Nowe samoloty dla VIP-ów są, ale nadal latają puste. Premier i prezydent ciągle korzystają z lotów czarterowych

Paweł Kalisz
Samoloty dla VIP-ów są, kupiono je w ekspresowym tempie nie oglądając się nawet za bardzo na procedury przetargowe. Tymczasem prezydent i premier cały czas muszą latać maszynami czarterowymi. Wszystko z powodu przeciągających się procedur i szkolenia załóg – podaje TVN24.
Takimi samolotami mają latać prezydent i premier. Póki co jednak VIP-y korzystają wciąż z lotów czarterowych. Fot. materiały promocyjne Gulfstream
Jeszcze niedawno wydawało się, że najważniejsi politycy będą latać specjalnie dla nich zakupionymi samolotami. Dwie mniejsze typu Guflstream G550 zakupiono w błyskawicznym tempie, a przetarg rozstrzygnięto jeszcze w 2016 roku. Już z pominięciem procedury przetargowej dokupiono jeszcze trzy większe samoloty Boeing – dwie nowe maszyny i jedną używaną. Do dziś żadna z tych maszyn nie wzbiła się jeszcze w powietrze z premierem czy prezydentem na pokładzie, choć jeszcze niedawno mówiono, że od wiosny będą regularnie kursować. Teraz mówi się o lipcu.

Dlaczego tak się dzieje? Wszystko z powodu przedłużającego się szkolenia załóg. Szkolone są jednocześnie trzy załogi Gulfstreamów, aby mogły cały czas dyżurować na zmianę. Wszystko po to, żeby prezydent lub premier mogło o każdej porze dnia i nocy ruszyć w podróż. G550 to stosunkowo niewielka jednostka, która jest w stanie bez międzylądowania przelecieć z Warszawy do Nowego Jorku. Minusem jest to, że może przewieźć oprócz załogi tylko 8 osób.


Na potrzeby większych delegacji zakupiono Boeingi 737. Te też nie są gotowe do lotów. Jak informuje za źródłem w MON telewizja TVN24, "szkolenie lotnicze załóg samolotów B737 do lotów operacyjnych zostało zakończone w kwietniu 2018 roku". I tyle. Choć samoloty są gotowe do lotu, to na razie wożą tylko mniej ważne osoby. Żeby sprostać wymogom stawianym w instrukcji HEAD, czyli dotyczących lotów z najważniejszymi w kraju pasażerami, załoga musi wcześniej wylatać wiele godzin. W przypadku kapitana jest to 250 godzin, a drugiego pilota 150 godzin. Przypomnijmy, że taki nalot muszą mieć na swym koncie wszystkie trzy załogi.

Aż tyle nasi oficjele nie latają, dlatego samoloty czasem podnoszone są w powietrze w ogóle bez pasażerów. Wszystko po to, żeby jak najszybciej załogi uzyskały status HEAD. W tym czasie prezydent i premier latają wyczarterowanymi maszynami. To z kolei prowadzi czasem do niespodziewanych problemów, jak wtedy, gdy prezydent Andrzej Duda nie mógł wrócić z Chicago do Polski z powodu... odwołanego lotu.

źródło: TVN24