazeta Wyborcza"

