Skandaliczne doniesienia w sprawie Stachowiaka. "Fakt": Komendant policji doskonale wiedział o sprawie tortur

Piotr Burakowski
Dziennik "Fakt" poinformował, że w aktach sprawy dotyczącej śmierci Igora Stachowiaka znajdują się szokujące informacje. Gazeta podaje, że dotarła do dowodów, które wskazują, że komendant policji wiedział o tragedii, która rozegrała się we wrocławskim komisariacie w 2016 r. Okazuje się bowiem, że już kilka dni po śmierci mężczyzny funkcjonariusz podpisał sprawozdanie, w którym zostały opisane tragiczne wydarzenia na posterunku.
Na jaw wychodzą nowe fakty dotyczące sprawy Igora Stachowiaka. Fot. Tomasz Pietrzyk / Agencja Gazeta
"Fakt" podaje, że już dziewięć dni po śmierci Igora Stachowiaka komendant Jarosław Szymczyk wysłał do Wrocławia grupę policjantów. Ci przekazali mu kompletne informacje o tym, co przydarzyło się 25-latkowi. Zespół kontrolny z Komendy Głównej Policji powiadomił m.in. o zapięciu kajdanek z przodu, użyciu paralizatora, trzygodzinnym przeszukiwaniu po zatrzymaniu, które było niezgodne z przepisami. Pod dokumentem znalazł się podpis komendanta Jarosława Szymczyka.

Przypomnijmy, że Igor Stachowiak zmarł we wrocławskim komisariacie latem 2016 r. po torturach paralizatorem w toalecie. Stanowiska stracili wówczas komendant wojewódzki policji Arkadiusz Golanowski, jego zastępca Piotr Niziołek, komendant miejski Dariusz Kokonarczyk i Arkadiusz Małecki, który był komendantem miejskim w dniu śmierci Igora Stachowiaka. Po tym, jak wyciekł film z torturami przeprowadzonymi na Stachowiaku, Jarosław Szymczak powiedział: "To, co zobaczyłem, wstrząsnęło mną niesamowicie. Trzeba było podjąć natychmiastowe działania, aby osoba, która dopuściła się takiego zachowania, przestała nosić mundur".


źródło: "Fakt"