Sławoj Leszek Głódź był współpracownikiem służb specjalnych PRL?! Tak ma wynikać z akt IPN

Rafał Badowski
Gdy arcybiskup Sławoj Leszek Głódź pracował w Watykanie, wywiad wojskowy traktował go jako swojego informatora. Tak wynika z dokumentów, które do niedawna znajdowały się w zbiorze zastrzeżonym Instytutu Pamięci Narodowej – informuje dziennik "Rzeczpospolita" i portal Onet.
Arcybiskup Sławoj Leszek Głódź był uważany za współpracownika wywiadu wojskowego w Watykanie? fot. Łukasz Kolewiński/Agencja Gazeta
Tak miało być co najmniej przez sześć lat. Informacje, które uzyskiwano od Sławoja Leszka Głódzia, ówczesnego pracownika Kongregacji ds. Kościołów Wschodnich, uważano za "cenne i wartościowe" typu agenturalnego. Kilka tygodni po ogłoszeniu stanu wojennego do Rzymu przyjechał pułkownik Franciszek Mazur ps. "Barcz", który pracował oficjalnie jako kierownik przedstawicielstwa PLL LOT. Miał rozpoznać zagraniczne kontakty władz Solidarności i zdobywać informacje zza Spiżowej Bramy.

W 1983 r. "Barcz" poinformował centralę w Warszawie, że poznał bliżej księdza Głódzia. Jego zdaniem był odpowiednim kandydatem na informatora. Miał być dobrze zorientowany w tematyce społecznej i politycznej w Polsce. Charakteryzowano go jako osobę, która "należy do grupy młodych księży, stanowiących swego rodzaju 'lobby' wywierające wpływ na decyzje papieskie w sprawach polskich", ale nie tylko. Znaczenie miał też fakt, że w latach 1980-1981 był kapelanem białostockiej Solidarności. Nadano mu kryptonim BA-10.


Barcz miał uzyskać od księdza między innymi charakterystyki "pracowników poszczególnych sekcji watykańskich", członków polskiego episkopatu, "grup nacisku działających w Watykanie" i ich międzynarodowych powiązań, a także "zbadać, czy będzie możliwe uzyskiwanie informacji o rozmowach głowy naszego episkopatu z papieżem i o treści tych rozmów".

źródło: "Rzeczpospolita"