"Oda do Radości" nieodpowiednia zdaniem radnego PiS. Doniósł na małe dzieci do burmistrza Żoliborza

Adam Nowiński
Zaprzestanie ćwiczenia "Ody do Radości" przez dzieci jednej ze szkół na Żoliborzu to dość komiczny tytuł jak na interpelację. A jednak! Taka wpłynęła niedawno do Urzędu Dzielnicy Żoliborz. Zdaniem jej autora, radnego PiS Marka Pękala, dzieci powinny się zamiast tego uczyć gry "Mazurka Dąbrowskiego" lub innych pieśni: "Bogurodzicy" albo "Roty". Mieszkańcy pękają ze śmiechu.
Grać na flecie można trochę lepiej lub trochę gorzej, ale dobór repertuaru powinien pozostać w rękach artysty lub jego nauczyciela, a nie radnych i "zatroskanych" mieszkańców. Fot. Małgorzata Kujawka / Agencja Gazeta
Na Żoliborzu "Oda do radości" trafiła na listę utworów zakazanych. Ale nie u wszystkich mieszkańców tej warszawskiej dzielnicy. Tylko dwóch – radnego PiS Marka Pękala i anonimowego autora listu do radnego. Ten ostatni zwrócił się podobno do Pękala ze sprawą dzieci jednej z placówek edukacyjnych z Żoliborza, które uczą się grać na fletach utwór "Oda do radości".

"Mieszkaniec naszej dzielnicy przekazał mi list, w którym zwraca się z prośbą o interwencję w sprawie nauczania wykonywania na fletach podczas zajęć teatralnych "Żoliborskie Promyczki" w Ognisku Pracy Pozaszkolnej (...) "Ody do Radości" – hymnu Unii Europejskiej, a dokładnie do zaprzestania ćwiczenia tego utworu" – czytamy w zacytowanym liście.


Autor skargi do radnego zwrócił uwagę na fakt, że obecnie UE żyje w złych stosunkach z Polską i że nasz kraj jest przez nią atakowany. Ponadto przypomina, że obecny rząd nie praktykuje dodatkowo wywieszania i wystawiania flag Unii obok flag Polski, jak to miało miejsce wcześniej i przypomina opinię papieża Benedykta XVI na temat "Ody do Radości".

Radny Pękal list zacytował, opisał sprawę, podpisał się pod nią i wysłał jako interpelację do burmistrza Żoliborza. Dodatkowo za anonimowym autorem listu, okrasił ją komentarzem i prośbą do władz dzielnicy.

"Myślę, że w roku świętowania przez Polskę jubileuszu setnej rocznicy odzyskania przez Polskę niepodległości "Mazurek Dąbrowskiego" ze względu na to, że jest hymnem Polski byłby stosowniejszym utworem, od określonej przez mieszkańca w liście do mnie skierowanym mianem kontrowersyjnego utworu "Ody do radości" – pisze w interpelacji Pękal.

Mieszkańcy wiją się ze śmiechu
Czy rzeczywiście "Oda do Radości" jest utworem kontrowersyjnym? Jest się czego bać?

– Od kiedy? Ja nie widzę w tym nic kontrowersyjnego, bo przecież to muzyka klasyczna, hymn Unii – dziwi się pani Beata, emerytka z Żoliborza, którą spotykamy na placu Grunwaldzkim. – Czy oni nie mają co robić? Biednych dzieci się uczepili. Przecież w muzyce są różne utwory – mówi ze złością mieszkanka Żoliborza.

Podobnego zdania jest pan Henryk, ślusarz, który przed laty też mieszkał na tej dzielnicy. – Mam nadzieję, że władze nie wezmą tego na poważnie, przecież to jakaś bujda, czemu winne są te dzieci? Śmiech mnie ogarnia na to, że zamiast ważnymi sprawami dotyczącymi dzielnicy, radni zajmują się wymyślaniem takich bzdur! – podkreślił pan Henryk.

Salwą śmiechu zareagowała pani Małgorzata, mama dwuletniego Jasia. – Jak to możliwe, żeby takie listy brać na poważnie? A może ja jestem w jakiejś ukrytej kamerze? – zapytała rozglądając się na boki. Jej zdaniem coś takiego nie powinno mieć miejsca. – Przecież to małe dzieci, one nie należą do świata polityki, więc niepotrzebnie ktoś na siłę stara się je tam wcisnąć – podsumowuje.

Każdy ma prawo do swojego zdania
Dzieci z Ogniska Pracy Pozaszkolnej na warszawskim Żoliborzu mają wykonywać utwór podczas uroczystego zakończenia roku szkolnego w placówce. Dyrekcja szkoły o interpelacji radnego dowiedziała się od nas.

– Słyszałam, że coś ktoś zgłaszał, ale dokładnie nie wiem o co chodzi temu człowiekowi. Moim zdaniem "Oda do Radości" nie jest zabronionym utworem i nie sądzę, żeby to było jakieś przekroczenie. Nie widzę tutaj nic złego – skomentowała na gorąco sprawę Izabela Deniszewska, dyrektorka Ogniska Pracy Pozaszkolnej na Żoliborzu.

A będzie dalej z interpelacją radnego? Zapytaliśmy burmistrza dzielnicy Żoliborz Krzysztofa Bugla. Samorządowiec również słysząc czego dotyczy sprawa zareagował śmiechem.
Krzysztof Bugla
burmistrz dzielnicy Żoliborz

Pan radny otrzyma odpowiedź, oczywiście ma prawo mieć poglądy jakie ma, natomiast Ognisko Pracy Pozaszkolnej, czyli nasza placówka oświatowa, prowadzi zajęcia umuzykalniające dla dzieci i z mojego punktu widzenia Beethoven nie jest kompozytorem, który stwarza jakikolwiek zagrożenie. Sceptyków naszej obecności w Unii Europejskiej pewnie jest jakaś liczba, ale ja do nich nie należę.


Nie pierwszy raz
Ale to nie pierwsza tego typu interpelacja radnego PiS. Dwa lata temu, także zainspirowany listem od mieszkańca zwrócił uwagę na propagowanie komunizmu w jednym z liceów na Żoliborzu.

Poszło o Sceniczny Otwarty Festiwal Artystyczny (SOFA) w liceum im. Witkacego przy ul. Elbląskiej. Marek Pękal chciał cofnięcia zgody na uczniowski festiwal. Jako powód podał sformułowanie z opisu imprezy: "Chcemy pokazać możliwie najbardziej pozytywny i kolorowy aspekt komunizmu". Wraz z anonimowym autorem donosu oskarżyli dyrektorkę szkoły o propagowanie i wychwalanie tego systemu.

Jednak prawdziwy opis wydarzenia brzmiał jednak inaczej: "Najbliższa edycja będzie nawiązywać do okresu PRL. Chcemy młodym ludziom trochę przybliżyć kulturę i sztukę tego okresu. Chcemy pokazać możliwie najbardziej pozytywny i kolorowy aspekt komunizmu, jak paradoksalnie by to nie brzmiało".