Tablice rejestracyjne, progi zwalniające. Kierowcy mają rewolucyjne pomysł na walkę ze "świętymi krowami rowerowymi"
Nienawiść z internetowych grup przenosi się na ulice. Najbardziej jest to odzwierciedlone w blokowaniu poboczy, przez co będąc rowerzystą trzeba stać w korku z innymi samochodami - pomimo wymalowanych tzw. sierżantów rowerowych. Dam sobie odciąć rękę, że niektórzy kierowcy specjalnie stoją tuż przy krawężniku - na złość "pedalarzom". Piesi nie tyle przeklinają cyklistów, co się ich najzwyczajniej boją.
"Szedłem zwykłym chodnikiem bez ścieżki rowerowej, gdy nagle przede mną pojawił się rowerzysta. Pędził prosto na mnie. Nie hamował, tylko dalej pedałował" – pisał pan Maciej w liście do redakcji "Metro Warszawa". Uważa, że kiedyś piesi przegrywali z samochodami, a teraz robią to samo z rowerami.
– Nie należy dzielić ludzi na pieszych, rowerzystów i kierowców, bo każdy z nas przemieszcza się różnymi sposobami. Często jedna i ta sama osoba jeździ do pracy samochodem, do sklepu na piechotę, a w weekend rowerem jedzie nad Wisłę – tłumaczy naTemat Robert Buciak ze stowarzyszenia Zielone Mazowsze.
Co zrobić, by rowerzyści przestali być utrapieniem dla innych? Zdaniem społecznika trzeba budować drogi rowerowe między jezdnią a chodnikiem, likwidować zbędne światła, przebudowywać skrzyżowanie na małe ronda czy – Wprowadzić automatyczną detekcję rowerzystów przed światłami, aby nie czekali na pustym skrzyżowaniu ponad minutę, ale mogli szybko przejechać, gdy nie ma w pobliżu żadnych samochodów – wylicza Robert Buciak z Zielonego Mazowsza."Ludzie korzystając z transportu cenią sobie bezpieczeństwo i wygodę. Jeśli jadą rowerem ulicą, na której nie ma drogi dla rowerów, a na jezdni nie czują się bezpiecznie, to pojadą chodnikiem. Jeśli czekają na zmianę świateł na zielone ponad minutę i w tym czasie nie przejedzie żaden samochód, to zarówno pieszy, jak i osoba na rowerze przekroczy jezdnię na czerwonym świetle. Są też skrzyżowania, np. Rakowieckiej z Kazimierzowską, gdzie przejazd rowerem na czerwonym świetle jest bezpieczniejszy niż na zielonym wraz z wszystkimi samochodami".
Cierpią przede wszystkim rowerzyści
W 2015 roku na polskich drogach zginęło 300 rowerzystów, w 2016 r. - 271, a w 2017 r. 220. Liczba zabitych z roku na rok maleje, ale wciąż nie ma powodów do radości. Rowerzyści nie stosując się do przepisów, zagrażają przede wszystkim sobie - samochód może nawet nie mieć zadrapania, z kolei ccyklista po takich starciach niemal zawsze odnosi obrażenia.
Kierowcy samochodów mogą źle myśleć o cyklistach, ale należy pamiętać, że to właśnie oni generują najwięcej tragicznych w skutkach wypadków. Ile słyszeliśmy przypadków, w których to rozpędzony rowerzysta śmiertelnie przejechał pieszego? No właśnie. – Przewinienia osób jeżdżących rowerami są wyolbrzymiane. W wypadkach drogowych z udziałem rowerzystów giną niemal wyłącznie oni sami. Natomiast co roku kierowcy samochodów zabijają ponad tysiąc innych osób – wyjaśnia Robert Buciak.
Aktywiści wywalczyli Masami Krytycznymi na tyle dużo, że nie muszą już organizować blokujących centra manifestacji. Miasta w całej Polsce rozbudowują infrastrukturę rowerową, ułatwiają życie "niechronionym" uczestnikom ruchu i na potęgę budują stacje rowerów miejskich. Bycie cyklistą nie jest już fanaberią, ale realną alternatywą dla komunikacji zbiorowej czy samochodów."Zdecydowanie największym problemem jest nadmierna prędkość, a w drugiej kolejności wymuszanie pierwszeństwa podczas skręcania. Dlatego należy zwężać pasy ruchu (im węższe jezdnie, tym kierowcy jadą wolniej), wprowadzać fizyczne przeszkody (np. wyniesione skrzyżowania, wyspy na przejściach dla pieszych) i zlikwidować zielone strzałki. Likwidacja zielonych strzałek była jednym z elementów szwedzkiej Wizji Zero, która uczyniła drogi w tym kraju jednymi z najbezpieczniejszych na świecie".
Rower daje ogromną swobodę w poruszaniu się i poczucie wolności, którego niestety niektórzy nadużywają. I będzie coraz gorzej, bo miasta są przeludnione, a moda na zdrowy tryb życia napędza rowerową koniunkturę. Podobnie jak codzienne korki uliczne. Im bardziej rowerzyści będą doprowadzać do wściekłości kierowców, tym bardziej ci będą utrudniać życie rowerzystom. Zresztą - wystarczy zapytać dowolnego taksówkarza co myśli o rowerzystach. Usłyszycie takie przekleństwa, o których istnieniu nie mieliście pojęcia.