Julia Pitera #TYLKONATEMAT: Nowy projekt Tuska? Zawsze miałam pełne zaufanie do jego intuicji, rozwagi i decyzji

Jakub Noch
Przyłączenie Prawa i Sprawiedliwości do Europejskiej Partii Ludowej jest po prostu nie do pomyślenia. Ponieważ EPL stoi na straży przestrzegania traktatów, które PiS demonstracyjnie lekceważy. To tak kuriozalny pomysł, że aż trudno wyobrazić sobie jego realizację – mówi #TYLKONATEMAT Julia Pitera. W rozmowie z naTemat.pl europosłanka PO odnosi się także do spekulacji na temat planów powrotu Donalda Tuska do krajowej polityki. – Zawsze miałam pełne zaufanie do jego intuicji, rozwagi i podejmowanych przez niego decyzji – stwierdza wymownie.
W rozmowie z naTemat.pl europosłanka PO Julia Pitera komentuje spekulacje na temat nowego politycznego projektu Donalda Tuska i rozwiewa nadzieje PiS na członkostwo w EPP. Fot. Franciszek Mazur / Agencja Gazeta
"Gazeta Wyborcza" opublikowała doniesienia na temat planów PiS dotyczących wstąpienia do Europejskiej Partii Ludowej. Czyli tej, w której jednym z najważniejszych graczy jest Platforma Obywatelska. Jak te rewelacje wyglądają z brukselskiej perspektywy?

Otóż o tym, że Prawo i Sprawiedliwość chce wejść do Europejskiej Partii Ludowej wiemy nie od dziś. W Brukseli i Strasburgu mówiło się o tym naprawdę od dawna. Spekulowano, że Jacek Saryusz-Wolski miał być właśnie ambasadorem wprowadzającym PiS do EPL.

Na ile taki pomysł jest jednak racjonalny?

Nie jest racjonalny w ogóle. No, ale PiS się wydaje, że w Unii mówi się tylko o "tzw. wartościach europejskich". Tymczasem prawda jest taka, że wartości europejskie nie są teoretyczne, a jasno opisane w traktatach i podchodzi się do nich poważnie. W związku z tym, przyłączenie PiS do EPL jest po prostu nie do pomyślenia. Ponieważ EPL stoi na straży przestrzegania traktatów, które PiS demonstracyjnie lekceważy. To tak kuriozalny pomysł, że aż trudno wyobrazić sobie jego realizację.


A może z perspektywy Josepha Daula, Manfreda Webera i reszty EPL-owskiej wierchuszki to byłby opłacalny deal? Wszakże ostatnimi czasy EPL nieco osłabła, chociażby ze względu na utratę władzy w Hiszpanii przez Mariano Rajoya.

Wczorajsze zebrania Biura Politycznego EPL w Warszawie zakończyło się jasnym i stanowczym oświadczeniem przewodniczącego Jospeha Daula. Jest ono absolutnie jednoznaczne w kwestii tego, jak EPL ocenia to, co dzieje się w Polsce pod rządami PiS. Nie jestem więc w stanie sobie wyobrazić, jak po takim oświadczeniu szefostwo EPL miałoby przyjąć w swoje szeregi PiS.

Kiedy rozmawialiśmy ostatni raz, zdradzała pani, że na unijnych salonach mówiło się, iż premier Morawiecki przedstawi Brukseli kilka pomysłów łagodzących spór w sprawie sądownictwa. Wkrótce okazało się to prawdą. Czy może więc pani zdradzić naszym czytelnikom, o czym teraz huczą kuluary?

Stały się ostatnio dwie ważne dla europejskiej pozycji Polski rzeczy. Po pierwsze, mamy to wspomniane oświadczenie EPL, w którym zaapelowano do Komisji Europejskiej o użycie wszelkich dostępnych prawem środków w walce o utrzymanie w Polsce praworządności. W praktyce chodzi tu o wykorzystanie także Trybunału Sprawiedliwości UE. Po drugie, dziś z agendy spotkania komisarzy spadła sprawa Polski.

Jak należy odczytywać te ruchy?

Zobaczymy... Tryby polityki europejskiej mielą czasem niezbyt szybko, ale jednak nieubłaganie. Niestety w PiS europejskich polityków oceniają wedle własnej miary. A to wielki błąd.

Politycy i wyborcy PiS na każdym kroku uspokajają jednak tezą, według której instytucje europejskie muszą ostatecznie "dobrej zmianie" odpuścić, bo inaczej nie wyjdą z tego sporu z twarzą. Liczy się na opór Węgrów, a ostatnio także innych wschodnich partnerów, poirytowanych nową perspektywą budżetową UE.

Wiara w to, że uda się coś zakuglować to kompletne nieporozumienie. Polityka nie jest takim prostym rachunkiem, jak chciałoby tego PiS. Politykom dojrzałym i odpowiedzialnym chodzi o coś więcej. Tacy politycy wiedza, że ich działania nie tylko przechodzą do historii, ale i rzutują na jej bieg. Nie uczynią więc nieodpowiedzialnych ruchów, które mogą osłabić Unię Europejską. A nie da się budować siły UE, czekając na maruderów. Czas więc, by w PiS to zrozumiano.

Coraz więcej mówi się o nowym projekcie Donalda Tuska. Pojawiają się spekulacje, według których miałby on powstać dzięki rozpadowi PO tuż przed przyszłorocznymi wyborami do Parlamentu Europejskiego. Jakie w związku z tym emocje panują wśród europosłów Platformy?

Wie pan, w polityce nie ma próżni. Jeżeli powstaje jakaś szczelina, natychmiast zostaje ona zapełniona. Ja w tych spekulacjach nie za bardzo chcę jednak brać udział. Podobnie, jak większość moich kolegów...

W ten sposób tylko te spekulacje podsycacie...

Jako była członkini rządu Donalda Tuska mogę powiedzieć tylko tyle, że zawsze miałam pełne zaufanie do jego intuicji, rozwagi i podejmowanych przez niego decyzji. Do eurowyborów został ponad rok, a to w polityce bardzo dużo. Dzieje partii politycznych dowodzą, że rok to często wręcz epoka.

Wybory do PE dotąd były nudne i przebiegały w spokojnej atmosferze. Kolejne zapowiadają się jednak wyjątkowo ostro. Europosłowie są na to gotowi?

Dla mnie kampania wyborcza zawsze była po prostu "trochę trudniejszym okresem". A to dlatego, że staram się wykonywać mandat konsekwentnie i dynamicznie. Ciągle mam kontakt z ludźmi. Robię spotkania z wyborcami i korzystam z każdej okazji, by z nimi rozmawiać. Jakiekolwiek wybory nie są przerażającą perspektywą dla ludzi, którzy są w polityce długo i pracują świadomie. Każdy taki polityk wybory lubi, bo wtedy rośnie adrenalina.