Kradzież portfela to nie wszystko. Na jaw wyszedł kolejny niewygodny fakt z przeszłości Pięty
Po seksskandalu z udziałem Stanisława Pięty przypominane są niewygodne fakty z przeszłości zawieszonego posła Prawa i Sprawiedliwości. Okazuje się, że partyjny Don Juan został w młodości ważnym kioskarzem w Bielsku-Białej – wszystko z nadania partii, do której miał pretensje.
– Przygotowałem sobie przemowę, że RSW przez lata wysługiwała się zbrodniczej partii robotniczej, a teraz odda KPN-owi jeden kiosk – relacjonował po latach w TV Republika Pięta. – Po trzech dniach na lekcje wpada dyrektor i mówi: "Pięta, nie jestem twoją sekretarką. Telefon jest do Ciebie" – opowiadał. Okazało się, że kierownictwo Robotniczej Spółdzielni Wydawniczej przyznało jeden kiosk, a jego lokalizacja była dowolna. Pięta wybrał punkt sprzedaży zaraz przy dworcu kolejowym i sam prowadził ten punkt przez kilka lat.
Skradziony portfel
Przypomnijmy, że w 2016 r. Stanisław Pięta wziął udział w debacie eksperckiej licealistów z Bielska-Białej. Pewien nastolatek po wysłuchaniu polityka PiS przypomniał mu incydent sprzed wielu lat. – W 1989 r. na milicję wpłynęła pewna sprawa. Jakiś Stanisław P., nie wiem, czy to pan, został przyłapany na kradzieży portfela z Fiata 126 p, w którym było 5500 złotych polskich, kartki żywnościowy i karta paliwowa – przekonywał. – Czy według pana taki człowiek może być autorytetem moralnym i może mówić o obronie polskiego interesu i Polaków przed zachodnim złem? – zapytał Stanisława Piętę.
Pięta przyznał, że jako nastolatek sprzeciwiał się panującemu ustrojowi. Dlatego włamywał się do aut stojących przed komisariatami milicji.– Może to było naiwne i niemądre – tłumaczył. Pięta miał nadzieję, że uda mu się ukraść "jakiś pistolet pozostawiony pod siedzeniem". Kończyło się natomiast na kradzieżach dokumentów i pieniędzy. Za nie grupa Stanisława Pięty kupowała żołnierzom... piwo, w zamian zaś dostawała amunicję.
źródło: "Fakt"