"Mój chłopak tańczy dopiero po kilku kieliszkach wódki". Kobiety nie rozumieją, że facetów nie można do tego zmuszać

Adam Nowiński
Tomek, Krzysiek i Darek to trójka dorosłych braci. Wszyscy mają już wieloletnie partnerki lub narzeczone. Poza wspólną krwią, mają jeszcze jeden wspólny mianownik: nie tańczą. W klubie nie ma mowy, na weselu jest już lepiej, ale dopiero po sporej ilości alkoholu. Dziewczyny tego nie rozumieją, no bo "jak można nie lubić tańczyć". No właśnie można, ale sporo osób nie chce tego tolerować. To historia z życia wzięta, ale pokazuje szerszą tendencję, która ma głębsze wyjaśnienie.
Dlaczego nie pójść i nie zatańczyć? Tak jak Patric Swayze w "Dirty Dancing". Ale wielu facetów nie może albo nie chce w ogóle tańczyć na imprezach. Dlaczego? Zrzut ekranu z Youtube.com / CPhillips92
"Nie podpieraj ściany"; "No chodź zatańcz"; "Co będziesz tak tu siedział? Chodź na parkiet" – to słyszał zapewne każdy z nas, facetów. I tak naprawdę w którymś etapie swojego życia miał z tym problem. Czy to w szkole na dyskotece (pamiętacie te czasy?), czy na studniówce, czy w końcu gdzieś na imprezie u kumpla, czy na weselu. Istnieje ten pierwiastek nieśmiałości, który sprawia, że mężczyźni są niechętni do tańca z partnerką płci przeciwnej.

– Ja tak miałem szczególnie w gimnazjum – mówi 26-letni Mateusz, pracownik biurowy. – Mieliśmy imprezy szkolne, było fajnie, muzyka, ale nawet jak chciałem zatańczyć z jakąś dziewczyną to nie mogłem i w sumie do tej pory nie wiem dlaczego – przyznaje mężczyzna.


29-letni Piotrek z wykształcenia jest inżynierem geodetą. On także miał podobne "dylematy". – Zawsze jak gdzieś idę ze swoją dziewczyną, to nie potrafię z nią zatańczyć i się "rozkręcić" dopóki nie wypiję paru głębszych. Tak samo ma mój brat. Wiem, że moja dziewczyna chciałaby, żebym tańczył z nią zawsze i wszędzie, kiedy ona będzie tego chciała, ale nie mogę – opowiada.

– Ile to już było awantur o to, że nie chcę pójść do klubu... A ja po prostu nie lubię, nie umiem, nie chce. Nie sprawa mi to frajdy i nie kryję się z tym, że nie potrafię tego robić – mówi 30-letni Tomek.

Czasami jednak zdarzają się przypadki, które przynajmniej chociaż trochę przeczą regule. Takim jest właśnie 28-letni Krystian, również pracownik biurowy. – Owszem, kiedyś byłem nieśmiały i nie chciałem tańczyć. Co najwyżej w grupie. Ale przeszło mi. Lubię tańczyć i może nie jestem jakimś mistrzem, ale zawsze jak gdzieś wychodzimy z dziewczyną, to zawsze tańczymy, czy to na weselu, czy na imprezie – stwierdza Krystian.

Perypetie taneczne są przeróżne
Może kwestia tkwi w naszych umiejętnościach? Z myślą, że tańczyć każdy może trochę lepiej lub trochę gorzej, zadzwoniliśmy do kogoś, dla kogo taniec jest chlebem powszedni.

– Oczywiście, że tak naprawdę nikt, kto przychodzi do naszej szkoły, nie jest od razu orłem, bardziej powiedziałabym, że takim nieopierzonym pisklakiem – mówi w rozmowie z naTemat Magda, instruktorka tańca z Warszawy. – Na ogół jednak przychodzą do nas pary, które chcą tańczyć i się tego tańca nauczyć. Chociaż mieliśmy kiedyś taką przygodę, że zgłosiła sie do nas kobieta z mężem, która zagroziła mu, że jak nie będzie chciał z nią tańczyć, to ona wywali jego kolekcję kapsli po piwie – śmieje się instruktorka.

Jej zdaniem nieumiejętność tańca może być jedną z przyczyn, dlaczego faceci nie chcą tańczyć w parach. Ale nie chodzi tylko o to. – Czasami może być to po prostu wstyd przed własnym ciałem albo po prostu wrodzona nieśmiałość. Dlatego częstym widokiem na weselach są panie tańczące same na parkiecie i ich mężczyźni siedzący za stołem weselnym przy kieliszku. Ale to też się zmienia i my także staramy się to zmienić – przyznaje Magda.

Bo on tak naprawdę nie wie jak ma żyć...
Ale problem może tkwić głębiej. Nowe sytuacje, zwłaszcza publiczne i do tego ze świadomością, że nie jest się w czymś dobrym, bywają stresujące. To dlatego panowie często potrzebują kilku głębszych na odwagę, zanim zacznie im być wszystko jedno.

Zdaniem doktor Magdaleny Łużniak-Piechy, psycholog społecznej z SWPS w Warszawie, mężczyźni nie tańczą z trzech powodów.

Facet nie chce się skompromitować, bo się wstydzi, nie wie co ma zrobić, a jeszcze mamy takie czasy teraz, że głupio się przyznać, że się nie wie, co zrobić. I po to mu ten alkohol. Bo po nim właśnie znikają wszystkie zahamowania społeczne. Alkohol jest takim podpowiadaczem, że jest się rozluźnionym/rozluźnioną i nie ma się co przejmować – mówi psycholog zwracając uwagę, że istotnym czynnikiem jest tutaj strach.

Według naszej rozmówczyni odpowiedź, dlaczego mężczyzna się boi tańczyć tkwi w obserwacji kultury, w której żyjemy.

– Od mężczyzn wymaga się niezłomności i perfekcjonizmu. To on ma poprowadzić. Ten taniec jest taką piękną metaforą tego, czego ogólnie się od mężczyzn w cywilizacji zachodniej wymaga. On ma być z jednej strony jedynie partnerem dla swojej partnerki, czyli to kobieta ma błyszczeć w tańcu, a on ma ją tylko poprowadzić i asystować, a z drugiej strony ma być odpowiednio prowadzący, kontrolujący sytuację z każdej strony, patrzący we wszystkie kierunki. Czyli to on ma ją wyeksponować i jednocześnie prowadzić całą sytuację – stwierdza doktor Łużniak-Piecha.

Według niej ma to przełożenie na ogólne oczekiwania względem mężczyzny obecnie. Gdzie mężczyzna z jednej strony ma być panem domu, a z drugiej strony ma partnerkę, która jest menadżerem w wielkiej korporacji, której zdanie ma szanować.

– Mężczyźni nie chcą tańczyć ze swoimi kobietami, bo mamy pewnego rodzaju kryzys męskości. Bo obecnie rola mężczyzny jest bardzo trudna i bardzo trudno się w niej odnaleźć i widać to w kontekście tego tańca, bo z jednej strony ma być to pokazowe i trzeba ładnie zatańczyć, z drugiej wymaga się tego prowadzenia, a z trzeciej kobiety obecnie wiedzą lepiej i nie dają się prowadzić – dodaje psycholog.
Magdalena Łużniak-Piecha
Doktor psychologii, psycholog społeczna z SWPS w Warszawie

Problemem też jest to, że faceci nie są uczeni jak sobie radzić w tej nowej sytuacji i tej rzeczywistości. Nie szkoli się mężczyzn ani na okoliczność tańczenia, ani na okoliczność dawania sobie rady w byciu mężczyzną w XXI wieku. Kiedyś on tą Scarlett o'Hara łapał w talii i ją prowadził, a ona nieco mdlejąc, bo była przyduszona gorsetem, ulegała mu i za nim szła. A teraz weź do takiej Scarlett podejdź, jak ona zarządza dużą firmą i nie da się jej za łatwo złapać za talię i poprowadzić.

Panowie, piłka po waszej stronie. Może nigdy nie będziemy jak Patrick Swayze w "Dirty Dancing", ale to od nas zależy jak się chcecie bawić i jak będzie się bawiła wasza partnerka.
Taki mały materiał szkoleniowy, jakby ktoś chciał skorzystać. Youtube.com / CPhillips92