Janusz Korwin-Mikke ocenił, że dla dżentelmena większą hańbą jest picie wina z gwinta niż zgwałcenie kelnerki.
Janusz Korwin-Mikke ocenił, że dla dżentelmena większą hańbą jest picie wina z gwinta niż zgwałcenie kelnerki. Fot. Małgorzata Kujawka / Agencja Gazeta
Reklama.
Janusz Korwin-Mikke zaciekle walczy o to, by w sondażach znowu spaść do 2-3 proc. i przegrać kolejne wybory. – Zwracam uprzejmie uwagę, że dla dżentelmena znacznie większą hańbą jest picie wina z gwinta niż zgwałcenie kelnerki – stwierdził w wywiadzie opublikowanym na YouTube. To samo powtórzył w wypowiedzi dla "Faktów" TVN.
Wypowiedź Korwin-Mikkego jest jeszcze bardziej bulwersująca niż głośny wpis na Twitterze Piotra Guziała, który gwałt na biegaczce w Lesie Kabackim nazwał "medialną paranoją". Lider KNP chyba postanowił przebić go w tej kwestii.
To dalszy ciąg irracjonalnej walki z dwoma politykami PO, którzy podzielili się z Agnieszką Burzyńską z „Wprost” niewinnymi plotkami o swoim dawnym idolu. Korwin odpowiedział zarzutami: Sławomira Nitrasa pomówił o to, że „zabawiał się z kelnerem”, a Tomasza Tomczykiewicza o zgwałcenie kelnerki.
Kiedy ten drugi zagroził Korwin-Mikkemu pozwem, ten rakiem wycofał się z oskarżeń. Stwierdził, że w stwierdzeniu o gwałcie jest tyle prawdy co w relacji z picia przez niego wina z gwinta. Zaczynając od tego, że to zupełnie inny kaliber zarzutów, prawdą jest, że Korwin-Mikke pija wino z gwinta. Dwaj znajomi autora byli świadkami jak lider KNP otwiera wino wiertarką, a następnie wypija je prosto z butelki. Rzecz działa się na rocznicy bitwy pod Grunwaldem w 2010 roku.