Terlecki pojechał na spotkanie z wyborcami. Wszystko było w porządku, aż pojawiło się 14 przeciwników władzy

Paweł Kalisz
Romans posła Stanisława Pięty, reforma szkolnictwa czy aborcja – to były tematy poruszane przez wyborców podczas spotkania w Przysiekach z wicemarszałkiem Sejmu Ryszardem Terleckim. Pośród zebranych ludzi, którzy przyszli na spotkanie z posłem, nie zabrakło ludzi nieprzychylnych władzy PiS. To właśnie oni sprawili, że wicemarszałek nie miał przyjemnego dnia.
Ryszard Terlecki nie miał lekko podczas spotkania z wyborcami w Przysuchach. Padło wiele niewygodnych pytań. Fot. Sławomir Kamiński/Agencja Gazeta
Prawo i Sprawiedliwość kilka tygodni temu ruszyło w trasę. Posłowie spotykają się z wyborcami i chwalą osiągnięciami rządu. Jednak to, co miało być pracą lekką, łatwą i przyjemną, z każdym kolejnym tygodniem zamienia się w ciężką orkę na ugorze. Za posłami PiS jeżdżą przeciwnicy "dobrej zmiany" i zadają niewygodne i trudne pytania.




Hipokryzja władzy
W pewnym momencie przeciwnicy PiS zarzucili Terleckiemu i całemu jego obozowi hipokryzję. – Bronicie życia dzieci nienarodzonych, a w Sejmie to jakie dzieci były – pytał jeden z uczestników spotkania. Ryszard Terlecki przyznał niechętnie, że zdecydowane ruchy w sprawie aborcji mogłyby wywołać burzę w społeczeństwie. Przypomnijmy, że Terlecki twierdził, iż trzeba nie mieć serca, by narażać dzieci na takie niewygody, jak to miało miejsce podczas protestu osób niepełnosprawnych.

To nie było jedyne spotkanie, na którym polityk PiS musiał się bronić przed krytyką. Anna Zalewska wręcz uciekła ze spotkania w wyborcami. Z kolei Ryszard Czarnecki od dwóch dni odpowiada na pytania o prowokację, jaką jego zdaniem było zachowanie niektórych uczestników spotkania z europosłem w Kaliszu. W pewnym momencie jeden z przeciwników obecnej władzy tak się zdenerwował, że dostał ataku epilepsji.