"Miejsce akcji protestacyjnej wybrali sami". Sejm podsumowuje protest i jego koszty. Tak broni się przed oskarżeniami

Piotr Burakowski
Na stronie internetowej Sejmu znalazło się podsumowanie ostatniego protestu. W kilku punktach Centrum Informacyjne poinformowało też, że oszacuje koszty strajku. Jak zostaną pokryte, tego na razie nie wiadomo. Podsumowanie sugeruje, że protestujący mieli dogodniejsze warunki niż dotychczas informowano, zaś z części udogodnień zrezygnowali na własne życzenie.
Sejm podsumował ostatni protest. Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta
"Kancelaria Sejmu zapewniła osobom protestującym całodzienne wyżywienie, także w dni wolne od pracy i święta. Były to codziennie przygotowywane przez pracowników Kancelarii posiłki, składające się ze śniadania, dwudaniowego obiadu oraz kolacji. Uwzględniano też sugestie osób protestujących np. co do rodzajów pieczywa" – poinformowało Centrum Informacyjne Sejmu. Dodano jednak, że "niewykluczone, że do rozważenia przez Kancelarię Sejmu i Straż Marszałkowską będzie (...) efektywność dotychczasowych zasad wstępu na teren Parlamentu".

Z naszej rozmowy z protestującymi z początku maja wynikało, że z sejmowej restauracji otrzymują śniadania, obiady i kolacje, i bardzo je zachwalają. Podobnie jak obsługę. 1 maja, gdy był wolny dzień od pracy, kilka osób z sejmowej kuchni specjalnie przyszło, by przygotować im posiłki. – Pytają, czy jesteśmy zadowoleni, co nam ugotować. Wczoraj była pomidorowa z makaronem. Ugotowali dla nas, bo w stałym jadłospisie mają krem z pomidorów. W dzień wolny nie ma cateringu, jak było w 2014 roku. Jedzenie jest świeże, bardzo smaczne, różnorodne – opowiadała naTemat Marzena Stanewicz, mama 25-letniego Dawida. Przykładowy jadłospis? – Ryż, marchewka, schabowy. Albo pulpeciki z kaszą lub ziemniakami.



Dużo mówiło się o trudnych warunkach, z którymi musieli radzić sobie w Sejmie protestujący. Niepełnosprawny polityk, europoseł Marek Plura relacjonował, co zobaczył, kiedy odwiedził protestujących. – Śpią na materacach ułożonych na marmurowej posadzce jednego z korytarzy, zajmują 68 m2 powierzchni. Posiłki spożywają w miejscu, w którym śpią. Nie mogą otworzyć okien. Mają wyznaczoną jedną toaletę. Mogą do niej podejść tylko wyznaczoną ścieżką. Ich ubrania zabierają do prania niektórzy parlamentarzyści. Osoby niepełnosprawne nie mogą spotykać się ze swoimi rehabilitantami. Nikt nie może spotkać się ze swoimi bliskimi – twierdził Marek Plura.

Lecz Centrum Informacyjne Sejmu informuje, że miejsce akcji protestacyjnej wybrali sami niepełnosprawni i ich opiekunowie. Wybrali część korytarza w głównym holu Sejmu, w bezpośredniej bliskości stanowisk dziennikarskich. Tymczasem tuż po rozpoczęciu protestu kancelaria proponowała im skorzystanie z noclegu w hotelu sejmowym lub w sali komisyjnej nr 102. "CIS wskazuje, że sygnalizowanych przez protestujących niedogodności, takich jak stała obserwacja miejsca pobytu przez kamery, brak prywatności i oświetlenie korytarza również w godzinach nocnych, można było uniknąć, przyjmując propozycję Kancelarii Sejmu" – czytamy w komunikacie.

Dodano ponadto, że w Sejmie do dyspozycji protestujących byli stale obecni ratownicy medyczni. Co więcej, podano, że nie zabrakło możliwości nielimitowanego korzystania z pomocy fizjoterapeutów. W tym celu udostępniono pokój pracy dziennikarzy, a więc pomieszczenie bezpośrednio przylegające do miejsca, w którym odbywał się protest. "Sytuacja przedstawiona w niektórych doniesieniach prasowych, jakoby Kancelaria Sejmu nie wyrażała zgody na wstęp rehabilitantów, wynikała z nieporozumienia. Jako instytucja goszcząca protest pragnęliśmy zapewnić pomoc medyczną w odpowiednich warunkach, z kolei jego uczestnicy domagali się realizacji tej pomocy w miejscach do tego celu nieprzystosowanych. Po znalezieniu rozwiązania kompromisowego, korzystano z niego do końca protestu" – przekonuje Centrum Informacyjne Sejmu.