Nowe doniesienia o zagadkowej śmierci Pawła Chruszcza. Dziwne zachowanie radnego przed śmiercią

Piotr Burakowski
Zgon Pawła Chruszcza wstrząsnął opinią publiczną. I zrodził więcej pytań aniżeli odpowiedzi. Teraz na światło dzienne wychodzą nowe fakty o śmierci radnego z Głogowa, który miał trafić na trop afery korupcyjnej. Wygląda na to, że Chruszcz znalazł się w nie lada tarapatach – i albo zastraszony sam odebrał sobie życie, albo ktoś po prostu go zabił.
"Do Rzeczy" podaje nowe informacje o zagadkowej śmierci Pawła Chruszcza. Fot. Facebook
Tygodnik "Do Rzeczy" podaje, że Chruszcz kilka dni przed śmiercią wydawał się zastraszony. – Teraz mnie załatwiają – mówił. "Do Rzeczy" ustaliło, że na ramionach Pawła Chruszcza odkryto zagadkowe obrażenia. Czytamy, że Chruszcz wybrał się na ryby i zachęcał znajomych, by do niego dołączyli.

– Mówił, że są na łódkach. Uderzyło mnie, że używał liczby mnogiej, ale nie mówił, z kim jest. Dziwne było to, że chciał wiedzieć, czy mógłbym go zabrać, chociaż sam miał samochód – powiedział tygodnikowi przyjaciel Pawła Chruszcza Bartłomiej Szwiec. Mężczyzna zakłada, że Chruszcz być może chciał przekazać jakąś informację między wierszami. Dawał znać, że dzieje się coś niepokojącego i potrzebuje pomocy. Według zaś brata radnego w aucie Chruszcza nie znaleziono żadnego sprzętu wędkarskiego.


Dziwne zachowanie policji
Zaskakujące są także doniesienia tygodnika o postępowaniu policji. Funkcjonariusze z góry założyli, że doszło do samobójstwa. Nie chcieli nawet sprawdzić telefonu zmarłego, bo stwierdzili, że... nie pozwala im na to rozporządzenie o ochronie danych osobowych, czyli RODO. Tak samo tłumaczyli się w wypadku sugestii o sprawdzenie skrzynki e-mailowej.

Paweł Chruszcz prawdopodobnie znalazł się na tropie afery korupcyjnej, w którą zamieszani są miejscy urzędnicy. Był nawet umówiony na spotkanie z agentem Centralnego Biura Antykorupcyjnego. Wcześniej jednak zmarł. Ciało radnego znaleźli kibice lokalnego klubu z Głogowa. Wisiało w polu na słupie. "Miał zakrwawione, poharatane ręce, krew na spodniach, a na nosie okulary, choć używał ich tylko do pracy. Pętla była podwójnie zaczepiona, co sprawiało wrażenie profesjonalnej roboty" – informował "Dziennik Gazeta Prawna".

źródło: "Do Rzeczy"