"Afera makijażowa". Ile naprawdę jest warta uroda Beaty Szydło?

Mateusz Marchwicki
Powoli zaczynamy przyzwyczajać się do wielkich sum pieniędzy, które obecna władza przeznacza na samą siebie. Najgłośniejszą aferą były oczywiście nagrody przyznane ministrom i premier Beacie Szydło. Jednak po kontroli NIK-u w Kancelarii Premiera dowiedzieliśmy się jeszcze więcej. Tym razem chodzi o wizaż byłej premier. Zapytaliśmy profesjonalistki o rynkową wycenę takich efektów.
Sprawa wizażu byłej premier Beaty Szydło zaczęła wzbudzać kontrowersje. A raczej jego koszty. Fot. Sławomir Kamiński/Agencja Gazeta



Wątpliwości
Pierwsza wątpliwość dotyczy oczywiście kwoty niespełna 170 tysięcy złotych, które Kancelaria Prezesa Rady Ministrów (czyli wszyscy podatnicy) wydała na wizaż pani premier. Jest to kwota, która obejmuje okres od marca do grudnia 2017 roku. Dzieląc całkowitą kwotę przez liczbę dni (306 wraz z dniami wolnymi od pracy), daje to prawie 550 złotych dziennie, które były przeznaczone wyłącznie na usługi wizażowe. To dużo czy mało? Zapytaliśmy o to uznaną wizażystkę Barbarę Robak.

– Taka kwota jest potencjalnie możliwa, ale tylko w sytuacji, jeśli są to usługi indywidualnej stylistki, która jest w pełni dyspozycyjna i pracuje na telefon. Jeżeli wizażystka jeździłaby wraz z panią premier w delegacje i wyjazdy służbowe, to w grę wchodzi wtedy makijaż i stylizacja włosów. W takim przypadku do kosztów trzeba doliczyć transport, wyżywienie czy pobyt w hotelu. Z mojego doświadczenia wynika, że to około dwóch tysięcy złotych za 2-3 dniowy wyjazd – mówi w rozmowie z naTemat wizażystka. Niestety, informacje przekazane przez KPRM nie pokazują sposoby, w jaki pracowali specjaliści. Nie wiadomo więc, czy i jak często premier Beata Szydło wyjeżdżała razem z make-upowym zapleczem.

Prawie 50 tysięcy za jeden make-up?
Jeszcze większą ciekawość wzbudza faktura na 49 tysięcy złotych, która została wystawiona już za czasów Mateusza Morawieckiego. Według NIK, to 48 razy więcej niż szacunkowa wartość jednej usługi. Jednak urzędnicy premiera nie potrafią uzasadnić tak gigantycznego wydatku. O to także zapytaliśmy Barbarę Robak.

Nie ma takiej możliwości. Nie wyobrażam sobie jednorazowej usługi za takie pieniądze. Nie wyobrażam sobie tego nawet w przypadku, gdyby był to renomowany stylista zza granicy używający najdroższych kosmetyków. To są absurdalne pieniądze. Nawet w najdroższych cennikach, stawki wynoszą około 300 złotych. Oczywiście, może być drożej w przypadku topowych imprez i stylizacji, ale nie za makijaż biznesowy.

Ile wart jest makijaż byłej premier?
W tym przypadku, nie mogło zabraknąć porównania i wyceny makijażu, jaki premier Szydło nosiła w opisywanym czasie.
Fot. Sławomir Kamiński/Agencja Gazeta
Fot. Tomasz Pietrzak/ Agencja Gazeta
Fot. Marek Podmokły/Agencja Gazeta
– Makijaż na zdjęciach to jedynie makijaż biznesowy dostosowany do warunków telewizyjnych czy sesji zdjęciowych. Patrząc na ceny rynkowe, taki makijaż to koszt jednorazowy między 100 a 300 złotych z reguły. Trzeba jednak brać pod uwagę, że wizażystka czy stylistka, to zawód wolny artystyczny i nie jest w żaden sposób ograniczony sztywnym cennikiem. Jeśli osoba, która wykonywała makijaż podyktowała cenę wyższą, a klientka, w tym przypadku pani premier, zgodziła się na taką stawkę, to zgodnie z zasadami rynku jest to prawidłowe – tak makijaż widoczny na zdjęciach ocenia wizażystka Barbara Robak.

Jak widać, gdyby przyjąć górną granicę z cennika za makijaż biznesowy i zestawić z obliczeniami wynikającymi z rzeczywistych kosztów, jakie ponieśliśmy wszyscy, te ostatnie są o wiele wyższe (około 250 złotych "na górkę"). Na jakich zasadach makijaż pani premier był wyceniany (i kto go wykonywał), nie wiadomo. A do wizażu doliczyć trzeba kwoty zapłacone za garsonki, kostiumy, słynne broszki czy transport.