Tysiące osób unikają kwalifikacji wojskowej. Jeśli myślą, że nic im nie grozi, mogą się zdziwić

Tomasz Ławnicki
Obowiązkowy pobór do wojska został w 2010 r. zastąpiony kwalifikacją wojskową. Też jest obowiązkowa, ale tysiące osób skutecznie jej unikają. W najnowszym raporcie Najwyższej Izby Kontroli padają niemałe liczby – w 2016 r. do kwalifikacji nie przystąpiło ponad 38 tys. wezwanych mężczyzn, to aż 16 proc. wszystkich zobowiązanych. Wielu wydaje się, że da się skutecznie uniknąć kwalifikacji. Niektórym się to faktycznie udaje.
Obowiązkowy pobór do wojska został w 2010 r. zastąpiony kwalifikacją wojskową. Też jest obowiązkowa, ale tysiące osób skutecznie jej unikają. Fot. Michał Łepecki / Agencja Gazeta
Z przeszkodami
W Warszawie - jak dowiedzieliśmy się anonimowo od jednego z urzędników Biura Bezpieczeństwa i Zarządzania Kryzysowego - największy problem jest na Pradze-Północ. Ot, taka specyfika dzielnicy. Każdego roku tamtejsi urzędnicy muszą się nieźle nagimnastykować, aby ustalić, gdzie mieszka jakiś delikwent, który ma się zgłosić na kwalifikację wojskową i dlaczego się nie zgłasza. Ale i w pozostałych dzielnicach problem istnieje. Bo to na samorządy spadł obowiązek sprawnego przygotowania i przeprowadzenia kwalifikacji wojskowej. I idzie to, umówmy się, tak sobie. Bo jeśli co szósty zobowiązany tego obowiązku unika... Ale po kolei.


Może trudno w to uwierzyć, ale ustawa, która określa kwestie związane z powszechnym obowiązkiem obrony, liczy sobie z górą 50 lat. Została uchwalona w roku 1967, czyli trochę przed udziałem polskich żołnierzy w inwazji na Czechosłowację w ramach Operacji "Dunaj" wojsk Układu Warszawskiego. Oczywiście przez lata ustawa była nowelizowana. Najistotniejsza z punktu widzenia młodych mężczyzna zmiana nastąpiła blisko dekadę temu. Wówczas postawiono na armię zawodową, zrezygnowano z obowiązkowego poboru i wprowadzono kwalifikację wojskową.

Po co ta kwalifikacja?

Mówiąc językiem wojskowym, kwalifikacja przeprowadzana jest po to, by komisja lekarska mogła ocenić stan zdrowia poborowych (od 19 do 24 roku życia) i ustalić, czy mogą oni służyć w wojsku. Osoby zdolne do odbycia służby wojskowej przenoszone są do rezerwy wraz z dniem, w którym orzeczenie właściwej komisji lekarskiej stało się ostateczne (14 dni od stawienia się przed komisją). Pobór dotyczy przede wszystkim mężczyzn, ale wezwanie mogą dostać także kobiety, które uczą się w szkołach lub uczelniach medycznych i weterynaryjnych oraz na kierunkach psychologicznych.

Kierowanie wezwań to już zadanie dla samorządów. – My jako wojsko, jako WKU, nie jesteśmy organem zarządzającym procesem kwalifikacji wojskowej. Tym zarządzają wójtowie, burmistrzowie i prezydenci. Choć oczywiście robią to na użytek wojska – tłumaczy w rozmowie z naTemat całą tę skomplikowaną procedurę mjr Krzysztof Szydłowski z Wojskowej Komendy Uzupełnień Warszawa-Praga. To samorządy mają dane o tym, kto w danym roku kończy 19 lat i podlega obowiązkowi kwalifikacji wojskowej i dlatego to one rozsyłają wezwania.

Obowiązek na papierze
Wcześniej wielokrotnie mówiło się o likwidacji obowiązku meldunkowego, co jeszcze bardziej utrudniłoby poszukiwanie adresów tych, którzy mieliby się stawić przed wojskową komisją lekarską. Ostatecznie meldunkowy obowiązek nie został zniesiony, ale i tak bardzo często pozostaje on jedynie fikcją.

– Bardzo często jest tak, że wysyłamy awizo i nikt nie odbiera. Wysyłamy drugie - też nic. Za trzecim razem wysyłamy zwykły list - taki, żeby każdy mógł w rodzinie otworzyć. Tam zamieszczamy prośbę, aby do urzędu przyszedł ktoś, kto mógłby wyjaśnić, co się dzieje z osobą, która powinna przejść kwalifikację wojskową – tłumaczy urzędnik jednej ze stołecznych dzielnic. Ten trzeci list często okazuje się skuteczny - przychodzi matka lub ojciec młodego człowieka i wyjaśnia, że syn jest za granicą.

Wtedy pytamy, czy ten wyjazd zagranicę, to tak na stałe, czy tylko na jakiś czas, na studia. Wówczas brak stawienia się na kwalifikacji uznajemy za usprawiedliwiony. Ale w kolejnym roku kierujemy następne wezwanie. I tak do ukończenia 24 roku życia.

Awizo w skrzynce
Wyjazd zagranicę to najczęstsza przyczyna niezgłoszenia się na kwalifikację. Bywa też tak, że młody człowiek jest zameldowany u rodziców, ale ci od dawna nie utrzymują z nim kontaktu. Ich drogi jakoś się rozeszły, ale nie chcą ostatecznie zrywać więzi, wymeldowując swego syna z domu. To się jednak zdarza rzadziej.
Jak podaje NIK, w 2016 r. aż 16 proc. wezwanych na kwalifikację wojskową zignorowało ten obowiązek.Fot. Artur Kubasik / Agencja Gazeta
Jeśli pisma z urzędu są ignorowane, jeśli zobowiązany nie stanął przed komisją, jeśli w końcu nie udało się uzyskać jakiegoś wyjaśnienia, dlaczego tak się stało, urzędowi pozostaje zawiadomienie policji o podejrzeniu popełnienia przestępstwa polegającego na niezgłoszeniu się na kwalifikację wojskową. Tym zajmują się już sekretarze poszczególnych komisji lekarskich w konkretnych urzędach.

Zapuka policjant
– To nie my wzywamy te osoby, więc także i nie my kierujemy wnioski o ich ewentualne ukaranie, jeśli się nie zgłaszają. W Warszawie zajmują się tym urzędnicy z poszczególnych dzielnic i to oni kierują najpierw wniosek w celu wyjaśnienia sprawy, a potem w celu ewentualnego ścigania czy postępowania karnego – wyjaśnia mjr Szydłowski z WKU Warszawa-Praga, dodając iż Wojskowy Komendant Uzupełnień ma prawo wnioskować o wszczęcie postępowania wyjaśniającego dotyczącego możliwości popełnienia przestępstwa.
mjr Krzysztof Szydłowski
Wojskowa Komenda Uzupełnień Warszawa - Praga

Znam przypadki ukarania za to, że ktoś nie stanął do kwalifikacji wojskowej i nie są one wcale takie rzadkie. Owszem, nie były to kary więzienia, bo to nie o to chodzi, by te osoby trafiały za kraty. Wymierzane są natomiast kary administracyjne, najczęściej grzywny. Obowiązek dotyczy osób do 24 roku życia, dla wielu z nich grzywna jest karą dotkliwą.

Zanim jednak dochodzi do procesu w sądzie, samorządy zazwyczaj próbują najpierw - jak to określił mjr Szydłowski - nakłonić te osoby do stawiennictwa poprzez policję. – Często skuteczne jest samo to, że to policjant, a nie listonosz, zapuka i wręczy wezwanie. Wystarczy, że młody człowiek zobaczy, iż przed jego drzwiami stoi mundurowy, i już rozumie, że to nie są żarty – tłumaczy przedstawiciel WKU Warszawa-Praga.

Robi się poważnie
A jak nie zrozumie? Sprawa trafia na komisariat właściwy dla miejsca zameldowania delikwenta i wtedy komendant komisariatu decyduje, czy należy zawiadomić prokuraturę. Jak już we wszystko zostaną włączeni śledczy, to już robi się naprawdę poważnie. Owszem, może się to skończyć umorzeniem, ale równie dobrze niewykluczony jest akt oskarżenia i wyrok – każda sprawa rozpatrywana jest indywidualnie.
USTAWA o powszechnym obowiązku obrony Rzeczypospolitej Polskiej
z dnia 21 listopada 1967 r.

Art. 31a.
9. W razie niezgłoszenia się bez uzasadnionej przyczyny do rejestracji w przypadku, o którym mowa w ust. 2, osoby podlegającej temu obowiązkowi, wójt lub burmistrz (prezydent miasta) nakłada grzywnę w celu przymuszenia albo zarządza przymusowe doprowadzenie przez Policję do urzędu gminy, w trybie przepisów o postępowaniu egzekucyjnym w administracji.


Art. 224.
Kto wbrew obowiązkom wynikającym z ustawy lub przepisów wydanych na jej podstawie:
1) nie stawia się do kwalifikacji wojskowej przed wójtem lub burmistrzem (prezydentem miasta), przed właściwą komisją lekarską lub przed wojskowym komendantem uzupełnień w określonym terminie i miejscu, nie stawia się do wojskowej pracowni psychologicznej albo nie przedstawia dokumentów, których przedstawienie zostało nakazane (...) podlega grzywnie albo karze ograniczenia wolności. Czytaj więcej

Mimo groźby kary grzywny lub ograniczenia wolności, setkom, ba - tysiącom młodych ludzi udaje się skutecznie unikać tego obowiązku. Ponad połowa z nich to mężczyźni, którzy mieszkają zagranicą, co utrudnia skuteczne wezwanie ich do stawienia się przed komisją.

Doprowadzono nielicznych
"Ze sprawozdań Wojewódzkich Sztabów Wojskowych wynika, że w 2016 r. do kwalifikacji wojskowej na obszarze całego kraju, nie stawiło się 38.493 mężczyzn (w tym 26.501 z roczników starszych, czyli mężczyzn w wieku 20-24 lata), co stanowiło 16,2 proc. ogółu osób do tego zobowiązanych. Według sprawozdań z kwalifikacji wojskowej 62 proc. osób, które nie stawiają się do niej przebywa poza granicami Rzeczypospolitej Polskiej, a 29 proc. osób to osoby poszukiwane" – czytamy w komunikacie Najwyższej Izby Kontroli.
Największy odsetek przypadków uchylania się od obowiązku stawienia do kwalifikacji wojskowej odnotowano w województwach Polski północno-wschodniej.Fot. screen ze strony nik.gov.pl
Z danych Izby wynika, że w 2016 r. zarządzono przymusowe doprowadzenie 339 osób, z czego faktycznie doprowadzono zaledwie 54. Czyli zdecydowanej większości uchylanie się od obowiązku uszło na sucho. Ale taka sytuacja może nie trwać wiecznie. NIK wnioskuje bowiem do wójtów, burmistrzów i prezydentów miast m.in. o "wypracowanie i wdrożenie mechanizmów zapewniających stosowanie obligatoryjnych środków dyscyplinujących wobec osób, które nie dopełniają obowiązku stawienia się do kwalifikacji wojskowej". A wtedy pobłażanie może się skończyć.