"Dzień po dniu odsłaniam coś nowego". Arkadiusz Myrcha ujawnia kulisy śledztwa w sprawie tzw. afery Glińskiego

Paweł Kalisz
Krzysztof Brejza ma swoje "bum", którym rozpoczyna każdy nowy post dotyczący afer rządowych serwowanych suwerenowi przez PiS i poseł Arkadiusz Myrcha nie zamierza mu tego hasła zabierać. A szkoda, bo rewelacje dotyczące zakupu kolekcji Czartoryskich, które dzień po dniu wyjawia w mediach społecznościowych, także zasługują na jakiś wyróżnik. Bo zaraz będzie o nich mówiła cała Polska.
Arkadiusz Myrcha śledzi aferę Glińskiego i publikuje coraz to nowe dokumenty dotyczące zakupu kolekcji Czartoryskich. Fot. Mikołaj Kuras / Agencja Gazeta


I stąd pańska nadaktywność w sieci?

Ja wiem, czy rzeczywiście nadaktywność? Faktem jest, że dzień po dniu odsłaniam coś nowego. Nie ma tam może wielkim smaków, ale są ciekawe wątki.


Na przykład?



Nie, minister już przyznał, że nie została sporządzona. Z dokumentów, jakie do nas spływają wynika jedynie, że podczas podejmowania decyzji o zakupie opierano się na jakichś możliwych scenariuszach przygotowanych 8 lat temu, gdzie zakup kolekcji był tylko jednym z rozpatrywanych wariantów. Na podstawie tamtego dokumentu minister podjął decyzję o zakupie kolekcji.

Chce pan powiedzieć , że minister tak się przestraszył hipotetycznego rozwiązania, że postanowił działać?



Trzeba dalej zbierać wszystkie informacje na temat tej transakcji. Wbrew zapewnieniom ministra Piotra Glińskiego wcale nie była transparentna ani oczywista. W przyszłości będzie można stwierdzić, czy doszło do złego zarządzania pieniędzmi. Zapewniam pana, że jeśli sprawa nie będzie miała finału w tej kadencji, to będzie miała w przyszłej.

A jak jest z tym spływaniem pism?

Powoli. Prokuratura, mimo tego, że upływa ustawowy termin do dziś niczego nie przysłała. W tym tygodniu prawdopodobnie złożymy skargę na działania prokuratury z powodu tej opieszałości. Wszyscy milczą, minister Gliński też nie ma za wiele do powiedzenia. Odpisał na przykład, że nie ma protokołu ze spotkań z księciem Czartoryskim.

Czy na tej podstawie będzie można w przyszłości uznać umowę za nieważną?

Ja się nie odważę na deklarację, że to się da odkręcić. Skarb Państwa umowę zawarł i wykonał.



Krzysztof Brejza ma na Twitterze swoje...

Bum!

... a pan nie ma takiego słówka.

No nie mam. "Bum" jest dla Krzysztofa na jego hity, jego odkrycia. Wiele osób stosuje już to słówko w sieci w odniesieniu do afer serwowanych rzez PiS. Mnie, jeśli chcę być oryginalnym, wystarczy tego słowa nie używać. Dla mnie najważniejsza jest "afera Glińskiego".