Tym samochodem można pojechać i pod modną knajpę, i na wakacje. Hyundai Kona dla odważnych
Setki koni mechanicznych, potężne turbosprężarki i kompresory, sportowe dodatki – to właśnie wzbudza szybsze bicie serca i podziw w oczach znajomych, gdy podjeżdżamy samochodem, który posiada takie właśnie cechy. Jednak często do przemieszczania się po mieście i nad pobliskie jezioro potrzeba... zwykłego samochodu. I tu, cały na biało (niebiesko) wjeżdża Huyndai Kona. Choć nie jest on wcale taki przeciętny.
Jest jeszcze jeden warunek: nie musimy na jego zakup sprzedać obu nerek. I tu cały w jaskrawym kolorze wjeżdża Hyundai Kona. Jak się okazało po tygodniu spędzonym z tym samochodem, to nie tylko bardziej komfortowa alternatywa dla komunikacji miejskiej.
Fot. Mateusz Marchwicki/naTemat
O stylistyce tego "uterenowionego" samochodu można powiedzieć krótko: samochód obiecuje więcej niż naprawdę może. Oczywiście nie jest to przypadłość wyłącznie tego samochodu, a zdecydowanej większości SUV-ów i crossoverów, ale jeśli spodziewamy się, że napęd na wszystkie koła i plastikowe nakładki na nadkola czynią z Kony terenówkę, to nic z tego. Oczywiście, pomogą pewnie prowadzić samochód po śliskiej nawierzchni i przejechać przez leśny dukt bez uszkodzeń lakieru, ale na tym koniec.Nadwozie
Fot. Mateusz Marchwicki/naTemat
Fot. Mateusz Marchwicki/naTemat
I nie, nie jest to oblega. Po prostu, w aucie za taką cenę nie ma co spodziewać się wstawek z naturalnego drewna, ani super-foteli ze skórzaną tapicerką i masażem. W Konie znajdziemy zwykłe czarne materiały, trochę lakierowanego plastiku i garść kolorowych wstawek.W środku... to po prostu Hyundai
Fot. Mateusz Marchwicki/naTemat
O małym crossoverze tej koreańskiej marki pisaliśmy przy okazji wizyty w Barcelonie. Jednak teraz mieliśmy okazję przetestować wersję z napędem 4x4 i silnikiem 1.6 GDi 177 KM. Jak się okazało, to nie tylko wyżej zawieszony miejski samochód.A teraz to co najważniejsze – silnik
Koną możemy podróżować w trzech trybach: Eco, Comfort i Sport. I o ile dwa pierwsze tryby praktycznie niczym się od siebie nie różnią, o tyle jeśli przełączymy się w ten ostatni, "coś" zaczyna się dziać. Oczywiście, także w trybie Eco sprawnie wyprzedzimy autostradowe zawalidrogi, ale dopiero w ostatni tryb budzi do prawdziwego życia wspomniane 177 koni mechanicznych.
Fot. Mateusz Marchwicki/naTemat
Dobrze, a ile trzeba wysupłać z portfela na tego crossovera? Za wersje bazową trzeba zapłacić niecałe 70 tysięcy złotych. Za trochę więcej dodatków i mocniejszy silnik, konfigurator pokazał mi niecałe 103 500 złotych. A dla kogo jest ten samochód? W młodych nabywców, którzy kupują pierwszy poważny samochód i mają trochę więcej pieniędzy do wydania jakoś nie wierzę. To bardziej auto dla 3 osobowej rodziny, która nie chce podróżować nudnym sedanem i lubi wyróżnić się trochę z tłumu. A po przełączeniu w tryb Sport, przyspieszać trochę szybciej niż inne rodziny jadące na weekend.Za ile?
Fot,. Mateusz Marchwicki/naTemat