"Jak na noże, to na noże. Nie odpuszczę". Krzysztof Brejza szykuje się na wojnę Dawida z Goliatem

Paweł Kalisz
Krzysztof Brejza już trzecią kadencję jest posłem, ale dopiero za czasów rządów PiS zrobiło się o nim głośno. Patrzy władzy na ręce, a za sprawą kolejnych interpelacji poselskich sprawia, że obóz prawicy nie może zasnąć. On sam też nie śpi spokojnie, odkąd omal nie spłonęło jego mieszkanie. Ale zapowiada, że nie odpuści.
Krzysztof Brejza i jego rodzina są obiektem coraz bardziej zaciekłych ataków ze strony zwolenników "dobrej zmiany". Poseł twierdzi, że się nie podda. Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta
Od miesięcy ściga wszelkie nieprawidłowości. To on odkrył system podwójnych pensji wypłacanych ministrom rządu PiS, eufemistycznie nazwanym "nagrodami". To on ujawnił powiązania między spółką Solvere, a kancelarią zaufanego adwokata PiS. Gdy powiedział o tym z mównicy Sejmu zdenerwowany Jarosław Kaczyński opuścił salę obrad. W kolejce czekają odpowiedzi na kolejne pytania: zarobki partnerki Jacka Kurskiego i wynajem mieszkania dla prezesa TVP. Krzysztof Brejza stał się ikoną opozycji, który nie tylko straszy rządami PiS, ale też bezlitośnie punktuje rządzących. Uderza tak celnie, że dla obozu "dobrej zmiany" stał się jednym z głównych przeciwników.


Odkąd Brejza rozpoczął swoją krucjatę, przez Inowrocław co chwila przetaczają sie jakieś kontrole. Gdy z jednej strony miasta wyjeżdżają urzędnicy skarbówki, to z drugiej wjeżdżają agenci ABW. A wszystko w świetle kamer TVP. Przypadek? Brejza nie wierzy w takie przypadki, zwłaszcza że prezydentem miasta jest Ryszard Brejza, ojciec parlamentarzysty Platformy Obywatelskiej. W rozmowie z naTemat Krzysztof Brejza wyraźnie wskazuje, że PiS sięgając po bolszewickie metody próbuje uderzyć w niego poprzez osobę jego ojca.

Listy, groźby, pożar
I nie tylko ojca. Obiektem ataków stała się też żona posła, która jako adwokat często doradza mu w kwestiach prawnych. – Po co szukać adwokata na zewnątrz, skoro jest w domu – żartuje Dorota Brejza. Ale małżeństwu wcale nie jest tak do śmiechu. Dostają listy z pogróżkami, zniszczono baner reklamowy kancelarii Doroty Brejzy, wreszcie w ostatnich dniach doszło do wypadku, który mógł się skończyć tragicznie, choć skończyło się na osmaleniu ściany budynku w którym mieszkają Brejzowie.

Policja stwierdziła, że był to nieszczęśliwy wypadek i przypadkowe zaprószenie ognia w przenośnej toalecie, która stała akurat pod ścianą domu posła. Specjaliści podkreślają, że pożar przy budynku mógł się skończyć wybuchem instalacji gazowej i prawdziwą tragedią. – Nie mamy wyjścia: jak wojna na noże, to na noże, nie odpuszczę. Nawet jeśli to wojna Dawida z Goliatem – zapowiada Krzysztof Brejza.

źródło: "Newsweek"