Vega kręci polskie "Milczenie owiec". Kożuchowska przygotowuje się do roli śpiąc po dwie godziny dziennie
Patryk Vega to człowiek wielu talentów i zainteresowań. Od dziecka zafascynowany seryjnymi mordercami i psychopatami, kręci teraz film inspirowany "Milczeniem owiec" i "Siedem". W głównej roli zobaczymy odmienioną Małgorzatę Kożuchowską, którą znamy przede wszystkim z lekkich komedii romantycznych. – Jej postać jest złamana życiowo, ciągnie się za nią trauma. Mówi dużo niższym głosem, a na potrzeby roli śpi po dwie godziny na dobę – opowiada o filmie "Plagi Breslau" Patryk Vega.
Fot. AKPA
Wszystkie filmy, których mówiłem powstają - na plan "Kobiet mafii 2" wchodzę już 10. września. Historia "Plag Breslau" sięga czasów mojego dzieciństwa, bo już od podstawówki fascynowali mnie seryjni mordercy i psychopaci. Po obejrzeniu "Milczenia owiec" miałem orgazm audiowizualny. Potem zakochałem się w książkach Thomasa Harrisa, filmach "Siedem", "Piła" i wreszcie proza Marka Krajewskiego. Od wielu lat chciałem nakręcić coś podobnego, ale miałem poczucie, że polski widz na to jeszcze nie jest gotowy. Teraz stwierdziłem, że młodzi ludzie wychowani w internecie, na filmach i serialach, dojrzali do tego, by zaserwować im "Plagi Breslau".
To będzie autorska historia czy może znów napisana na podstawie spotkań i wspomnień? W przypadku "Pitbulla" i innych filmów rozmawiał pan z policjantami i gangsterami.
Ja wyrastam z dokumentu, więc mnie interesuje blisko życia. Historia policjantki jest oparta na podstawie autentycznej historii stróża prawa, jak i całe tło dotyczące kryminalnej intrygi ma źródło w przeszłości Wrocławia. Dokonałem też ogromnej dokumentacji z rożnych dziedzin np. pracy strażaków, hodowli byków, koni wyścigowych, medycyny sądowej, prawa. Poszczególne elementy są wnikliwie sprawdzone, ale całość jest wymyśloną przeze mnie historią.
Mamy bardzo dużo trudnych scen jak pożar w Operze Wrocławskiej, sceny na stadionie wypełnionym kilkutysięcznym widownią, a wczoraj realizowaliśmy najtrudniejszą scenę w moim życiu. Rozszalały koń pędził na ulicach Wrocławia pomiędzy 50-cioma samochodami, potrącając ludzi, powodując wypadki."To kino realizowane dokumentalnie, ale i z rozmachem. To będzie najbardziej sensacyjny i akcyjny film w moim życiu - przygotujcie się państwo na 100 minut czystej adrenaliny".
Ale zwierzęciu nic się złego nie stało?
Nie, to były cztery świetnie wytresowane konie, które wielokrotnie grały w filmach. Praca z nimi była fascynującym doświadczeniem, musieliśmy się nauczyć wskazówek trenerów, cała ekipa musiała dostosować się do zasad. Koń porusza się w ten sposób, że w punkcie do którego chcemy, by dotarł, musimy ustawić jego stado, wtedy on rusza galopem w kierunki swoich kumpli. Kręciliśmy to 17 godzin, ale powstała scena jakiej jeszcze nikt w Polsce nie zrobił. Kiedy wypuścimy niebawem trailer, wszyscy będą przecierać oczy ze zdumienia.
Fot. AKPA
To będzie czysty thriller: bez wielowątkowości, ale z jedną intrygą śledztwa kryminalnego. Zobaczymy w nim moje fascynacje produkcjami o seryjnych mordercach. Będzie realistycznie, z rozmachem, ale nie efekciarsko.
Poruszenia w mediach zrobiła też informacja i zdjęcie Małgorzaty Kożuchowskiej. Jak się panu z nią współpracuje? Jaką jest aktorką?
Z Showmaxem w pewnym sensie wybieramy się w podróż w nieznane. Otóż, realizujemy film kinowy, ale dedykujemy tylko i wyłącznie widowni w sieci. Internet jest przyszłością, sam nie mam telewizora od 12 lat. W Stanach to już norma, my również podchodzimy do tego bardzo entuzjastycznie.
Jednak Steven Spielberg czy Christopher Nolan krytykują platformy VOD. Pierwszy uważa, że takie filmy nie powinny startować w wyścigu po Oscary, a drugi zapowiada, że nigdy nie będzie współpracować z Netflixem. Pan myśli, że takie serwisy wygryzą kina?
Z Showmaxem pragnęliśmy, by ten film nie odstawał jakością od produkcji kinowych, ale chcieliśmy iść o krok dalej, by zapierać dech w piersiach. Z badań wiem, że widownia internetowa jest inna od tej kinowej, dlatego też nie widzę zagrożenia w postaci konkurencji. To inny segment ludzi.
Jestem przeświadczony, że kino tak prędko nie umrze. Tradycyjna telewizja niedługo zostanie wyparta przez kanały tematyczne i internet, ale nigdy kino domowe nie zastąpi magii sali kinowej, gdzie zbiorowo w ciemnej sali przeżywamy z innymi ludźmi oglądanie filmów. Niezależnie od techniki, kino zawsze pozostanie ze swoją niszą, bo jest unikalną formą rozrywki.
Fot. AKPA
To będzie test lojalności (śmiech). Są osoby, które oglądają wszystkie moje filmy, więc myślę, że to nie będzie dla nich przeszkodą, ale fajną formą aktywności.
Kiedy w takim razie zobaczymy "Plag Breslau" na Showmaxie?
Premiera nastąpi już w grudniu tego roku.